Z powodu komplikacji transportowych Grzegorz w drodze z Rouen utknął właśnie w Nantes (niektórzy to mogą,mnie się najwyżej zdarza utknąć w pociągu na rozjeździe pod Włochami, a ostatnio i to nie). Skoro utknął to postanowił potraktować ten czas jako podarowany, a nie stracony. Na razie polazł na zamek i wykorzystał łącze roamingowe, żebym mu podpowiedziała, czy warto się pchać do środka (muzeum historii miasta w 32 salach, sami oceńcie). W międzyczasie dopadł punkt informacji turystycznej i co słyszę?
G - Have you got any information booklets about the castle?
PIT - Oui, of kors, monsieur!
G - But... can I have an English version?...
Wziął obie i polazł karmić kaczki.
Mam nadzieję, że chociaż fasolkę w ramach souvenira przywiezie.
I ciekawe, czy mają tam "Madonnę z wielkim cycem"?