Może oni mają inną definicję punktualności. Podobno w Japonii obsługa przeprasza pasażerów, jeśli pociąg odjedzie o minutę za późno.
U nas, jak dzisiaj stanęliśmy SKMką przed Zachodnią, to po kilu minutach odezwał się nieco zniechęconym głosem Kierpoć w te słowa:
Eee... Uwaga podróżni, postoimy jeszcze jakieś pięć minut... No, może dziesięć... ze względu na.. na usterki na dworcu Wszawa Zachodnia... Przprszamy za... ech...
No i do tej pory nie wiem za co przepraszał, bo nie dokończył.