Rodzina Poszepszyńskich - fanklub im. Kaprala Jedziniaka
Kategoria ogólna => Dyskusja ogólna => Wątek zaczęty przez: Cezarian w 02 Sierpnia 2021, 16:27:21
-
Wielokrotnie zdarzało się nam na forum opisywać najróżniejsze pomyłki, ze szczególnym uwzględnieniem językowych.
Po dłuższym zasępieniu, to znaczy zastanowieniu, usłałem, znaczy uznałem, że sławę, znaczy sprawę może utorować, znaczy uratować tylko nowy wrzątek, czyli wątek.
A moje misunderstendium dotyczyło pewnej etykiety, którą odczytałem jako: kotlet dziecięcy z kością. Ożywiło mnie to na tyle, że już zrobiłem zdjęcie, aby uradować Forum, a tu stoi jak wół co cielęciem był: kotlet cielęcy z kością.
Można się jednak zawieść na całej linii z byle powodu.
-
A ja już myślałem, że chodziło o komplet dziecięcy...
-
A ja już myślałem, że chodziło o komplet dziecięcy...
Jak to? Brat z siostrą?
-
No to chyba warto powtórzyć wspominany jużna forum wielki napis w przejściu podziemnym krakowskiego dworca PKP:
Przechowalnia
Bagażu
Szatnia
Zawsze go czytam jako:
Przechowalnia
Bagażu
Szatana
-
No, nigdy nie wiadomo, kto tam co zostawia...
Tymczasem u lokalnego Niemca (nie pomnę, może już o tym pisałam):
BUŁKA Z MĄKI
Strach się bać, z czego jest reszta.
Bo to akurat nie moja misunderstendia, tylko tak było napisane, trzy razy czytałam.
Najprawdopodobniej ichnia autokorekta nie potrafiła ogarnąć bułki z makiem.
-
Bułki ładne, choć i szatan kusi bagażem.
Jednak czy bułki źle opisano? Myślałem, że robi się je właśnie z mąki?
-
Ja też. Ale skoro te wyróżniono, to sugeruje, że inne być może niekoniecznie.
Zresztą, ostatnio robi się pieczywo z takich rzeczy, że jak dzisiaj u tego drugiego Niemca krzywym okiem opaczności przeczytałam "bułka z mułem" to nawet się nie zdziwiłam. Skoro bułki z otrębami sprzedaje się jako zdrowotne...
Bułka była z jakimś nowym, egzotycznym, na pewno turbo fit wynalazkiem, o nazwie, której nie dałam rady spamiętać. I mózg rozpaczliwie poszukiwał jakiegoś sensu, najprawdopodobniej.
-
Mamy po prostu dobre czasy na żywienie ezoteryczne, to znaczy ekologiczne.
-
Pozostając w tematyce kulinarnej (?), może coś z pomyłek innych?
Barbara miała kapelusz z kwiatami i dużym rondlem.
-
Nie takie rzeczy damy nosiły na kapeluszach (i perukach).
-
Prawda, ale peruk na kapeluszach chyba nie?
-
Patrząc dokąd zmierza dzisiejsza moda - wszystko przed nami.
-
Jeśli brać za przykład modę na spodnie, to peruki będą miejscami wyłysiałe?
Edit: No i znowu: "Pani Kowalska wykazała się obywatelską nadwagą".
-
Słusznie! Obywatela per saldo ma przybywać, nie ubywać.
-
Misanderstendia w życiu są o wiele bardziej skomplikowane, niż proste przejęzyczenia, o tym nie trzeba nikogo przekonywać. Czasami jednak stopień zagmatwania wchodzi wręcz na orbity, które jak mawiał klasyk, w pale się nie mieszczą. Tak jest z moimi szwagrami i ich żonami. Mam otóż 4 szwagrów, przy czym dwóch najstarszych jest do siebie dosyć podobnych, choć dzieli ich różnica dwóch lat.
I stało się, podczas obiadu, żona najstarszego z zaangażowaniem zdawałoby się wartym lepszej sprawy, nawiązując do owego podobieństwa stwierdziła, że po ciemku, w łóżku, bracia są zupełnie nie do odróżnienia. Chyba dopiero przedłużająca się cisza spowodowała, że zaczęła się głębiej zastanawiać nad swoją wypowiedzią…, na szczęście sytuację uratowała (?) czerwona jak burak żona młodszego szwagra stwierdzając, że pierwsza chyba nie uważała, bo jej się jeszcze nigdy bracia nie pomylili. To oczywiście rozładowało atmosferę, jednak, dla jej utrzymania, dwie młodsze szwagierki zostały przez swoich mężów poproszone o nie kontynuowanie tematu.
Sytuacja ta zdawałaby się wystarczająco pogmatwana, ale nie. Nasza najmłodsza mężatka skrzypaczka jest tak podobna do swojej siostry, że mąż siostry już nie raz się pomylił, a i jej własna połowa mówi, że o pomyłkę zbyt łatwo, żeby miało do niej nie dojść. Tylko koleżance nic nie myli, bo za długo gra na skrzypcach i jest w tym zbyt dobra.
Rodzina to potęga!
-
Dzisiaj coś z koszyczka Meli. Tekst nauczycielski o pewnej pomyłce:
- W twoim wypracowaniu o życiu Indian stwierdziłem błąd rzeczowy: Syn Białego Orła nazywał się Rączy Jeleń, a nie Rączy Lenin.
-
Rączy Lenin to był syn Czarnego Orła i Czerwonej Gwiazdy?
-
Dobre, a może Czerwonego Orła i Rączej Krupskiej?
-
Plakaty na słupach ogłoszeniowych w KuK Krakau : Reklama już od 0.29 zł/dzień. Sporo czasu minęło a ja ciągle na skutek specyficznie dobranych wielkości liter i cyfr czytam to jako (o wiele bardziej prawdziwe) "Reklama Złudzeń"...
-
Dobrze, że nie "reklama złodziei"?
-
No i znowu, wyszło mi podczas czytania umowy:
3. Warunkiem podjęcia makijażu jest przesłanie przez Kierownictwo Budowy oświadczenia o przygotowaniu budowy do przeprowadzenia w określonym dniu makijażu.
Co może pójść nie tak?
-
Ten makijaż to Kierownictwo Budowy czy Inwestor będą uskuteczniać?
Tymczasem ja dzisiaj przeczytałam "jeden z gównianych posłów" zamiast "jeden z gowinowych posłów", ale zasadniczo nie wiem, czy to misunderstendia.
-
Ten makijaż to Kierownictwo Budowy czy Inwestor będą uskuteczniać?
Tymczasem ja dzisiaj przeczytałam "jeden z gównianych posłów" zamiast "jeden z gowinowych posłów", ale zasadniczo nie wiem, czy to misunderstendia.
A, to zależy jak głosował.
-
Chyba ten wątek pasuje... Wczoraj w okolicach sławnej Karpackiej Troi wypatrzyłem w polu kombajn Bizon - autentyczny choć nieco skorodowany. Po sekundzie niejasna myśl zestawiła się w umyśle w krwawoczerwony napis: NIE. NIEMOŻLIWE. Wykręciłem głowę aż kręgi szyjne zaprotestowały ale jednak: na Bizonie jakiś dowcipniś (właściciel?) wysprejował napis: "Kiedyś to kurła były czasy"!
-
Dobrze, że na kombajnie. A nie na żywym egzemplarzu.
-
Bizony w Troi? Może troiło się Baaderowi w oczach?
-
Tymczasem - nie moje, tylko znalezione, i nie przejęzyczenie, a przeklawiaturowienie, ale uznałam, że smakowite, w sam raz na śniadanie.
Edit: i się teraz zastanawiam, czy to nie jest jakaś regionalna, śląska nazwa na popularne ostatnio gofry bąbelkowe...
-
Ty na pewno do Dufałki się wybierasz? Bo ta lista siedzib i kwater jakaś taka północno-wschodnia...
-
Dobrze znać wszelkie opcje.
Ja jednak prędzej odwiedzę Riese niż Wilcze Szańce.
-
Szczerze mówiąc pogubiłem się. A może Luftwafel to kryptonim kwatery Robinson?
Co by to było, jakby kwatera Luftwaffe miała kryptonim "Mrs. Robinson"? Simon to "plagiaciaż"?
-
Nabyłem dziś kilka butelek regionalnej (znakomitej) wody mineralnej. I tak czytam napis piękną pseudokaligraficzną czcionką na butelce...
WYSOWIANKA
Zawiera jad
Yyyy...? A nie, jod. Uffff.
-
Misunderstudia zatoczyły... pętlę. Przeczytałem wódy mineralnej. To jod chyba potrzebny?
-
Ona jest dojona z sów?
Tak, wiem... S:)
-
Ona jest dojona z sów?
Tak, wiem... S:)
Ciekawe, ile tych biednych sówek idzie na 1litr?
-
Wysowianka dobra jest ale z Wikipedii wynika że historia jej jest burzliwa niczym sama gazowana woda:
W 1949 roku Spółdzielnia „Żwirowiec” z Biecza rozpoczęła produkcję wody mineralnej Wysowianka w oparciu o wodę mineralną z ujęć Józef i Józef II.
Zastanawiam się jak smakowała woda produkowana w ramach (zapewne) współzawodnictwa pracy przez żwirowców...
-
Tego nie wiem, ale na przykład popularną regionalną wodę "Krynka" można nie tylko kupić w sklepie, ale pojechać do - nomen omen - Krynek i nalać sobie ze źródełka w ścianie. A jak jesteś w Krynkach, to już rzut buńczukiem do Kruszynian, gdzie może sobie - zwłaszcza teraz - pohasać z Tatarami. Ech, piękna i ciekawa jest ta Polska nasza.
Ba, ale ja w sumie nie o tym, tylko o kolejnych misunderstendiach. Dzisiaj w radiu (Trójka!) usłyszałem jakąś reklamę hoteli, z której jasno wynikało, że w tej sieci dzieci są gratis. Tylko nie powiedzieli, ile można dostać, bo na jedno, może bym się zdecydował, góra dwa, ale więcej? I w jakim wieku?
-
Jak kupisz(?!) 2 to 3-cie jest gratis, znamy te ich promocje...
-
Ciekawe, czy mam jakiś wybór, czy jak w domach dziecka, bierzesz, co dają?
-
I w jakim wieku?
Pewnie jak w powieści "Chłopi", takie zdatne już do pasionki. A w ogóle to mi przypomina etykietkę z półki w bodaj Realu. Głosiła ona: "Żel po ukąszeniu dzieci".
-
Żel, czy żal po ukąszeniu dzieci?
-
Bardzo niejasne sformułowanie. Stosować na kąsającego czy kąsanego? I czy kąsają dzieci, czy kąsa się dzieci?
Doświadczenie podpowiada, że jak się by ukąsiło takiego młodocianego osobnika to należałoby szybko przynajmniej umyć zęby. A może i odkazić jamę ustną specjalnym żelem.
-
A seria bolesnych zastrzyków?
-
To jak cię dziecko ukąsi.
-
To jak cię dziecko ukąsi.
Może to jest właśnie te słynne ukąszenie hegoskie?
-
Degustowaliscie zapewne mleko "Hej!"? Zupełnie nie wiem czemu zawsze czytam to jako Heil czemu sprzyja przedstawiciel Goralenvolku przedstawiony na pudełku. Ta historia ma zresztą drugie dno. Kolega zwrócił mi uwagę że pomimo całego góralskiego decorum produkowane jest ono w OSM Radomsko, w jak się wyraził jednym z najbardziej plaskich rejonów naszej planety. Cóż, reklama dźwignią!
-
Niestety, nie tylko nie degustowałem, ale nawet nie znam. U nas, na północy rządzi Mlekowita, Mlekpol i takie podobne.
-
Swego czasu widziałem mleko "Łąkowe" w kartoniku, którego nic nie przebije. Wg składu to były popłuczyny po wyrobach mlecznych z dodatkiem tłuszczu roślinnego. Za to jakie tanie...
-
A łąkowe mleko to nie z mleczy się robi? S:)
-
Albo koniczyny?
-
Przeglądam sobie nową gazetkę MAKRO, a to stoi, a w zasadzie leży jak wół: "łosoś jurajski". To ja się zapytywuję, czy ta ryba aby na pewno jest jeszcze świeża? Nic dziwnego, że przecena.
-
Swego czasu widziałem mleko "Łąkowe" w kartoniku, którego nic nie przebije. Wg składu to były popłuczyny po wyrobach mlecznych z dodatkiem tłuszczu roślinnego. Za to jakie tanie...
Byłem raz w zaprzyjaźnionej agencji reklamowej. Projektują tam m in całkiem udane opakowania. W pewnym momencie kolega pokazał mi gestem prestidigitiz... Komika, serek topiony. Najbardziej klasyczny prostopadłościenny model opakowany w folię aluminiową z naklejką.
- Co to jest? Zapytał.
- No... Ser.
- OK. Dlaczego tak powiedziałeś?
- Żartujesz sobie?
- Nie. Wyjaśnij.
- Wygląda jak ser. Ma na etykiecie zdjęcie sera. No i nazywa się prawidłowo, ten no... Tylzycki? Daj no to opakowanie.
-Proszę. Znajdź tu teraz słowo SER.
No w mordę... Szukałem i faktycznie nie było. Był to Tylzycki, produkowany z mleka w proszku, serwatki identycznej z naturalną i kilku jeszcze, ewidentnie wywodzących się z Petrochemii Płock składników. Sowy... To znaczy sery nie zawsze są tym czym się wydają...
-
Jedzenie świeżych i zdrowych produktów to obecnie walka z misunderstediami.
-
Także samo bywa ze smarowidłem do chleba.
Jak nie spełnia warunków, to nie może się nazywać masło. Ale wrażenie stara się robić.
