OK, włączyłam rano, bo kawy nie pijam, a przed wyjściem do pracy potrzebuję jakiegoś wzmocnienia...
No nie da się.
Już pomijając (o ile da się pominąć) słonia w salonie, a w zasadzie jego brak, to to się zrobiła telewizja śniadaniowa. Zamiast wzmocnienia próżnia wsysa resztki kołaczącej się świadomości.
I jeszcze muzyka.
Tak, zapowiadali. Że oprócz zblokowania audycji (rozumiem, braki kadrowe, he, he), bieżących informacji w wiadomej sprawie (też rozumiem, choć może przydałby się jakiś umiar), ale zwiększona dawka polskiej muzyki? Po co? Chyba żeby wybić wszelkie inteligentne życie w zasięgu anteny? Ale skażenie może być nieodwracalne...
Chyba... że... chodzi o przygotowanie drogi dla... no, wiecie kogo...