Urlop tak. Albo w ferie, albo w wakacje. W wakacje tylko kawałek, żeby mi za dobrze nie było.
Aha, jakbym sobie chciała wziąć ten urlop na przykład w maju, to mogę. Pomarzyć, nadal.
Znaczy, mamy teraz mniej wolnego, za to nadal nie możemy decydować, kiedy.
To by naprawdę mniej zabolało, jakby miało jakiś sens.
No jeszcze nas w podstawówce można zagonić do roboty w ramach akcji Lato w Mieście, czyli półkolonii takich.
Ale po jaki expressis verbis mają być koszarowani nauczyciele na wyższych etapach, to nie wiem, żaden gimnazjalista w wakacje progu szkoły dobrowolnie nie przekroczy. Może okna będą myć, albo podłogi pastować...
Idę się urżnąć.