-
Pamiętam swego czasu programy niejakiego Weissa w Radio Z, które chyba nazywały się "W czym mogę pani, panu pomóc", gdzie telefonicznie załatwiał różne zadania dla rodaków. W jednym odcinku miał wyjaśnić dlaczego parówka "z lwa" nie ma w składzie mięsa z lwa tylko z wieprzka. Dotarł w końcu do technologa żywności w zakładzie produkcyjnym, który krótko na to odpowiedział: no przecież napisaliśmy w nazwie "z lwa" w cudzysłowie...
-
Wybitny fachowiec, to zapędził Weissa w "lwi" róg!
-
Aż mi się przypomniało - kąsek daniela S:)
-
A ja proszę: Zamiast: "Microsoft utrudni zmianę przeglądarki w Windows 11", przeczytałem: "Microsoft utrudni zmianę pielęgniarki w Windows 11".
Do tej pory zastanawiam się, po co im w Windows 11 pielęgniarki? Ma ktoś jakiś pomysł?
-
Aż mi się przypomniało - kąsek daniela S:)
Oczywizdzie. Jak w sanacyjnej reklamie:
Pasztet z kanarka pół na pół
Jeden kanarek i jeden wół
-
A gołąbki same wpadają do gąbki?
-
Aż mi się przypomniało - kąsek daniela S:)
Oczywizdzie. Jak w sanacyjnej reklamie:
Pasztet z kanarka pół na pół
Jeden kanarek i jeden wół
A nie nie, to inna historia, nie wiem, czy nawet nie z tego forum...
W dużym skrócie - w karcie jakiejś restauracji stało na samym końcu KĄSEK DANIELA. Zaintrygowani daniem z dość egzotycznej dziczyzny klienci postanowili zamówić. Niestety okazało się, że nie ma takiej możliwości, ponieważ Kąsek Daniela to szefowa kuchni...
-
Zacząłem się zastanawiać, czy jakby to był sam szef kuchni, to by coś zmieniło?
-
Kąsek Daniela to szefowa kuchni...
Trochę jak czytanie list wyników kolokwiów na AGH pisanych w formacie nazwisko imię ocena. Były postacie iście historyczne typu Król Henryk 3
-
A król królów?
-
Nie musi być król, może być papież:
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_61155/8b42497e4ba7f6303fee48b47a0faacb.jpg)
-
To na żółtym tle to nazwa odcienia?
-
Co znaczy wprawne, kobiece oko fachowca!
-
ale to pewnie jakiś fake a nie misunder...
-
ale to pewnie jakiś fake a nie misunder...
Cholera, pod wpływem Twojego wpisu zacząłem się zastanawiać, czy przynajmniej od czasu do czasu, nie powinniśmy pisać missunder...
-
I znowu: zamiast "Małopolska. Mieszkańcy gmin z niskim poziomem szczepień", przeczytałem "Małopolska. Mieszkańcy giną z niskim poziomem szczepień".
Trup musi słać się gęsto, dobrze, że Baader w Egipcie, tam może go nie dorwą?
-
Trup musi słać się gęsto, dobrze, że Baader w Egipcie, tam może go nie dorwą?
Tam się niespecjalnie przejmują, acz na wjeździe paszporcik / chip sprawdzali. Osobom które go nie miały pan myział w nosie patyczkiem - i na tym koniec, żadnej nformacji pozytywny czy negatywny, co daje asumpt do podejrzeń iż był to tzw. pic...
-
Pic może i tak, ale skąd tam woda do picu?
-
Dzisiaj chyba zbyt przerażające, żeby komentować?
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_61210/12d9359922f8f4cd90fb46c4518cc637.jpg)
-
Może jeszcze z kolczykiem?
-
Może jeszcze z kolczykiem?
To koniecznie wygotować.
-
Tam pod spodem są też pierogi z serem...
-
I bez kolczyka...
-
Cały czas nieporozumienia, ale żeby aż tak?
(https://img.joemonster.org/i/upload/2021/09/082-czy-5zl-za-bubr-to-dobra-cena.jpg)
-
A wie ktoś po ile jest rzułf ?
-
A wie ktoś po ile jest rzułf ?
A rzułfie sprzedaje się w jednym "żółcie", czy w kilku?
-
A wie ktoś po ile jest rzułf ?
Po Woli.
Nie wiem, w czym problem, po warsiasku lokalsi mówią "mięta z bubrem", regionalizm jak każdy inny.
Czy to dla kogoś przeszkadza?
-
... Czy to dla kogoś przeszkadza?
Dla mnie nie.
-
Dla mnie się nawet podoba, tyle, że nie wiedziałem o tym regionalizmie.
-
Nie no, spoko.
Mnie się jednakowoż wydawało, że on jest co najmniej martwy.
Regionalizm, nie bubr/bober.
-
Bób chyba łatwiej pomartwić niż bobra? Choć tu i tu można zastosować duszenie.
-
Mięta z duszonym bubrem?
-
Dobrze, tylko pytanie, czy bubr powinien być przed duszeniem z miętą wstępnie podduszony?
-
Wizyta w Rosssmannnie. Złowiony kątem oka napis na słoiczku:
YOPE Cmentarny Ogród
Yyyy? Dokładny ogląd i jednak... no nie:
YOPE Orientalny Ogród
-
Myślę, że i ta pierwsza opcja znalazłaby target.
-
Wizyta w Rosssmannnie. Złowiony kątem oka napis na słoiczku:
YOPE Cmentarny Ogród
Yyyy? Dokładny ogląd i jednak... no nie:
YOPE Orientalny Ogród
Czyli to nie była jedna z tych sprawdzających się chińskich przepowiedni?
-
Jak zwykle…, czytam sobie dzisiaj: „Może piłkarze coś sobie powiedzieli ale to zostaje na boiskowym ringu i nie wynosi się tego poza. Sami nie są wcale gentlemanami.” A wyszło „genitaliami”. To chyba podobnie, jak z Ministerstwem Kultury, Dziewictwa Narodowego i Sportu…
-
No co, bardzo ładny freudyzm. I przy okazji elegancki eufemizm. Zamiast ubliżać panom od członków można ładnie powiedzieć - genitalia.
-
Może nawet: genitalialiści?
Edit: chyba w temacie?
(https://img.joemonster.org/mg/albums/092021/main_12_kolorystyka_z_dupy.jpg)
-
No to ktoś się walną przy opisywaniu, bo w oryginale to "skandynawska prostota". Ale jeśli prostata to kolor nie powinien być trochę bardziej żółty?
-
Jak skandynawska to może łososiowa?
-
Nie chcę wyjść na nieuka (pewnie za późno), ale nie wiem, jakiego koloru jest ta no, prostota.
-
Skandynawskiego przecież 😎
-
Co na to Finowie? Zaliczają się?
-
Jak mają prostatę to tak.
-
Jak mają prostatę to tak.
Teraz chyba takie czasy, że osoba każdej z pięćdziesięciu kilku płci ma prawo mieć prostatę?
-
Człowiek by tego sam nie wymyślił, a redaktor Gazety da radę. Proszę bardzo, cytat:
W Wielkiej Brytanii brakuje rzeźników. Ponad stu tysiącom świń grozi wybicie.
Dalej także jest ciekawie:
"W ostatnim czasie Wielka Brytania próbuje rozwiązać duży problem związany z brakiem rzeźników. Skutki tego deficytu mogą być wyjątkowo tragiczne w skutkach. Setkom tysięcy świń grozi wybicie."
Kto tych ludzi uczy pisać?https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27635473,ponad-stu-tysiacom-swin-grozi-wybicie-dlaczego-w-wielkiej-brytanii.html#do_w=52&do_v=221&do_st=RS&do_sid=604&do_a=604&s=BoxBizLink
-
Chyba wymarcie ze starości?
-
Chyba wymarcie ze starości?
Wybicie ze starości! ;)
-
Duża plansza w przejściu podziemnym blisko dworca w Krakau :
DRUK
KSERO
OPRAWCA
yyyy?!
A nie. Oprawa prac.
-
Ładne rzeczy masz w głowie... ;)
-
Cóż faktycznie pomyślałem że kat świadczy usługi dla ludności. Nie takie rzeczy zdecentralizowano ostatnimi czasy.
-
Tu się nie zgodzę, bo generalnie się ostatnio centralizuje. Nawet Ministerstwo Sprawiedliwości i Prokuraturę Generalną. S:)
-
Ale to już było. Lokal kat S.
-
S jak sprawiedliwość, czy s jak generalna?😉
-
Człowiek by tego sam nie wymyślił, a redaktor Gazety da radę. Proszę bardzo, cytat:
W Wielkiej Brytanii brakuje rzeźników. Ponad stu tysiącom świń grozi wybicie.
Dalej także jest ciekawie:
"W ostatnim czasie Wielka Brytania próbuje rozwiązać duży problem związany z brakiem rzeźników. Skutki tego deficytu mogą być wyjątkowo tragiczne w skutkach. Setkom tysięcy świń grozi wybicie."
Kto tych ludzi uczy pisać?https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27635473,ponad-stu-tysiacom-swin-grozi-wybicie-dlaczego-w-wielkiej-brytanii.html#do_w=52&do_v=221&do_st=RS&do_sid=604&do_a=604&s=BoxBizLink
Było swego czasu nieco niepokojące ogłoszenie o "Poszukiwaniu pracowników do rozbiórki niemieckich świń". Chyba znowu będą potrzebni.
-
Ale do rozbiórki angielskich świń? Może poszukać wśród Irlandczyków?
-
Starsze pokolenie zapewne ma nie tylko wymagane doświadczenie, ale i narzędzia na pawlaczu...
Tylko nie wiadomo, czy byłoby co zbierać.
-
Na początek ulotki Sinn Fein?
-
Bilboard zauważony z korka na tak zwanej "starej czwórce":
KRU
CJATA
Powtórny ogląd:
RE
KRUTACJA
-
Widzę, że u kolegi idea krucjat ciągle żywa? Może to i dobrze?
-
Całościenny bilboard na lokalnym sklepie Lewiatan zabrzmiał nieco po rycersku:
MASZ WAŚĆ MAŚĆ?
Niestety ogląd ujawnił że to nie ćwiczenie dykcyjne z mistrza Waligórskiego a komercyjna reklama piwa (swoją drogą jakoś do mnie nie przemawia):
RACZ WAŚĆ WPAŚĆ
-
Dlaczego, racz waść wpaść to także ładne, o ile nie traktuje o niespodziewanym poczęciu.
-
Dlaczego racz waść wpaść to także ładne, o ile nie traktuje o niespodziewanym poczęciu.
Tak, to się wszystko wiąże, było takie głębokie stwierdzenie w jakimś humorze zeszytów szkolnych:
Młodzieżw stanie nietrzeźwym może spowodować potomstwo
-
Ja z kolei czytałem gdzieś, że Młodzi rolnicy dostarczaliby więcej płodów, ale brakuje im żon.
-
Bilboard zauważony z korka na tak zwanej "starej czwórce":
KRU
CJATA
Powtórny ogląd:
RE
KRUTACJA
No co? Na krucjaty chyba też była jakaś rekrutacja?
-
A to nie było na ochotnika?
Natomiast w temacie branżowo: W mailu: „Dead Professor”, zamiast „Dear Professor”. Prawie wysłany...
-
Natomiast w temacie branżowo: W mailu: „Dead Professor”, zamiast „Dear Professor”. Prawie wysłany...
Na tamten świat? To spokojnie Nobel, tylko czy z fizyki?
-
Może chociaż z medycyny?
-
Wiem! Z transcendencji.
-
I proszę:
Iga Świątek pozwała rywalkę w Indian Wells! Pierwsze takie starcie w historii.
A jednak nie, Iga Świątek poznała rywalkę w Indian Wells. Czy to przypadkiem nie heglowskie ukąszenie zawodowe?
-
Ukąsiło cię?!
-
Na to wygląda.
-
Może nie ukąszenie tylko antycypacja?
Jeszcze nie pozwała, bo dopiero poznała...
-
Wyświetlił mi się taki komunikat: "Spałem w twoim telefonie..." - no rety! Kto???
A nie, to "Społem", polecają swoją aplikację 😆
-
"Społem, społem i za późno wstołem". Pewnie stąd Ci się wzięło?
-
Głupio, że tak w poważnym temacie, ale na skojarzenia misundersteniczne nie poradzę:
Zamiast oryginału:
Wielka Brytania. Parlamentarzysta zaatakowany przez nożownika. Został wielokrotnie ugodzony.
Przeczytałem:
Wielka Brytania. Parlamentarzysta zaatakowany przez nożownika. Został wielokrotnie nagrodzony.
-
Nożownik?
Bo są tacy parlamentarzyści, że wielu obywateli by zrzutkę na nożownika zrobiło.
-
Nie wiem, czy to dobry kierunek, ale przypomnę, że znowu wyprzedziliśmy GB. Tylko nożownik wziął na nóż prezydenta i to nawet nie najwyższego.
-
O! Tak się trzeba przejęzyczyć!
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_61741/96da4f189530ade634f209f8c6e9a88b.jpg)
-
Warsztaty zacne, zapewne przewidziano zajęcia praktyczne.
Ale żucie autokorekty też niczego sobie.
-
Właśnie w opisie obrazka przeczytałam "Lucas Cranach Straszy".
-
Niewątpliwie to ona powiedziała?
-
Dzisiaj piszę z dużą obawą, czy od Fasiola mi się nie dostanie.
Jadę samochodem i widzę napis na szczycie dużego budynku ROTWAILERY. Jednak nie, ROWERY.
