Straszna wieść!!!

[Bluesmanniak]

Nooo... I on blisko Giżycka i Ełku a tam ogniska epidemii się rozpaliły!

[Bruxa]

Całe ciepło odpompował?

[Bluesmanniak]

Ja tam nie wiem jak to działa, trzeba pytać ministra od zdrowia

[Bruxa]

No, ten odpompowuje, ale pieniądz z systemu.

[Cezarian]

Minister Zdrowia sprzeda mu "własne" urządzenia. Najzdrowszą pompę ciepła.

Jajakoco?

Tak, mandantka. Moje ulubione słowo, którego używają zwłaszcza adwokaci warszawscy na określenie mocodawcy (udzielającego pełnomocnictwo). Ładne, prawda?

[Bluesmanniak]

A nie udzielająca mandatu? 😆

[Cezarian]

A nie udzielająca mandatu? 😆

Właśnie tak, tylko mandatu w znaczeniu pełnomocnictwa.

[Fasiol]

A nie udzielająca mandatu? 😆

Właśnie tak, tylko mandatu w znaczeniu pełnomocnictwa.

Jak mandatu to pewnie i z sześć punktów.

[Bruxa]

Bardzo mnie się podoba. Będę używać.
A rodzaj męski istnieje?
Domyślam sie, że nie "mandat"?

[Cezarian]

Oczywiście, że istnieje: mandant.
I jak to się mówi na Podlasiu: dla mnie się też nie podoba.
Natomiast rzeczywiście mnóstwo adwokatów, czy radców prawnych snobuje się (?) tym wyrażeniem. Podobnie, jak mówieniem do notariusza "panie sędzio", co ponoć ma jakieś uzasadnienie historyczne.

[Bruxa]

A to nie powinno być "panie rejencie"?

[Cezarian]

A to nie powinno być "panie rejencie"?

Oczywista. "Panie rejencie", "panie notariuszu", a jakże często jest "Panie sędzio".
Z drugiej strony takie sytuacje się zdarzają. Na przykład dzisiaj. Miałem powiedzieć "panie sędzio", a powiedziałem "Jacku". Przez chwilę nie wiedziałem, czy nie popełniłem katastrofalnego błędu, ale jak zrobił mi herbatę, to odetchnąłem z ulgą i wtedy powiedziałem, "dziękuję panie sędzio" oraz: "czy mógłby pan tego nie protokołować?"

[Ali]

A nie było czasem tak, że prosiłeś o kawę, a po "Jacku" dostałeś herbatę? I miał czajnik przy sobie? I na dodatek podłączony do prądu oraz wodę? A herbata była sypana czy w torebkach? No jak takie rzeczy odchodzą na sali sądowej to słusznie zabrano się do reformy wymiaru sprawiedliwości

[Cezarian]

A nie było czasem tak, że prosiłeś o kawę, a po "Jacku" dostałeś herbatę? I miał czajnik przy sobie? I na dodatek podłączony do prądu oraz wodę? A herbata była sypana czy w torebkach?

Co pracownik naukowy to pracownik naukowy. Od razu zauważyłeś, ile najprostszy proces ma zagadnień formalno-prawnych! A co dopiero, jak przejdziemy do kwestii materialnoprawnych, na przykład: jaki gatunek herbaty, czy z cukrem, czy bez (ilość łyżeczek, to już oczywista sprawa proceduralna), a co dopiero, jak zapytamy o cytrynkę!
Zaiste powiadam wam, nie ma takiej reformy, która nie tworzy nowych procedur.

[Bruxa]

Zaiste powiadam wam, nie ma takiej reformy, która nie tworzy nowych procedur.

Aż mi się flasbacki przed oczami pojawiły, jak amerykańskiemu marine z PTSD po powrocie z Afganistanu...