Nie, nie padek.
Najpierw hol, potem laweta.
Żona, las, noc, brak światła, matiz kaput, opel gut.
Ot, takie życie sobie robi hece w Boże Ciało...
Wesołych świąt.
Jeszcze Żubr mnie pobódł na stacji i obsikał, bo się przedziurawił.
Rewelacja.
A jutro do pracy.
Zajebioza.