-
Dlatego ja prowadzę w okularach. ;D
-
Dlatego ja prowadzę w okularach. ;D
A jak jedziesz drugi? ;)
-
Czekając na pojazd komunikacji miejskiej w KuK Krakau z niezwykle drogim biletem w kieszeni zresztą (48h za 35 PLN, zastaw się a postaw się, a co!) podczas wyprawy na zwiedzanie opactwa cysterskiego w Mogile (bardzo ciekawe) przyuważyłem banner:
SZKOŁA MAŁYCH ESKIMOSÓW
No ciekawe czego ich tam uczą? Patroszenia fok? Dziś to chyba nie przej.... Eeee, dobra. EINSTEINÓW. Niemniej pytanie pozostaje jakby w mocy: "Dziś drogie dzieci wzbogacimy sobie uran. Jasiu nie odkładaj tej pastylki na stosik bo reakcja łańcuchowa zajdzie! Znowu nie uważałeś! Obok połóż. O tak."
Co do opactwa: spodobał mi się tam swojski i współczesny napis na kartce drzwiach tak na oko jak wszystko wokół 700-letnich: "Prosimy nie wynosić krzeseł z katakumb". O czaszkach nie wspomnieli, pomyślałem, no ale to oczywiste. No i srodze sięzawiodłem: nazwa pozostałą miejsce jest dziś salką audiowizualną z opcją rearanżacji na kaplicę lub odwrotnie zależnie od potrzeb...
-
Opactwo - takie miejsca zawsze są ciekawe, z czaszkami, czy bez.
A co do Eskimosów, to teraz byłoby pewnie Innuitów, ale Waść jesteś rasista i myślisz o Innuitach Eskimosi.;)
-
Taki Mały Einstein to może i uran wzbogaci, ale czy wypatroszy fokę? Albo chociaż igloo zbuduje? Eskimos (vel Inuit) praktyczniejszy.
BTW, autokorekta podkreśla mi "Inuit" a "Eskimos" przepuszcza.
Opactwo w Mogile? Nic dziwnego, że się odnajdują w katakumbach.
-
Taki Mały Einstein to może i uran wzbogaci, ale czy wypatroszy fokę? Albo chociaż igloo zbuduje? Eskimos (vel Inuit) praktyczniejszy.
BTW, autokorekta podkreśla mi "Inuit" a "Eskimos" przepuszcza.
Pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że bez uprzedniego wynalezienia sposobów na patroszenie fok nie wzbogacilibyśmy uranu...
-
Tak sobie pomyślałem, że chyba w wielu regionach Polski taki dialog jest całkiem możliwy?
- Gdzie je Ola?
- Ola je w toalecie.
- A co je?
-
Są takie misunderstendia, których się wstydzimy. Tak jest i tym razem, ale prawda przeciw światu:
Przeczytałem ostatnio w pewnym felietonie: „Radość z kanalizacji”, taaa…, przepraszam, z kanonizacji.
-
Z kanalizacji może być niepomiernie większa.
A kogo skanalizowano? Pardon, kanonizowano?
-
Chyba Jana.
Albo Pawła? I to nie pierwszego, a drugiego.
-
To już chyba zawodowe skrzywienie (tylko w którym kierunku?).
Zamiast:
Podjęcie uchwały w sprawie zaopiniowania zmiany cennika usług komercyjnych
Poświęcenie uchwały w sprawie zaopiniowania zmiany cennika usług komercyjnych. Nie wiecie, gdzie tanio poświęcają, przepraszam, święcą?
-
W powołaniach mają braki - może byś się poświęcił?
-
W powołaniach mają braki - może byś się poświęcił?
Czy podjął?
Chyba jestem już za stary na brankę?
-
Napis zauważony kątem oka z pojazdu komunikacji miejskiej w okolicach Politechniki Krakowskiej:
KOMPLEKSOWE USŁUGI PORNOGRAFICZNE
W zasadzie mózg sam to oznaczył jako mało prawdopodobne... Ale sprawdziłem. Nie no: POLIGRAFICZNE.
-
Nie przejmuj się, każdy na twoim miejscu by to tak przeczytał... S:)
-
Bo z politechniką słabo się kojarzyło? ;) Chociaż... czy takie usługi to bardziej technika czy sztuki piękne?
-
Bo z politechniką słabo się kojarzyło? ;) Chociaż... czy takie usługi to bardziej technika czy sztuki piękne?
A humanistyka? Przecież to z założenie wszystko dla ludzi?
-
Humanistyka to przede wszystkim dla duszy...
-
Humanistyka to przede wszystkim dla duszy...
A ta, no, poligrafia to nie dla duszy?
-
Poligrafia to nie wiem ;)
-
Poligrafia to nie wiem ;)
Bo niby dziedzina techniki, ale jakby dla duszy i ma niejakie powiązanie z tą, no misunderstendią.
-
KOMPLEKSOWE USŁUGI PORNOGRAFICZNE
W zasadzie mózg sam to oznaczył jako mało prawdopodobne... Ale sprawdziłem. Nie no: POLIGRAFICZNE.
Jedno zasadniczo nie przeszkadza drugiemu.
-
KOMPLEKSOWE USŁUGI PORNOGRAFICZNE
W zasadzie mózg sam to oznaczył jako mało prawdopodobne... Ale sprawdziłem. Nie no: POLIGRAFICZNE.
Jedno zasadniczo nie przeszkadza drugiemu.
Ba, nawet wspiera, jak dobry papier...
-
Podczas wędrówki do paczkomatu przysłowiowy kąt oka zeskanował poprzylepiane jakoś niedawno na każdym słupie na ulicy Wieniawskiego kartki A4:
...AMY PIJANYCH KUR
Szare komórki zachrzęściły usiłując dopasować zasłonięty krzywizną słupa początek. Że co? NIE ODDAMY PIJANYCH KUR? O tam jest następny, sprawdźmy... Łiiii...
USZCZELNIAMY PIANĄ PUR
-
A szkoda! Pijane kury jak najbardziej występują :)
-
Przepraszam, bo nie rozumiem, co uszczelniają tą pianą? Pur?
-
Dzisiaj co nieco zawodowo, gdyż czytając pewną ugodę znalazłem na wstępie wytłuszczone, pisane kapitalikami słowo: KOMPROMITACJA. Zdziwiło mnie to bardzo, a nawet przestraszyło, bo to ja byłem autorem treści tej ugody. Na szczęście emocje opadły po ponownej lekturze napisu, bo okazało się, że brzmi on: KOMPARYCJA i tak zwany honor został uratowany.
-
Mnie by ta komparycja chyba bardziej przestraszyła...
-
Łatwo ci mówić, bo nie ty to pisałeś...
-
Mnie by ta komparycja chyba bardziej przestraszyła...
Komparycja... Ładne imię dla dziewczynki!
-
Mnie by ta komparycja chyba bardziej przestraszyła...
Komparycja... Ładne imię dla dziewczynki!
Ale przed Tradycją, czy po?
-
Nie wiedziałem, że aż tak trzeba na te rowery uważać?
(https://img.joemonster.org/i/upload/2022/01/1641798565_be2izw_600.jpg)
-
To musiał być duży rower, skoro jechało na nim auto.
-
Dobrze, że to nie był tandem.
-
Nawet autonomiczne auto nie poprowadziłoby chyba tandemu solo.
-
Chwycony kątem oka banner na lokalnej cukierni:
POLECAMY LODY LOKALNE Z MYSZAMI
O kurrr...teczka, myślę: trzeba spróbować, degustowane swego czasu w Łodzi lody czekoladowe z czerwonym pieprzem były zaskakująco dobre... Drugi rzut oka niestety podciał mi trochę skrzydła: chodziło o lody z Mszany :(
-
Z Mszany z manną może?
-
Notka - "ramka" na pierwszej stronie Gazeta.pl:
Polki uwielbiają
beton
Niby dlaczego? I jaki? Partyjny, z słusznej partii? Eeee nie....
Polki uwielbiają
markę Benneton
-
A widzisz, jak przeczytałem beton, to raczej myślałem o klasie betonu B-20? Ale może rzeczywiście klasa twardości betonu partyjnego to jest pytanie?
-
Miało być co innego, ale wyparła moje przejęzyczenia dzisiejsza widomość z nieocenionej GW, lecimy in extenso:
Therese Johaug dobrze wie, o co będzie toczyła się gra w Pekinie w jej przypadku. Utytułowana Norweżka, absolutna dominatorka ostatnich kilku lat, nie zdobyła dotąd indywidualnie złotego medalu olimpijskiego. To właściwie ostatni skalpel, którego brakuje jej w bogatej karierze. Stąd właśnie jej niebywała ostrożność przed wylotem do Chin.
https://www.sport.pl/zimowe/7,79225,28040231,johaug-stawia-kuriozalne-warunki-swojemu-narzeczonemu-punkt.html#do_w=91&do_v=307&do_st=RS&do_sid=480&do_a=480&s=BoxSportMT
Nie wiedziałem, że Therese jest chirurgiem, co więcej, nie wiedziałem, że lista dyscyplin na zimowych IO w Pekinie zostały poszerzone o zawody chirurgów. Może pod wpływem Barei?
-
Wycinanie hołubców na lodzie?
Zastanawia mnie, co tam było oryginalnie przed autokorektą...
-
Może chodziło o skalp? Też takie sobie....
-
Najpewniej chodziło o skalp, widać ktoś chciał zapaletować, to znaczy zapunktować. >:D
-
Złapany ulubionym kątem oka tytuł serialu na zajawce w partyjno - państwowej TV:
DRĘCZYCIEL
Drugi rzut oka:
DORĘCZYCIEL
Tak naprawdę powinno być chyba DONOSICIEL no ale to już inna historia...
-
A może nie DONOSICIEL, a KAPUŚ? Tylko dręczyciel kapuś to jakoś nie brzmi...
-
Taki doręczyciel to też potrafi nieźle udręczyć.
-
Taki doręczyciel to też potrafi nieźle udręczyć.
Zwłaszcza, jak zadzwoni drugi raz?
-
Nie mogłem się powstrzymać, po prostu nie mogłem. Nie tylko, choć zwłaszcza ze względu na Małrycego.
(https://img.joemonster.org/i/upload/2022/02/800-10-przykladow-perelek-naszej-polszczyzny-prosto-z-ulicy.jpg)
-
Czyste złoto.
Mnie z kolei napadła przy osiedlowym kiosku rzeczywistość mniej lingwistyczna, raczej matematyczna...
-
Rzeczywiście ciekawostka, czy 6 zer to kumulacja? Ali?!
Choć Mela chyba potwierdzi, że bywają klasy, w których kumulacja zer jest nawet większa, znaczy liczniejsza?
-
Bywają takie kumulacyjne zespoły. Koleżanka pedagog specjalna mawia o nich ciepło "klasa terapeutyczna" ::)
-
Bywają takie kumulacyjne zespoły. Koleżanka pedagog specjalna mawia o nich ciepło "klasa terapeutyczna" ::)
Jak rozumiem nie dlatego, że obecność z nimi wpływa kojąco (terapeutycznie)?
-
Raczej potrzebuje się potem terapii.
-
Dlaczego mnie to trapi?
-
Jadąc do stomatologa (staropolszczyzną byłoby pewnie "zębodzieja") zauważyłem z autobusu robiącego akurat iście konwojowy zwrot w pobliżu Uniwersytetu Rolniczego napis na bilboardzie na terenie tejże uczelni:
...NICTWO I ENOLOGIA
Mózg stanął dęba niczym mustang usiłując dopasować początek: NIEWOLNICTWO? Wracamy do klasyki w sumie... ale zaraz. Ryzykując uraz kręgosłupa obróciłem głowę o 180 stopni niczym sowa. Eeee....
WINOGRODNICTWO I ENOLOGIA
-
Czyżbyś wyssał … nictwo z mlekiem matki? S:)
-
I proszę, co to się porobiło, czytam sobie umowę, a tam...
„dopuszczenia się przez Najemcę opóźnienia w zapłacie czynszu lub innych opłat za używanie Lokalu za co najmniej dwa okres płodności.”
Nie wierzę, czytam jeszcze raz i wychodzi, że jednak płatności. I się zastanawiam, czy jedno wyklucza drugie?
-
Nie no, spoko, dwa miesiące znaczy. Mniej więcej.
-
O właśnie, mniej więcej, a prawo wymaga precyzyjnego języka...
-
Tymczasem, z lektury w necie:
Palmyra to antyczne bogate miasto karnawałowe leżące w oazie pośrodku Pustyni Syryjskiej...
Wróć, karnawał na antycznej pustyni?
A, karawanowe...
W sumie jedno nie przeszkadza drugiemu 0-=|
-
Szczególnie jak karawana przywiezie rodzynki. W płynie.
-
Tymczasem, z lektury w necie:
Palmyra to antyczne bogate miasto karnawałowe leżące w oazie pośrodku Pustyni Syryjskiej...
Wróć, karnawał na antycznej pustyni?
A, karawanowe...
W sumie jedno nie przeszkadza drugiemu 0-=|
Karawansraj, przepraszam, karawanseraj?
-
Plakat na sklepie w Galerii Krakowskiej:
ŻURAWINA I SZERSZEŃ
(chyba) ODMŁODZĄ TWOJE USTA
Co te panie "nie zniesą", pomyślałem, by się upiekszyć... Przecież jak taki szerszeń [autocenzura] to boli - a jeszcze w usta... Żurawina to pewnie ma go przywabić, tego szersz... Nie zaraz:
ŻURAWINA i ŻEŃSZEŃ
-
A nie mogli napisać Żurawina i Mandragora?
Nie, to nie brzmi...
-
Yyyy, znaczy zamiast botoksu ten szerszeń? Czy tam innego silikonu?
Ale chyba efekt byłby jednak niewspółmiernie krótkotrwały?
-
Tymczasem, ogarniam zdjęcia z wyjazdu, idzie mi to wolno, bo do każdego robię opis (pamięć nie robi się coraz lepsza, co robić) i czasem chwilę poświęcam na research informacji, na zdobywanie których przy zwiedzaniu nie było czasu.
