To też.
Zadania są rozliczne, a najważniejszym jest, żeby nie zapakować protokołu do bezpiecznej koperty.
No, zaraz po przyśnięciu, oczywiście.
A największą grozą owiane jest włączanie nagrania na angielskim.
Anglistom nie wolno prowadzić tego konkretnie egzaminu, a reszta grona nie obyta z takim cudem techniki jak płyta CD. Starsza część boi się, że coś zepsuje, młodsza nie wie co to...
A tak serio to procedura nie jest skomplikowana, ale bardzo ścisła, więc corocznie przed egzaminami mamy przeszkolenie polegające na przepowiadaniu tejże, aż się nauczymy znowu na pamięć.
Trochę to leci jak instrukcja użytkowania Świętego Granatu Ręcznego z Antiochii.