Podziwiam ludzi biegających lub wykonujących inne monotonne ćwiczenia. Nie chcę być źle zrozumiany, to fajne i potrzebne, ale jak człowiek uprawiał taki dynamiczny i z ciągłymi wariacjami sport jak koszykówka, trudno mi się przemóc do czegoś innego. Co prawda basenuję i (na razie) stacjonarnie roweruję, ale to nie to samo.W tym kontekście maszerowanie z kijkami wydaje się całkiem interesujące, bo jednak człowiek mniej walczy ze swoją słabizną, znaczy słabością i ma więcej na podziwianie niesamowitych okoliczności przyrody.