Kolejny kościółek, z cyklu azorskiego kopiuj-wklej (one tam wszystkie jak błąd w matriksie, jednego architekta chyba mieli), sprawdzam wezwanie...
Igreja De Nossa Senhora da Alergia... że co? No, Furnas to kurort położony w dolinie siarkowych wyziewów, może można się tu nabawić alergii, a może wyleczyć? Ale żeby aż MB Alergiczna?
Zaraz, wróć... da Alegria, Radosna.
No, w sumie do kurortu też pasuje.
0-=|
-
Łooo MB! :)
-
Kiedyś miałem ten sam kłopot oglądając program Cirque du soleil o tej samej siarkowo-radosnej nazwie.
-
Czytam sobie dzisiaj pismo: Odwołanie od decyzji Imperatora… zaraz zaraz, Imperatora, ale jakiego,
p o w i a t o w e g o? Ktoś słyszał o takim skromnym imperatorze? Skupiam wzrok, ufff: Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Powiatu Grodzkiego.
Choć, biorąc pod uwagę zakres i kompetencje tego, czy na pewno źle przeczytałem?
-
Mają tam Sitha? A gdzie ten powiat?
-
Gdzieś po ciemnej stronie?
-
Zdecydowanie po ciemnej stronie - Powiat Białostocki...
-
Tymczasem, nadal walczę z zodiakalnymi zagadkami. Poszukując wiedzy w temacie skorpionów trafiam na różne źródła. Oj, różne...
Skorpion miał około metra długości. Żył w epoce syluru. Miał kolczaste skrzypce, które według współautora odkrycia Bo Wanga z instytutu
Tam faktycznie tak napisali. I ten akapit tak się faktycznie urywa.
Interia.
Od lat tam nie zaglądam. Już wiem czemu S:)
-
Widać te skorpiony nie wiedziały, z jakiego instytutu jest Bo Wang?
-
Muzycznego? Od skrzypiec.
-
Muzycznego? Od skrzypiec.
Tak, kolczastych, to pewnie od grania etiud.
-
Skorpion miał około metra długości. Żył w epoce syluru. Miał kolczaste skrzypce, które według współautora odkrycia Bo Wanga z instytutu
Chyba nie taki znów skamieniały był i jak to mówią, udziabał autora... A szkoda, bardzo jestem ciekaw co grał na tych skrzypcach (jak kolczaste to pewnie jakiś hardcore metal).
-
Może to były skrzypce fakira?
-
Może to były skrzypce fakira?
Fakira? Fakir to chyba od węży, a nie skorpionów?
-
Coś ci się pomyliło - fakir jest przede wszystkim od kolczastego umartwiania się :)
-
A, w tym kontekście, zgoda.
-
Sklep z chrząszczem w logo, Jelenia Góra. Napis nad stojakiem z prasą:
MAGAZYN PEŁEN KOBIECYCH PIERSI
Yyy, pomyślałem, to można w naszym wzmożonym kraju takie coś? Eeeee... Treści pełen. Treści. No ale jakiś zawód pozostał...
-
A mógł być wzwód ;D
-
A mógł być wzwód ;D
Incepcja, po prostu Incepcja... Misunderstendium na takimż wątku! Zaraz, jak ja napisałem? A nie, dobrze. Ufff...
-
Może chodziło o wzmożony wzwód? Bardzo ładnie brzmi przy kobiecych piersiach, a może nawet i treściach.
-
Właśnie czytam pewien szkocki kryminał (Stuart MacBride), w którym pani patolog odgrywa znaczącą rolę i kobiece treści brzmią mi dość dwuznacznie...
-
Właśnie czytam pewien szkocki kryminał (Stuart MacBride), w którym pani patolog odgrywa znaczącą rolę i kobiece treści brzmią mi dość dwuznacznie...
A pani patolog ma czym oddychać? Momenty były?
-
Tymczasem w Krakowie
W związku z akcja Straży Pożarnej występują utrudnienia w kursowaniu autobusów linii 142,182 na ul Poległych w Krzeslawicach
Przez sekundę zastanawialem się czy była jakaś bitwa pod Krzesławicami. Jednak nie, niezależne byty...
-
Akcja Straży Pożarnej na Poległych? Mam nadzieję, że nie zwiększyła liczby tych ostatnich?
-
Tymczasem w Krakowie
W związku z akcja Straży Pożarnej występują utrudnienia w kursowaniu autobusów linii 142,182 na ul Poległych w Krzeslawicach
Przez sekundę zastanawialem się czy była jakaś bitwa pod Krzesławicami. Jednak nie, niezależne byty...
Znaczy... Hydraulików Polskich Poległych w Walce z Sowieckim i Hitlerowskim Okupantem Na Wschodnich Kresach II Rzeczypospolitej Na Terenach Podmokłych?
-
I to jest nazwa ulicy!
-
Zawodowo także trudno uciec od misunderstendiów. Czytam w naszym piśmie: organ bezczelnie odmówił wydania decyzji. Czytam jeszcze raz: no tak, bezzasadnie, a nie bezczelnie, ale czy to nie na jedno wychodzi?
-
No skoro bezzasadnie, to oczywiście, że bezczelnie.
-
Można będzie teraz w dyskusji użyć stwierdzenia: pana wypowiedź jest bezzasadna. I ładnie i od razu wiadomo, o co chodzi.
-
Pan bezzasadnie kłamie?
-
Pan bezzasadnie kłamie?
Ten gówniarz jest bezzasadny!
-
No, to już było bezzasadne!
-
No, to już było bezzasadne!
Chodzi Ci o zachowanie organów tego pana?
-
Jakimiż to drogami krąży myśl ludzka? Czytam sobie w sklepie napis na foliowej torebce i wychodzi mi jak wół, to znaczy jak łosoś: łosoś walentynkowy. Jednak, nie wiedzieć czemu, napis wzbudził pewne moje podejrzenia i przeczytałem jeszcze raz: łosoś atlantycki.
-
No przecież dla niewprawnego, męskiego oka różowy, nie?
-
A to ja kolor pomyliłem!?
-
Nie no, łososiowy można w przybliżeniu potraktować jako różowy.
To i walentynki sie mogły skojarzyć.
-
Dlaczego, łososiowy w przeciwieństwie do różowego, to jest jakiś kolor!
-
To sobie przeczytałem: licytujemy obrońców Ukrainy!
Licytujemy dla obrońców Ukrainy.
-
A jeśli to ma jakiś związek z komornikami, to i nawet może się zgadzać...
-
Chwycony w przelocie napis na reklamówce:
ŚWIAT KISZEK
No nie. Się poskładało i pozałamywało. W rzeczywistości był to Świat Książek.
-
No co? Czasami człowiek bierze taką książkę, otwiera, spodziewa się literatury (albo przynajmniej rozrywki) a tu - kiszka...
-
A może był to poradnik rzeźnika, jak zacząć, czy na pewno od kiszek?
-
A nie książka dla chirurga-amatora?
-
A nie książka dla chirurga-amatora?
Może rzeźnik i chirurg, zwłaszcza chirurg-amatur mają tę samą książkę, albo nawet wspólną podstawę programową?
-
Zasadniczo wszystkie kręgowce zbudowane podobnie.
-
Ale tylko zasadniczo. Są jednak różnice płciowe, rasowe i polityczne. Ale w tym ostatnim przypadku to chyba raczej o mózg chodzi...
-
Ale tylko zasadniczo. Są jednak różnice płciowe, rasowe i polityczne. Ale w tym ostatnim przypadku to chyba raczej o mózg chodzi...
Nie wiem, gdzie Ty się kształciłeś, ale powinieneś już wiedzieć, że nie ma różnic płciowych, że o rasowych nie ma nawet co wspominać. Po prostu, podczas urodzenia jednemu nadali taką płeć i rasę, a innemu inną. A ty zaraz dzielisz ludzi. To są dopiero misunderstundia. ;)
-
Proszę bardzo. Pomyliły się wam kiedyś sufity podwieszane ze studiami podwieszanymi? A mi tak, na szczęście korekta pisma procesowego zadziałała, bo jeszcze byśmy niepotrzebnie wygrali w pierwszej instancji...;)
-
To takie w zawieszeniu? Urlop dziekański?
-
A może student podwieszany jest jak zbójnik - za poślednie ziobro?
-
Złowiony kątem oka napis na pudełku parafarafarmaceutyku w domowej szufladzie-apteczce
UŁATWIA ODKURZANIE
O kurr...teczka, pomyślałem... To że leki potrafią po organizmie wędrować, omijać żołądki, śledzionyy, iść prosto do np paznokci to wiedziałem. Ale niby jak odkurzanie? Dostaje się większego (nomen omen) cugu? Eeee nie... ODKSZTUSZANIE :(
-
To bardzo ciekwa pomyłka, albowiem czytając Twój wpis i zanim doczytałem do końca już oczyma wyobraźni przerobiłem na: UŁATWIA ODSZCZURZANIE.
-
No ja miałem... zupełnie inne skojarzenia, nie mylić z biegunką ;)
-
No ja miałem... zupełnie inne skojarzenia, nie mylić z biegunką ;)
I z odwodnieniem?
-
Dobra, dobra... Ja przeczytałam na końcu ODTUSZANIE.
-
znowu myślisz o drukarkach? Czarno-białych, czy kolorowych?
-
No mi się z tuszą od razu skojarzyło...
-
Przewijana dość szybko strona weekendowej Gazety PeEl:
Smakowita sałatka z bata i marchewki
Oczywizdzie od razu nasunęły mi się różne sposoby. Generalnie coś w rodzaju "drogie dzieci obierzcie marchewkę albo nici z obiadu". Był to jednak sposób a nie surowiec. Dokładniejsze sprawdzenie rozwiązało problem choć w inny sposób. Z BATATA, nie zaś bata...
-
Bat z batata?
-
Kiedyś by była z buta...
-
Takie pomyłki to ja lubię:
(https://img.joemonster.org/i/upload/2022/05/616-pelna-kulturka.jpg)
-
Widać, że ten zielony to jednak nie prawnik. Bo by od razu podał cenę.
-
Widać, że ten zielony to jednak nie prawnik. Bo by od razu podał cenę.
Z rabatem?
-
Z rabatem to handlowiec.
-
A z rabatą to ogrodnik?
-
A z Rabatem to Maroko?
-
Będąc na zakupach stojąc w kolejce na stoisku z wędliną zauważyłem w ladzie chłodniczej "szynka z kotka"!? No to pytam panią czy aby na pewno i skąd te kotki biorą ale na szczęście to tylko literka się mylnęła i szynka była z kotła...
-
Już myślałam, że z kołka...
-
Aż strach zapytać z której części kotła, boć to szynka...
-
Aż mnie zmroziło, czytam i oczom nie wierzę: Śmiertelny wypadek Prymasa! Zmrożony wiadomością czytam dalej i jest jeszcze gorzej: Śmiertelny wypadek Prymasa Tysiąclecia! Tu pojawia się ostrzegawcza lampka rozsądku, bo jeśli dobrze pamiętam ze szkoły Prymas Tysiąclecia owszem był, ale, żeby to ładnie ująć, nie tego tysiąclecia.
Przeczucie lampki mnie nie myliło, to "tylko": Śmiertelny wypadek na alei Prymasa Tysiąclecia. Samochód dostawczy uderzył w latarnię". Prymas chyba nie jeździł samochodem dostawczym?
-
Prymas chyba nie jeździł samochodem dostawczym?
Możliwe że chodzi o prymasa roku w szkole MO w Szczytnie. Woził on epidiaskopy czy coś takiego...
-
Prymas chyba nie jeździł samochodem dostawczym?
Możliwe że chodzi o prymasa roku w szkole MO w Szczytnie. Woził on epidiaskopy czy coś takiego...
Owszem, ale na komisariat?
-
Napis na mijanym samochodzie dostawczym :
LOGISTYKA Z SEREM
Zacząłem szukać "palce lizać" ale nie było. Po bliższym przyjrzeniu się okazało się zresztą iż nie serem a sercem...
-
Bardzo ciekawa pomyłka. Już sobie wyobraziłem hasło: "Z serem na dłoni"!
-
Zacząłem szukać "palce lizać" ale nie było. Po bliższym przyjrzeniu się okazało się zresztą iż nie serem a sercem...
Podroby też smaczne!
-
To ciekawe, bo serca nie jadłem...
-
Gulasz pycha!
Znaczy, z kurzych. Z logistycznych to nie wiem.
-
Jadąc w piątek w okolice karkonoskie zauważyłem kątem oka tabliczkę przed mostem:
Nysa Szalona
Okazało się tym razem po rzuceniu okiem na chińską telefonomapkę, że to nie misunderstandium: faktycznie jest w PL rzeka która tak własnie się nazywa!
-
Rzeczywiście ciekawe. Ja mam tę przywarę, że gdzie nie spojrzę widzę rzekę Narew.
Ale ale, wracając do tematu wątku, to wczoraj w Radiu Nowy Świat (pomału chyba trzeba będzie mówić Nowy Wspaniały Świat) był reportaż z zakładu krawieckiego. I okazało się, że tam nie pracuje krawiec, ba nawet nie pracuje krawcowa tylko niejaka krawczyni.
I takie nowotwory serwuje nam aspirujące radio...
Ciekawe kiedy redaktorczynie uraczą nas reportażynią z zakładzini karnej i zrobią wywiadzinię z więziniami.
-
Ciekawe kiedy redaktorczynie uraczą nas reportażynią z zakładzini karnej i zrobią wywiadzinię z więziniami.
Ja niezmiennie czekam na zróżnicowanie nieboszczyków: ten trup oraz ta trupa.
-
Ciekawe kiedy redaktorczynie uraczą nas reportażynią z zakładzini karnej i zrobią wywiadzinię z więziniami.
Ja niezmiennie czekam na zróżnicowanie nieboszczyków: ten trup oraz ta trupa.
Ja stawiam, że to będzie trupini.
-
A ja że trupka ;)
A RNŚ przez te gendery o mało się nie rozleciał...
-
A ja że trupka ;)
A RNŚ przez te gendery o mało się nie rozleciał...
No tak, ale trupka to mała trupa, cyrkowa na przykład.Co do RNŚ generalnie zgoda, ale krawczyni nie słyszałem.
-
Ta zwłoka.
Nie ma za co.
A te Nysy jakoś tam trzeba było poodróżniać u nas, mamy ich dostatek. Za google bardzo ładnie przetłumaczył na Raging Neisse ,^,
-
Proszę panini, za zwłokę w wykoniu zobowiązania to można nieźle zapłacić.
To taka Nysa to prawie Nessi!
-
To sobie przeczytałem: "Pożar hali pod Warszawą. Ponad 20 widzów strażackich na miejscu".
-
Może nie byli potrzebni bezpośrednio w akcji? To niedobrze, jak się za dużo ludzi naraz pląta.
-
A, tutaj...
Robię właśnie dość sążniste tłumaczenie stacji ścieżki edukacyjnej w Dolinie Środkowej Wisły (będącej jednocześnie serią keszy, cóż za przypadek ::) ), naprodukowałam już 17 stron rozliczeniowych...
Kwiatków rozmaitych tam co niemiara, z klasycznym "Część ich pamięci!", jakoś daję radę, chociaż łatwiej by było, gdyby tekst źródłowy był po polsku, a nie po polskiemu... Nieważne...
Właśnie z opisu kolejnego rezerwatu przyrody dowiedziałam się, że jest to, cytuję: miejsce odpoczynku kilku gatunków ryb.
Wiecznego? Brzuszkami do góry? S:)
Czy jest jakiś wędkarz albo ichtiolog na sali? Może być amator. Bo na razie utknęłam.
Chyba pójdę odpocząć, w towarzystwie resztek różowego kota (zdecydowanie ułatwia proces twórczy w tym wypadku).
-
Napisz, że miejsce występowania?
-
A co to, artysta?
-
Czy jak napiszę: bytowania, znajdziesz rybę-menela? ;)
-
Nie wiem, czemu menel ma obrazować bytowanie, ale proszę bardzo...
-
O5:39? Milicjaaaaaaaaa!
-
Misunderstendium?
-
Misunderstendium?
Może Fasiol pokłócił się z Alvinem?
-
Raczej Bruxa z rybą...
-
Raczej Bruxa z rybą...
A ryba głosu nie miała? Nie uwierzę, dopóki Bruxa nie wstawi odpowiedniego rybiego obrazka
-
No co, Grzegorz do pracy się wybierał.
A że odwykł, to musi odpowiednio wczesny rozpęd wziąć...
Nie wiem, czy obrazek odpowiedni, ale dziś trafiłam na mieście na taką szczęśliwą rybkę S:)
-
Ten drut kolczasty to jak w Auschwitz.
-
Żeby się nie pchały ryby z zewnątrz do tego szczęścia?
-
Może ryby mają obóz? S:)
-
Znaczy, takie kolonie?
Jak się wpisze "ryba na wakacjach" to wyskakują takie zdjęcia ::)
Ale to chyba nie w rezerwacie, że wrócę do początku tematu.
-
W Hiszpanii to chyba już wszystkie tak wyglądają. Lekką Hurghadę tam mają.
-
Czy taka ryba na wakacjach wie, ile kosztuje?
-
A myślisz, że czemu ta znad stawu taka zadowolona?
-
W Hiszpanii to chyba już wszystkie tak wyglądają. Lekką Hurghadę tam mają.
Lepiej teraz niż za miesiąc..
-
A może w Hurghadzie mówią, że mają Hiszpanię?
-
Autostrada A4, gdzieś w okolicach Opola. Napis na mini busiku:
BUSY AKCJI WISŁA
Nagłe wejście rozleniwionego podróżą umysłu na obroty: ale co to, rekonstrukcja jakaś będzie? Eeee... nie: BUSY TAXI WISŁA....
-
No to teraz pojechałeś ;) . No, ale południu pamięć widzę ciągle żywa. Ciekawe jaki napis na busie skojarzyłby mi się z obławą Augustowską?
-
Okropne są te misunderstendia. Na przykład zarezerwowaliśmy dzisiaj miejsce w restauracji dla siwych i kulejących, a oni trzymali dla siwiejących i kulawych i uznali, że to nie my...
-
Nie dałeś rady robić za kulawego?
-
Niestety, tylko kulejącego, Fasiol świadkiem.
-
Widziałem, faktycznie jest kulejący ale nie kulawy.
-
Ale siwiejący czy siwy?
A jak go zerżną to będzie... wózkowy ;D
-
Ja się na wózek wsadzić nie dam! Kiedyś mnie takim wieźli po bronchoskopii, choć mówiłem, że sam pójdę. Toż to gorsze od rury w płucach!
-
Najgorsze, że wtedy to nie ty kierujesz ;)
-
Rurą podczas bronchoskopii? Fakt, ale wszystko czujesz.
-
Najgorsze, że wtedy to nie ty kierujesz ;)
Ale jak baskecisz na wózku to już kierujesz sam.
-
W sumie racja, ale ponoć łatwo o błąd kroków.
-
A żebyś wiedział!
-
A żebyś wiedział!
Też mi życzenia...
-
A właściwie do dlaczemu to rżnięcie dopiero w Nowy Rok?
-
Nie w Nowy Rok, a po nowym roku. Bo takie są terminy.
-
A właściwie do dlaczemu to rżnięcie dopiero w Nowy Rok?
żeby miał czas się zastanowić...
-
A mówiły po którym nowym roku?
-
Mówiły, tylko nie wiedzą, czy jedno rżnięcie, czy naraz dwa i trzy miesiące do piachu, znaczy do gipsu.
-
A czy takie porządne rżnięcie może pomóc w powrocie do baskecenia?
-
Nie mam pojęcia, choć są pogłoski, że już nic nie jest w stanie mi pomóc w tym temacie.
-
:'(
-
To sobie przyczytałem:
Temperatura we wrześniu jeszcze wzrośnie? Zdaniem sympatyków (synoptyków?) w najbliższych dniach na termometrach możemy zobaczyć nawet 28 stopni.
-
Może to sympatycy upałów?
-
To mi pasuje do Fasiolka...
-
Nie mam nic na przeciw, niech wzrasta.
-
Już za chwilę ma wzrosnąć. Ponoć.
-
A póki co z rana mamy Ojmiakon.
-
Faktycznie rześko. Ale u nas na to mówią Podlasie.
-
A ten Ojmiakon to gdzie?
-
Złowione kątem oka na gablocie z cukiernictwem w lokalnym Lewiatanie;
ZATRUTE CIASTA
(różne smaki)
No w sumie gdyby ktoś miał zamiar hmmmm... uporządkować w sposób radykalny jakieś spory rodzinno sąsiedzkie to czemu nie? Zaraz.... Eeee...
ZANTE CIASTA
-
Sezon na grzyby rozpoczęty, więc dorzucamy coś do ciastek...
-
A ten Ojmiakon to gdzie?
Kawałek za Suwałkami.
-
Złowione kątem oka na gablocie z cukiernictwem w lokalnym Lewiatanie;
ZATRUTE CIASTA
(różne smaki)
No w sumie gdyby ktoś miał zamiar hmmmm... uporządkować w sposób radykalny jakieś spory rodzinno sąsiedzkie to czemu nie? Zaraz.... Eeee...
ZANTE CIASTA
Ale to lepiej? Czy jak?
-
Ale to lepiej? Czy jak?
Chyba to cukiernia względnie producent. Ale ogólnie są dobre, próbowałem już kilka razy. I nadal żyję.
-
Ale to lepiej? Czy jak?
Chyba to cukiernia względnie producent. Ale ogólnie są dobre, próbowałem już kilka razy. I nadal żyję.
Może jadasz je od dziecka (jak pewien gość kremówki) i jesteś uodporniony?
-
Sezon na grzyby rozpoczęty, więc dorzucamy coś do ciastek...
Takie?
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/grzyb-gigant-w-karpatach-takiego-borowika-prawdopodobnie-nie-widzieliscie/e32dcrl,79cfc278
-
"został znaleziony w karpackim lesie, po stronie ukraińskiej" - czyli jak daleko od Czarnobyla?
-
A póki co z rana mamy Ojmiakon.
Oj tam, oj tam, mogło być gorzej. Jak w takiej Ojmiakołęce...
Poza tym, jak to jednak wszystko zależy od punktu widzenia. A dokładniej - od punktu, w którym aktualnie się znajdujemy na orbicie okołosłonecznej.
To samo z zachodem słońca. Jasno do siódmej w marcu - jej! Jasno do siódmej we wrześniu - buuu...
-
Chyba powinniśmy się cieszyć, że wszystkie te miejscowości to Poland?
-
"został znaleziony w karpackim lesie, po stronie ukraińskiej" - czyli jak daleko od Czarnobyla?
W moich rodzinnych stronach jeszcze przed Czarnobylem znalazł pewien gentleman takiego grzyba, że gdy wyszedł z niego robak to pożarł psa. Dobra, przesada, ale nie aż tak znowu bardzo:
Polacy także mają się czym pochwalić! Okaz odnaleziony w Polsce długo znajdował się bowiem w Księdze Rekordów Guinnessa. W 1977 roku pan Henryk Witkiewicz podczas grzybobrania znalazł szmaciaka gałęzistego, który ważył aż 15 kilogramów i miał ponad 1 metr średnicy. Grzybiarz zgłosił się do lokalnej gazety w Piotrkowicach. Zaznaczył, że grzyba-giganta wypatrzył na małej polance przy trasie do Krynicy-Zdrój.
Znalezisko pana Witkiewicza zrobiło furorę nie tylko w Polsce, ale również na całym świecie! O polskim grzybie rozpisywały się nawet gazety w Ameryce. Mieszkańcy okolicznej miejscowości postanowili na wspomnianej polanie wybudować pomnik Największego Grzyba Świata, by upamiętnić niezwykłe znalezisko. Monument stoi tam do dziś.
Małe wyjaśnienie: już nie stoi bo był z masy papierowej na szkielecie parasola :P Ale faktycznie parę lat koło niego przejeżdżałem w drodze do- i ze szkoły. Ponadto Piotrkowice są niewielką wsią i nie wychodzi tam żadna gazeta: to grzyb tam właśnie rósł zaś gazeta o której mowa to tarnowskie Temi (www.temi.pl). Ot pomięszało się trochę.
https://kobieta.interia.pl/zycie-i-styl/news-grzybowe-rekordy-z-polski-i-swiata-okazy-giganty-robia-wraze,nId,6240826
-
A ten pomnik to nie powinien być ze szmaty?
Swoją drogą, rozumiem, że ktoś potwierdził rekordowe rozmiary wzmiankowanego grzyba? Nie, żebym nie ufała panu Henrykowi, ale sama licząc się w szeregi grzybiarzy wiem, że potrafią ci oni być w swoich opowieściach dziwnie podobni do wędkujących. A i żurnaliści lokalnych gazet takoż...
-
A ten pomnik to nie powinien być ze szmaty?
Swoją drogą, rozumiem, że ktoś potwierdził rekordowe rozmiary wzmiankowanego grzyba? Nie, żebym nie ufała panu Henrykowi, ale sama licząc się w szeregi grzybiarzy wiem, że potrafią ci oni być w swoich opowieściach dziwnie podobni do wędkujących. A i żurnaliści lokalnych gazet takoż...
Był w Guiness BoR - muszę sprawdzić swoje wydanie z 1992 ale to przy kolejnej wizycie u kogutów. Jest za to fotka śp. Pomnika i potwierdzenie pośrednie:
https://i.pl/najwieksze-grzyby-swiata-potrafia-byc-ciezsze-od-czlowieka-te-okazy-bija-rekordy-gdzie-rosna-zdjecia-czytelnikow/gh/c8-15166948
W Księdze Rekordów Guinnessa swojego czasu zagościł również polski grzyb. Znaleziony w Piotrkowicach w 1977 roku szmaciak gałęzisty ważył 15 kilogramów i miał ponad 1 metr średnicy, za co otrzymał wyróżnienie w słynnej księdze rekordów. Mieszkańcy, chcąc upamiętnić znalezisko pana Henryka Witkiewicza, wystawili grzybowi pomnik.
I to samo w Wikipedii:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Siedzu%C5%84_sosnowy
Swoją drogą piękne to były czasy gdy różnym rzeczom i osobom pomniki we Polszcze wystawiano. A teraz to taśmowo tylko tłuką Wiadomo Kogo...
-
Ciekawy temat, który chciałem rozwinąć w kierunku kulinarnym. My się tu ekscytujemy wielkością, a trzeba przyznać, że szmaciak to również smaczny grzyb, jadłem i stawiam go o wiele wyżej od takiego bobra.
-
Zwłaszcza, że w poście można go jeść w całości, a nie tylko sam ogonek?
A pomnik piękny.
-
Człowiek ma jednak skojarzenia misundersteniczne, że wstyd się przyznać, ale chyba przed Rodziną mus?Zamiast:
Sąd Najwyższy rozpatrzył skargę Zbigniewa Ziobry w sprawie Dariusza R., chirurga...Przeczytałem:
Sąd Najwyższy rozpieprzył skargę Zbigniewa Ziobry w sprawie Dariusza R., chirurga...
Może za dużo doświadczeń sądowych?
-
A może myślenie życzeniowe...
A mnie tu umknęło słowo Sąd.
I nawet dalej miało sens.
Ale jednak Najwyższy sądzi chyba dopiero na Ostatecznym.
-
Ale Ostateczny I, czy II instancji?
-
No, to już nie moja branża.
-
To nie będę Cię trzymał w niepewności. W związku ze zmianą w UE wartości z chrześcijańskich na unijne, odwołania od Sądu Ostatecznego będzie rozpatrywał TSUE.
-
Ale Ostateczny I, czy II instancji?
To mi przypomniało zdolniachę Suskiego, który ponoć dopytywał czy Elżbieta II jest krewną JP II czy to tylko przypadkowa zbieżność nazwisk?
-
To dosyć licznie rozgałęziona rodzina, choćby w Polsce, jeszcze Bolesław II Śmiały, Władysław II Jagiełło, Kazimierz II Wielki, Mieszko II Lambert, Zygmunt II August. Kto by się spodziewał, że nasz papież był tak spokrewniony. Jednak na pewno coś musi być na rzeczy, skoro obecnie w Wielkiej Brytanii króluje Karol, a Jan Paweł II też Karol!
-
Naklejka na ladzie apteki DOZ w pobliżu czegoś w rodzaju wystającego z tejże zatrzasku - haka:
TUTAJ POWIESISZ LASKĘ LUB KUKŁĘ
No ale po co? I kto do apteki chodzi z kukłą? Może pierwszego dnia wiosny, z Marzanną, ale... Eeee dobra: "...lub kulę".
-
To teraz zamiast topić Marzannę możemy topić kulę Marzanny...
-
Po dobrze wycelowanej kuli to i topić Marzanny nie trzeba...*
* Chyba że w celu ukrycia zwłok.
-
Słuszna uwaga, z tym, że sprowadza nas do wyjaśnienia innej kwestii. Czy topić można tylko żywego, a ciało to już zanurzamy? S:)
-
Po dobrze wycelowanej kuli to i topić Marzanny nie trzeba...*
* Chyba że w celu ukrycia zwłok.
...sprawdzić czy nie Rasputin.
-
Po dobrze wycelowanej kuli to i topić Marzanny nie trzeba...*
* Chyba że w celu ukrycia zwłok.
...sprawdzić czy nie Rasputin.
Sprawdziłem, nie Rasputin, tego topiono w grudniu, a nie w marcu. A może by tak Dwa Putin? Do grudnia niedaleko...
-
Półka z pieczywem w lokalnym osiedlowym Lewiatanie. Pomiędzy etykietkami i taka:
CHLEB PSZENNY GANGSTERSKI 400g
Ożesz... pomyślałem. Wyobraźnia od razu podsunęła sceny z niezapomnianego "Deja Vu" na przemian z obrazem wizyty dwóch facetów w fedorach u kierownika ("Pan Lucciano ma doprawdy niezwykłą ofertę dostawy pieczywa, jak nas wysłuchasz to sam uznasz że nie da się jej odrzucić"). Drugi rzut oka... eeeee tam:
CHLEB PSZENNY PASTERSKI 400g
-
Pasterski, czyli mój ulubiony.
Jednak pod wpływem Twojego sugestywnego opisu wyobraziłem sobie dwóch mężczyzn w góralskich portkach: "Szwagier Pyzdro ma doprawdy niezwykłą ofertę dostawy pieczywa, jak nas wysłuchasz to sam uznasz że nie da się jej odrzucić". ;)
-
Gang pasterzy? Czemu nie?
Choć mnie się bardziej skojarzyły szkockie zajazdy na sąsiednie klany celem zaopiekowania się ich stadami. A że sąsiednim klanem mogli być na przykład Anglicy...
-
Metodę na gangi pasterzy, zwanych niekiedy, choć chyba niezbyt ściśle kowbojami, mieli w USA. Metoda lyncha się nazywała i osiągnęła zamierzony skutek.
-
Metoda lyncha się nazywała i osiągnęła zamierzony skutek.
Tak tak. My do dzisiaj mamy przerwę na lynch. Tak się to pisze? Czy lunch? :P
-
A przerwa wywalczona spontanicznie, oddolnie?
-
A przerwa wywalczona spontanicznie, oddolnie?
Raczej przyszła z góry z dobrodziejstwem inwentarza od luterskiego właściciela...
-
Czyli, jak to niegdyś mówił Kabaret Elita: Niemiec porządny jeść, do pożyć. Krótko, ale w porządku.
-
W temacie wątkowym, to wczoraj jadąc sobie samochodem spojrzałem kontem oka na reklamę pewnego sklepu na elewacji i ze zdumieniem przeczytałem: "Sklep żeglarski". Niby nic takiego, ale zdumienie jest, bo jeżdżę tamtędy kilka razy dziennie i nigdy nie było tam sklepu wspomnianej proweniencji. Na szczęście stanąłem na światłach i doczytałem: "Sklep zielarski", a więc wszystko w porządku. Tylko skąd te żeglarstwo, czyżby to już projekcje myślowe dotyczące zbliżającego się coraz większymi krokami rejsu? Oczywiście rejsu w nieznane?
-
No w sumie Podlasie to raczej znane z zielarzy niż z żeglarzy...
-
Ja chyba znam więcej żeglarzy, ale nie jestem reprezentatywny...
-
Chyba Misunderstendia? Może pomylił sklep zielarski z żeglarskim, a chciał kupić kabestan?
(https://img.joemonster.org/i/upload/2022/10/078-zanim-kupisz-przeczytaj-opis.jpg)
-
Oj tam, uszczelkę dorobić i będzie dobrze.
-
Pakuły by się przydały ;)
-
Albo len i konopia?
-
Ulica Grzegórzecka w Krakau. Złowiony kątem oka napis na lokalu:
NIEMRAWE PRAWO
No tak, pierwsza myśl, że to o tych sławnych opóźnieniach spraw.... Drugie spojrzenie : eeee...
Nieruchomości i Prawo
-
To prawda, że Krakau akurat nie słynie ze zbyt szybkiego rozstrzygania sporów. Wiem coś o tym.
-
Ja bym w Szwecji uważał z kuchenkami.
(https://img.joemonster.org/mg/albums/102022/main_11_te_si_ch_tnie_dowiem.jpg)
-
Pewnie też mają takie przydrożne, ale żeby od razu kupic?
Chyba, że ktoś planuje rozkręcić własny biznes.
-
Trudno będzie, gaz drogi...
-
No to mi się trafiła miunderstendia! Patrzę w Empiku na półkę z miesięcznikami i czytam: „Dziewictwo”. Już sam tytuł mnie zaskoczył, ale jeszcze bardziej zadziwiła mnie okładka, na której widniała rozkładówka… samolotu myśliwskiego, bodajże jakaś wersja MIGa 21. Czytam jeszcze raz… ufff: „Lotnictwo”. Tylko, czy na pewno ufff? Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że gazetka leżała w dziale dla panów.
-
Jeżeli na rozkładówce MIG-21 to może "Dziedzictwo"?
-
Może masz rację? Trudno Miga 21 podejrzewać o dziewictwo?
-
To sobie "walnąłem" misunderstendię i to we własnym piśmie procesowym:
"Ponadto, w wykonaniu zobowiązania Sądu przeklinam akta osobowe Powoda w oryginale oraz wyliczenie jednomiesięcznego wynagrodzenia Powoda jako podstawy do wyliczenia ekwiwalentu za urlop w miesiącu sierpniu i wrześniu 2022 r. "
Ciekawe, czy ta taktyka procesowa przyniesie efekt?
Przy okazji dowiedziałem się, że w szpitalu istnieje coś takiego jak Oddział Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych. Brzmi to jak masło maślane, ale może ja za dużo lub - co pewniejsze - za mało piję?
-
Oczywiście dowiedziałeś się przypadkiem...
Ale że w oryginale przeklinasz?
-
Może przeklinam oryginały?
-
W każdym razie - oryginalnie.
-
Tak, tylko nie o to chodzi żeby oryginalnie gonić króliczka, a żeby wygrać.
-
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że gazetka leżała w dziale dla panów.
To jest wszystko Pan Pikuś. Kolega w czasach studenckich odwiedził bodaj Empik, któryś duży. No a tam wiadomo; są sekcje. Dla budujących domy, wykańczających domy, myśliwych, żeglarzy, dział Drogich Miesięczników Pachnących itd i w końcu - dział dla działkowców. A tam pozycje w rodzaju "Hoduję kury na działce", "Pszczelarstwo dla opornych", "Socha i radło bez tajemnic" - te sobie oczywiście powymyślałem ale na środku jak (nomen omen) byk sterczała jeszcze jedna książka.
"Folwark Zwierzęcy"
:)
-
He, he, brakowało jeszcze tylko "Sodomia i Gomora" ;)
-
Jakby nie patrzeć "1984" też mógłby być?
-
"Folwark Zwierzęcy"
To mogły być zapiski z posiedzeń Zarządu ROD. Tak to przynajmniej kojarzę, z czasów, jak mieliśmy ogródek na podówczas jeszcze POD.
-
To mogły być zapiski z posiedzeń Zarządu ROD. Tak to przynajmniej kojarzę, z czasów, jak mieliśmy ogródek na podówczas jeszcze POD.
Zakładam że P zmieniło się na R w 1989. Ale boję się zapytać co znaczyło...
-
Pracownicze.
Ale kiedy ówczesna władza (ta sama zresztą, co obecna) postanowiła działkowców rozkułaczyć (i się na nich uwłaszczyć pod hasłem "dekomunizacji") pospiesznie domalowano do P nóżkę.
-
I mamy... Robotnicze???
-
Rodzinne. Nóżkę przyspawano, żeby dopasować się do nowej linii partii.
-
Partia twoją rodziną?
-
Może nawet matką?
-
Matką to by było MOD...
-
Matka to też rodzina, czy nie? S:)
-
Rodzina w partii na swoim.
-
O ojcu to już nikt nie wspomni.
-
OOD, Ojczyźniane ogródki działkowe, całkiem zgrabnie :)
-
Może Ojcowskie? Skoro jest Ojcowski Park Narodowy?
-
Może być ale co ojczyzna to ojczyzna!
-
Zgoda, ale czy ojczyzna jest matką, czy ojcem?
-
Przez chwilę wydawało mi się przedwczoraj że lodówka w spożywczaku na ulicy Grodzkiej mówi do mnie (via karteczka):
ZAMKNIJ SIĘ PROSZĘ
Hm. Zrobiło mi się głupio bo akurat faktycznie opowiadałem coś Małżonce. No i zostać upomnianym przez lodówkę? Ach ta sztuczna intelige... Eee, nie. stało tam: "Zamknij mnie proszę"...
-
I jesteś pewny, że zarówno w pierwszym, jak i w drugim rozumieniu zdania, to nie była prośba małżonki? ;D
-
I jesteś pewny, że zarówno w pierwszym, jak i w drugim rozumieniu zdania, to nie była prośba małżonki? ;D
Nawet jeśli, to nie zdążyła jej zwerble... lizować. A mnie i tak zatkało z wrażenia!
-
Od czegoś się ten bunt maszyn musi zacząć.
Tymczasem, czy zanim Cezarian trafi pod tę ciupagę, to mógłby zasięgnąć informacji (chciałam napisać "języka", ale to mogłoby być ryzykowne), bo jakaś pani z internetów się martwi...
-
Tylko nie napisała, czy prawego, czy lewego? Nie wiem także czy mi powiedzą? Pewnie szybciej o rehabilitacji kolana przy urazie prostaty, bądź nawet prącia?
-
Lewego czy prawego?
Kolana znaczy.
-
Fasiol powinien wiedzieć :D
-
Fasiol powinien wiedzieć :D
Bo po operacji kolana nie mógł zrobić siusiu?
-
Fasiol powinien wiedzieć :D
No właśnie nie wiem jak wygląda rehabilitacja łechtaczki bo mi wycieli. Przyśrodkową, a może to nie łechtaczka była? @!
-
Sam nie wiem, co o tym myśleć. Z racji ostatnich wydarzeń oraz ze względu na stan zdrowia mamy, plączę się ostatnio po placówkach służby zdrowia. I dochodząc to pewnych drzwi pewnego oddziału doszło do tego, ze zamiast "Pracownia endoskopii" przeczytałem "Palcowania endoskopii". Czy to w ogóle jest możliwe? Może tak, bo pod spodem była jeszcze jedna karteczka, którą chyba już dobrze przeczytałem: "Szatnia obowiązkowa".
-
Co to się znowu porobiło? Może za dużo czytam, a może za bardzo żyję przeszłością? Nie Wojewódzka Komisja Orzekania o Zbrodniach Medycznych tylko Wojewódzka Komisja Orzekania o Zdarzeniach Medycznych!
Na psa urok!
-
Im. Josefa Mengele?
-
Ba. Pomyślałem sobie, żeby zamiast bić się w piersi za rzekome złe odczytanie nazwy, lepiej przyjrzeć się ich orzecznictwu? Może nie Mengele, ale tow. Sierow?
-
Nie Wojewódzka Komisja Orzekania o Zbrodniach Medycznych tylko Wojewódzka Komisja Orzekania o Zdarzeniach Medycznych!
O, ja bym wrócił i jeszcze raz dokładnie przeczytał tę tabliczkę. Biorąc pod uwagę wysiłki (niezbyt skuteczne poza oczywiście uprzykrzaniem ludziom zycia ale nie o to wszak chodzi by złapać króliczka ale by gonić goooo....) pana nazwanego Zerem przez innego polityka w udowodnieniu istnienia (ot taki chichot historii) SPISKU LEKARZY wcale nie zdziwiłbym się gdyby taka instytucja istniała. Tak że ten.
-
Daleko nie muszę iść, dostaliśmy od nich pismo. A w praktyce jest lolejna chora instytucja, wchodząca w prerogatywy sądu i to za duże nasze pieniądze.
-
Co to się porobiło językowo z paczkomatami? Niektóre, wiadomo jakie i na lep czyich pieniędzy łase, środowiska lansują feminatywy. Jest to ślepa uliczka, bo nie dość, że feminatyw jest rodzaju męskiego, to jeszcze prowadzi do szeregu nieporozumień i łamańców językowych. Ja już ni będę wchodził w dyskurs (dyskurzynię?) czy odpowiednikiem członka jest członkini, czy raczej pochwa, czy pochwini. Istnieją poważniejsze zagadki, na przykład, czy paczkomat, czy paczkomatka, czy paczkomatczyni? Ale taki marynarz w marynarce to czy aby już nie pornografia?
-
Niektóre, wiadomo jakie i na lep czyich pieniędzy łase, środowiska lansują feminatywy.
Zawsze i niezmiennie popieram, pod jednym warunkiem: zróżnicowania podług "pci" nieboszczyka. Powinny być: ten trup oraz ta trupa.
-
Zaraz, a ta trupa to nie jest trup trupy aktorskiej?
-
Zaraz, a ta trupa to nie jest trup trupy aktorskiej?
Jedno w zasadzie nie wyklucza drugiego. A teraz coś z zupełnie innej beczki. Jak pewnie zauważyliście w związku z dynamicznym wzrostem, ogólną poprawą i powiększeniem wydajności z hektara wszystkie... różne produkty stają się jakby mniejsze. Batoników co poniektórych niebawem bez lupy nie zauważysz.... Czasem bywa to nieco absurdalne jak np coraz większa średnica tekturowej "tutki" w papierze toaletowym... No i już mi się wydawało że zauważyłem w lokalnym sklepie ostateczny etap tego powiększania. Napis głosił:
Łosoś kieszonkowy
Jednak po przyjrzeniu się produkt ów okazał się nazywać "Łosoś kieszonki".....
-
Ciekawe, kiedy - w związku z wspomnianą przez Baadera miniaturyzacją - przeczytamy napis: kieszonki łososia?
-
Jakie kieszonki??? Może kiszonki?
-
Jak to jakie? Skoro jest do kupienia łosoś kieszonkowy, to może będą kieszonki łososia, albo łososiowe?
-
Kiszony łosoś to jak się w kieszonce przeleży.
Ten fenomen stopniowego zmniejszania się produktów (niegwarantuący jednak niezwiększania się ich ceny) ma jakąś fachową nazwę, ale dzisiaj za śpiąca jestem, żeby pamiętać.
Najzabawniejsze na razie (z mojej obserwacji) są zmagania producentów kabanosów, żeby coraz krótsze (i chudsze) patyczki nadal były nieco dłuższe niż okienko prezentacyjne na opakowaniu. Żeby nie było widać, gdzie się kończą.
Czekam też kiedy z woreczka mozzarelli całkiem zniknie ta biała kulka...
-
A przypominam, że chyba palmę pierwszeństwa w zmniejszaniu mają producenci napojów niealkoholowych w restauracjach. Coca-cola 150 ml za 10 złotych i kto da mniej za więcej?
-
No, tu palmę pierwszeństwa ma chyba prawdziwie włoskie espresso w prawdziwie włoskiej kafejce. Z tym, że tam zawartość kofeiny per filiżanka chyba rośnie odwrotnie proporcjonalnie do ilości płynu.
-
No, tu palmę pierwszeństwa ma chyba prawdziwie włoskie espresso w prawdziwie włoskiej kafejce. Z tym, że tam zawartość kofeiny per filiżanka chyba rośnie odwrotnie proporcjonalnie do ilości płynu.
Oj tak. To mi przypomina jeszcze kawę którą częstowała pani prowadząca zajęcia z JBO*) . Pory zajęć były po pracy czyli +/- o 18tej lub przed - nieco po 7mej (nie wiadomo co lepsze), więc stosowanie dobudzacza było jak najbardziej uzasadnione. Jednakowoż kawa ta nie tylko budziła. Miałem wrażenie że po spożyciu bez problemu da się chodzić po suficie, no ale nie wypadało sprawdzać. Nie wszyscy rozumieli o co chodzi. Dialog z moją Panią:
- Ta kawa to jest chyba znany z II wojny tak zwany C-Stoff.
- Że co? Co to jest?
- Jeden z dwóch składników paliwa do Me-163, myśliwca z napędem rakietowym.
- OK ustalmy jedną rzecz. Miałeś okazję pić ten C-Stoff?
- Jasne że nie ale....
- No to jak możesz to porównywać?
Zaczałem wtedy syczeć jak wspomniany Me-163 przed startem ale foch nie trwał długo :P
JBO = Język Bardzo Obcy. UCzęszczałem na niego w układzie 2+1 przez ładne parę lat.
-
A skąd wiesz, czy syczałeś jak wspomniany ME?
-
Miałem wrażenie że po spożyciu bez problemu da się chodzić po suficie, no ale nie wypadało sprawdzać.
Tu przypomniała mi się klatchiańska kawa, którą koneserzy ze Świata Dysku ośmielali się degustować dopiero po uprzednim ubzdryngoleniu się jak Messerschmitt. Bo pita z punktu startowego na trzeźwo doprowadzała człowieka do poznania Prawdziwej Rzeczywistości, a od tego można zwariować.
Co ciekawe, nomadom z Klatchu nie szkodziła. Chyba.
-
Podobnie, jak mnie nie szkodziło prawdziwe espresso. Przynajmniej żołądkowo, jak inne kawy, z którymi miałam do czynienia.
Za to poczyniło mi szkody moralne. Mianowicie już wiem, że nie zamierzam do ust brać żadnych kawopodobnych płynów, na jakie można liczyć pod naszą szerokością geograficzną. To nawet tak nie pachnie...
Podobnie umarła dla mnie pizza margherita, o ile nie wrócę do Sorrento... wróć, nie ta piosenka. Do Neapolu.
-
Z pizzą mieliśmy odwrotnie - po weneckiej z jeszcze większą przyjemnością konsumowaliśmy te w olsztyńskich pizzeriach ;D
-
Bo kto je pizzę w Wenecji?
Nawet Rzymianie jeżdżą do Neapolu.
A Neapolitańczycy do Rzymu na carbonarę.
-
Prześlizg wzrokiem po półce z różnymi olejkami, mazidłami i smarowidłami w lokalnym markecie. Gdy wtem - bateria słoików a na każdym napis jak byk:
OKO
SOWY
Osz ku...teczka, no tego nie grali jeszcze. Bliższy ogląd - i treść etykiety wyglądała tak:
Olejek
KOKO
SOWY
-
Olejek KOKO SOWY? Znaczy tylko dwuskładnikowy? S:)
Co zaś do gustów kawowych, to nie jestem kawoszem, ale w zasadzie to lubię tylko taką parzoną na styl z Pożegnania z Afryką.
-
Olejek KOKO SOWY? Znaczy tylko dwuskładnikowy? S:)
Znaczy z drobiu?
W temacie kawy zapraszam do wątku religijnego.
-
Podobnie umarła dla mnie pizza margherita, o ile nie wrócę do Sorrento... wróć, nie ta piosenka. Do Neapolu.
Mamy jednak i rodzime kwiatki. Na przykład pizza Bacowisko z oscypkiem z 5 Stawów, albo Morskie Łoko z krewetkami z Morskiego Oka, czy Piekło, gdzie rozpoznasz chili z Doliny Chochołowskiej. W Neapolu do pomyślenia?
-
Ale ja właśnie dokładnie o tym!
Że pyzy to na Różycu!
A na pstrąga do Pstrążnej - żodyn, ale to żodyn nie ma startu. A w zasadzie - nie miał, bo sąsiedzi na emeryturę przeszli.
-
Co znaczy rodzinno-poszepszyńskie wychowanie? Dzisiaj coś z podwórka Baadera, dziwię się, dlaczego do tej pory sam tego nie opisał?
Otóż jadę ja sobie dzisiaj po Krakowie, a tu bloczek, jak na zdjęciu poniżej i plansza informacyjna dokładnie taka sama. Już pierwszy rzut oka znad kierownicy utwierdził mnie w przekonaniu, że napis brzmi: Krakowskie Zakłady Grabarskie.
Zdjęcie słabe, ale jako tako czytelne.
(https://1.bp.blogspot.com/-VqAn_2svSYc/YP8KC-XWTpI/AAAAAAAAPCk/Ap9u4pTvis8DoriNXxeJIXU6jsogd_daQCLcBGAsYHQ/s1000/13_biurowiec.jpg)
-
I lokale wynajmują - wszystko się zgadza...
-
Wynajem lokali BEZ zwłoki?
-
Chyba już kiedyś, gdzieś na forum się przewinęło, ale ostatnio w sklepie wpadł mi w oczy kuszący napis: Fasiolka po bretońsku. Fasiol mógłby jakieś tantiemy brać, powiedzmy 10ml z litra?
-
Tylko żeby w tych 10ml choć trochę boczku było.
-
A nie jesteś za stary na tłuste mięso?
-
Jestem?
-
Dzisiaj coś z podwórka Baadera, dziwię się, dlaczego do tej pory sam tego nie opisał?
Po prostu moje trasy jakoś tamtędy nie przebiegają... Aż dziwne że ten obiekt jeszcze istnieje, wiele takich post-PRL-owskich budynków wyburzono aby zbudować nowe EKSKLUZYWNE APARTAMENTY 25m2 za jedyne 15k PLN/m2*) względnie nowe biurowce (w tym ostatnim celuje f-ma Buma której budynki pełnią rolę swego rodzaju architektonicznego perzu; jeśli gdzieś pojawi się tak powyżej 20x20m wolnego miejsca, wyrasta tam Buma).
I z tym wiąże się kolejna ciekawostka. Dawne nazwy przystanków MPK wzięte od zakładów które niegdyś znajdowały się w pobliżu. Taki np Biprostal ma się nieźle ale któż pomni przystanki Rondo Polsadu czy Supertomasyna (sic!) :)
*) W rzeczywistosci więcej. Jeszcze pomnożenie przez 1.23 (VAT) oraz 1.7 (trudny do zdefiniowania, wyznaczony doświadczalnie współczynnik Ź określający różnicę między reklamą a rzeczywistością)
-
Co do cen nieruchomości, to ws,gstko jest proste, są przecież nie tylko vaty, ale i składki na różne funkcje duszę, ktoe dla do ra klie ta musi wpłacać deweloper.
Co zaś do krakowskich przystanków, to przejeżdżałem obok kilku wokół, chyba już byłej Huty Sendzimira.
-
składki na różne funkcje duszę
Na co te składki?!?
-
Tak to jest, jak się pisze na telefonie, sorry, ale zostawię bez poprawek sobie ku pamięci.
Chodziło o różne fundusze. Tak, wiem. S:)
-
składki na różne funkcje duszę
Przez chwilę - jakże niesłusznie - pomyślałem: no co za skąpstwo....
-
Te składki i tak zapłacisz, jak przyjdzie co do czego. Skąpstwo nic tu nie pomoże...
-
Tymczasem, czytam sobie tytuł jakiegoś artykułu: URBAN W SUDETACH.
No w sumie, może i kiedy był, kto tu nie był, zasadniczo...
A nie, zaraz...
URAN W SUDETACH.
A to nawet podobno nadal jest.
-
URAN, URBAN w Sudetach? Ciekawe na jak długo przyjechał?
-
Miejsca w sztolniach dużo, mogliby go tam zachomikować.
Ale nie chcemy chyba, żeby znów był radio-aktywny?
-
Co to to nie!
-
Straszne są te skojarzenia. Czytam na kalendarzu wydanym przez Krajową Izbę Radców Prawnych: Problemy prawne? Nie szukaj ucieczki szukajzdrajcy.pl . Ale żeby mi się własny zawód tak kojarzył?
-
Wpatrując się w różne mięska w lokalnym markiecie zauważyłem nagle tabliczkę:
PASZTET FRANCUSKI Z PIERZEM
O kurrteczka... pomyslałem. No to cui dopiero wyrafinowanie smakowe. Ciekawe z czego to pierze bo przecież ciężko zakładać, że z tej samej gęsi co sam... Eeeee. "Z pieprzem".
-
A może pieprz z pierza? Tak, wiem... S:)
-
Jak francuski pasztet, to wszystkiego się można spodziewać.
-
Tymczasem, kto odgadnie, jaką misunderstendię (a w zasadzie literówkę) zilustrowało AI?
-
Jednooki bandyta? :D
-
Kosmiczne jaja?
-
Bardzo ładnie, tylko przypominam, że to misunderstendia, vulgo literówka.
To otóż, proszę koleżeństwa, jest cyfrowy bobrostan S:)
-
Rzeczywiście byliśmy blisko. Ciekawość, jak w związku z tym wygląda cyfrowy błogostan?
-
Wiem że nieładnie podczytywać komuś telefon przez ramię ale wiadomo; pod celą... to znaczy w autobusie każda rozrywka dobra. No i czytam ja:
UTONIĘCIE CZŁOWIEKA Z GUMY
Hm, no z gumy był to i utonął, jakby był nadmuchiwany to moze.... Eeee. Z GMINY człowieku. Z gminy.
-
Teraz ja zacząłem się zastanawiać, czy guma tonie, a jeśli tak, to nadmuchiwana guma na pewno nie (jeśli nie jest dziurawa)?
-
UTONIĘCIE CZŁOWIEKA Z GUMY
To brzmi jak nazwa jakiejś alternatywnej kapeli.
Albo tytuł równie alternatywnego filmu.
-
Kiedyś w cyrku z reguły występował człowiek-guma. Może to taki - z gumy, ale pływać nie umiał?
-
Albo tytuł równie alternatywnego filmu.
Tak! Kino moralnego niepokoju a dokładniej jego studyjno - dyplomowa gałąź i typowe postacie jak np Snuj z Brodą i w Swetrze, Peweksowska Fą Fatal i tak dalej. Główny bohater na początku stara się protestować i stawiać systemowi ale staje się coraz bardziej mientki i gientki a na koniec jedzie w Bieszczady by przemyśleć sprawy i tam, nadużywszy, kopie jak to się mówi w kalen.... O kurde! No i mamy scenariusz; kręcimy? Jakieś propozycje co do obsady? :P
-
Dopracować trzeba.
Skoro Peweksowska Fą Fatal, to Snuj z Brodą i w Swetrze (a nie zapominajmy o okularach w rogowych oprawkach) to będzie inteligent pracujący, a dokładniej pracujący jako inżynier produkcji w Zakładach Przemysłu Gumowego "GuMa". Względnie kierownik zakładowej biblioteki, walczący z wtórnym analfabetyzmem w tak zwanych szeregach, a po nocy tłukący na powielaczu ulotki dla lokalnej Solidarności, bo jako jedyny nie robi w nich błędów ortograficznych. Dalej jak wyżej, protesty, miętki i giętki (choć przy Fą Fatal stara się pozowac na twardziela), wyjazd w Bieszczady aby w czynie społecznym wykorzeniać ciemnotę i zabobon u podstaw. Z rozpaczy nad niemożnościa zadania idzie się urżnąć do Siekierezady, wyżala się lokalnym bywalcom, którzy nadają mu ksywę Człowiek z GuMy. W końcu, pod wpływem lokalnych trunków, filozofii wzmiankowanych lokalsów i ogólnie klimatu deszczu w Cisnej znika w sinej mgle na zaporze w Solinie...
Wszystko w oparach papierosów Klubowe, oszczędnie dawkowanej damskiej golizny i długaśnych monologów, po których widz ma ochotę ruszyć śladem Snuja z GuMy...
-
Coś wam sie porobiło?
-
A gramy w tym czy tylko scenariusz w zarysie kreślicie?
-
Bardzo mi się ten scenariusz podoba. Dodałbym, że za człowiekiem z GuMy powinien chyba podążać jakiś człowiek z UB? Być może to nawet on, widząc, do jakie demoralizacji ten pierwszy doprowadza bieszczadzki gmin, przyczynia się do tragedii na zaporze?
-
O, właśnie.
Fasiol, to kogo chcesz zagrać?
-
Swoją drogą, kurczę, jakbym gdzieś ten film już widziała.
-
O, właśnie.
Fasiol, to kogo chcesz zagrać?
Może bieszczadzki bimbrownik z psem? Jest taka rola?
Swoją drogą, kurczę, jakbym gdzieś ten film już widziała.
Taka "Baza ludzi umarłych" i "Siekierezada" w jednym?
-
O, właśnie.
Fasiol, to kogo chcesz zagrać?
Może bieszczadzki bimbrownik z psem? Jest taka rola?
Tak zwane tło lokalne? Jasne!
Swoją drogą, kurczę, jakbym gdzieś ten film już widziała.
Taka "Baza ludzi umarłych" i "Siekierezada" w jednym?
Pewnie tak.
Ciekawe, że pierwowzory obu rozgrywają się owszem, wśród bezludnych górskich lasów ale... sudeckich.
Bo obaj autorzy tamże je pisali. Z autopsji.
A i autorzy i dzieła za sprawą adaptacji kojarzone są w kulturze masowej z Bieszczadami. O ile w ogóle.
Prawda czasu, prawda ekranu...
-
Myślę, że dla Fasiola prawdziwym wyzwaniem byłoby zagranie alkoholika, niekoniecznie karmianego. Może być z psem.
-
W końcu, pod wpływem lokalnych trunków
Znicze. Znicze w musztardówkach mast bi.
Wszystko w oparach papierosów Klubowe
Zależy które sceny. Klubowe - knucie, obalanie i osłabianie przy powielaczu w wykonaniu Snujów. Sporty zw. pieszczotliwie asfalciokami - oczywiździe lokalsi, tym drugoplanowi, ja tu widzę np Kierowcę Pekaesu jadącego przez mgłę znikąd donikąd (Snuj biegł za nim i Kierowca łaskawie go zabrał, ale gdy wysiadł to miał dalej niż na początku a zrobiło się ciemno, zaczęło padać i jego własne Klubowe zamokły co trzy sceny dalej wywoła pogardliwe odęcie się poczęstowanej Fą Fatal). No i sama Fą Fatal: jakieś damskie papierosy z Peweksu w fifce.
-
Myślę, że dla Fasiola prawdziwym wyzwaniem byłoby zagranie alkoholika, niekoniecznie karmianego. Może być z psem.
Niewidomego alkoholika który stracił wzrok od picia wynalazków? Pies przewodnik?
-
Dodajmy, że pies przewodnik lubi zapach Klubowych i woli je od Sportów.
-
Podczas śniadania wzrok uchwycił znajdujacy się na blacie kuchennym jajownik. Zawierał on ekologiczne jajka od szczęśliwych (i wyjątkowo cwanych) kur wiejskich ale napis, jak mi się początkowo wydawało, głosił:
JAJA PROROKA
O kurrr...teczka... Sprawdzenie - no nie:
JAJA OD PROKOPA
Po namyśle doszedłem do wniosku, że to w sumie równie zabawne :P
-
Może chodziło o jaja proroka Prokopa?
(https://demotywatory.pl/uploads/201707/1499789636_zfqsjj_600.jpg)
-
Jaja Proroka to też by był dobry tytuł na film...
-
Jaja Proroka to też by był dobry tytuł na film...
No ale był przecież i nawet w moim Tarnowie się w dużym stopniu dział.... A nie, to Oko było....
-
Czy to misunderstendia? Przeglądam sobie program TVP Sport (już ja wiem po co) i widzę kwiatek: środa 12:25 Pełnosprawni. Magazyn dla niepełnosprawnych.
-
Niby rozumiem szczytne założenie, ale faktycznie wyszło coś jak pantomima dla niewidomych.
-
Wręcz jak pantomima dla bezrękich.
-
Będąc w ulubionym sklepie Społem po raz kolejny(!) na stoisku z wędlinami omal nie kupiłem szynki z kotka!? Znaczy z kotła...
A obok był jeszcze do wzięcia schab (ze) szwagra ;)
-
A szynki z babuni nie było?
-
A obok był jeszcze do wzięcia schab (ze) szwagra ;)
Ja w zasadzie za każdą bytnością w lokalnym Lewiatanie (zaraz lewiatan... taki dorsz w skali ichtiologicznej prędzej, zakładając że płaz jest 1:1) czytam:
SCHAB BYK
A to po prostu SCHAB B/K czyli jak mniemam bez kości (?)
-
Nie kończące się są źródła pomyłek. Siedzę u znajomych przy stole, zajadam się babką ziemniaczaną i czytam na opakowaniu: Czarny Mielony. Nie wierzę oczom, czytam jeszcze raz, czarny mielony. Dopiero osłonięcie górnego fragmentu torebki wywołuje ulgę: Pieprz czarny mielony. Czyli jednak nie jestem rasistą?
-
Producent nie jest, ty jesteś ;)
-
Wszystko jasne, ale ja się staram!
-
Chyba najbardziej bezpardonowy przekaz niosła etykieta na półce sklepowej o treści ROSÓŁ KUR/WO.
Można by chyba trochę grzeczniej...
-
W Społem jednak jest grzeczniej...
-
Społem, społem, ale jakie AGD!
(https://memy.memsekcja.pl/images/dctqADS.500.mem.jpeg)
-
Patrzę podczas zakupów na opis gęsiny i oczom nie wierzę: "pieść gęsi". Gdzie gęś ma pięść? Jestem już daleko posunięty w domysłach, kiedy ponowny rzut oka "uspokaja": pierś gęsi. Ale czy ufff?
-
To nie chodziło o to, zeby pieścić gęsi?
-
Na takie misunderstendium kolega jest jeszcze za mało posunięty ;)
-
Słyszałem o tym, żeby kury szczać prowadzać, ale pieścić gęsi?
-
A na drugiej półkuli nie opowiadali o tym?
-
O gęsiach? Tylko egipskich, a one niepiśmienne, jeśli nie liczyć hieroglifów.
-
A kapitolińskie tam nie dotarły?
Słyszałem o tym, żeby kury szczać prowadzać, ale pieścić gęsi?
Ale tak napisałeś. Cytuję:
"pieść gęsi"
-
Aaaa, to jeszcze lepiej, miało być: pięść gęsi. I to mi się (nie)podoba, mamy misundrstendię w misunderstendii!
-
Tak to jest, jak się jest nieco posuniętym ;D
-
Posuniętym może tak, ważne, że popieszczonym. Choćby przez prąd.
-
kiedy ponowny rzut oka "uspokaja": pierś gęsi. Ale czy ufff?
No nie bardzo. W pewnym markecie widziałem podobny w wymowie "udziec z indyka". Owszem indor zwierzęciem jest okazałym (a i przywalić lubi...) ale udźce to raczej się kojarzą nie wiem - z ucztą na dworze Jagiełły czy coś?
-
"Udział udźca w uczcie". Tak mi się skojarzyło.
-
No fakt, Jagiełło to indyka raczej nie mógł uczcić ucztą.
-
Fakt, o wizę było wówczas trudniej niż za komuny.
-
Odwiedziłem stronę swojej szkoły a tam informacja jak byk:
Z radością informujemy, że tegoroczny absolwent naszej szkoły, (...) z 4TIG, otrzymał tytuł Prymasa Tarnowa.
Osz kurrr...teczka! Nasi górą -pomyślałem... No to teraz w kardynały, potem konklawe i kto wie... No ale jednak nie. Chodziło o Prymusa Tarnowa 2023 :)
-
I pewnie dostał epidiaskop? Niekoniecznie od episkopatu.
-
Sam nie wiem, czy pisać, ale prawda ponad wszystko (zawodowe zawołanie prawników?).
Jadąc samochodem spoglądam na reklamę i nie wierzę własnym oczom: "Części do biustów". Może coś dla amazonek myślę sobie? Czytam jeszcze raz: "Części do busów". Tylko nie wiem dlaczego nie bardzo mi ulżyło?
-
Każdu czyta, co mu procesor podpowie.. . A mógłby np. "Czyścik do biustów" ;)
-
... nie butów?
-
Chwycona kątem oka podczas podróży tramwajem reklama:
PROMOCJA SWETRÓW Z KOSZMARU!
JEdnakowoż po bliższej inwestygacji okazało się że były owe swetry z kaszmiru. W sumie szkoda. Taki sweter z koszmaru to coś w sam raz dla mnie na zimę... :P
-
Tak się przy okazji zastanawiam, czy sweter z Kaszmiru może być z Pamiru?
-
Pamiętam taki sweter. Freddy Krueger miał.
-
Tym razem będzie rzecz odczytana dobrze ale... dziwna. Ulica Pilotów 29, i pewna firma:
POLIGRAFIA GADŻETY PIECZĄTKI TROFEA dla ciebie i twojej firmy
Drugie spojrzenie - nie no, trofea, stoi jak byk.
Ciekawe jakie?
Poroże prezesa konkurencji na gustownej dębowej lakierowanej desce (oczywiście za konkretną cenę)?
-
Czy w usługę wliczone byłoby, hmmm... zawarcie znajomości w sensie biblijnym z małżonką rzeczonego prezesa?
-
Masz na myśli żonę Lota?
-
To Lot też rogi nosił?
-
A jak sobie wyobrażasz jedynego sprawiedliwego w Sodomie i Gomorze?
-
Szerokie drzwi mieć musiał.
-
I łóżko?
-
łóżko mogło być cudze.
-
Bilboard na przystanku tramwajowym. Odczytane kątem oka:
* Zł..p now... nik!!!
Podpowiedź i uzupełnienie wyobraźni:
* ZŁAP NOWY NOCNIK!!!
Faktyczny napis:
* Złap nowy izotonik!!!
-
To teraz przydałoby się kolejne hasło: Izotonik najszybszą drogą do nocnika!
-
Zmuszony do kurcgalopu przez tutejszy zbiorkom (ot przystanek 400 M dalej ale tylko dla jednej z linii dawniej jeżdżących z pewnego punktu, co tam, normalna rzecz) przeczytałem w biegu napisana tabliczce:
PUNKT ŁADOWANIA PAWIA
Nie no, moment. Coś musi być z gatunku misunderstendiów... A tu niespodzianka. Faktycznie tak było. Po prostu chodzi o terminal ładowania autobusów elektrycznych na ulicy Pawiej!!!
-
Ciekawe jak się ładuje pawia? I czy ja naprawdę chcę to wiedzieć?
A sytuacja jak Transformator Jana Pawła II.
-
Krótko mówiąc, dobrze, że Baader nie przeczytał: Punkt ładowania Pawła II? Albo punkt ładowania Pawła II Pawia?
-
Takie zawodowe misunderstendium. Zamiast: Białostockie Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej- Curie w Białymstoku, napisaliśmy: Białostockie Centrum Onkologii im. Marii Skłodowskiej, kuria w Białymstoku
-
Błąd, nie zaznaczyliście czy rzymska, czy ortodoksyjna czy tatarska.
-
Dlatego napisałem, że misunderstendia?
-
O! Tu chyba mamy wyjaśnienie poprzedniej pomyłki!
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_69635/645da81b882eb64bd56c47994f3bd3b8.jpg)
-
No tak, teraz wszystko jasne.
A telefonu od Juranda Zespychowa nie było?
-
A telefonu od Juranda Zespychowa nie było?
Był, ale ze Szczytna.
-
Oczywiście był to głuchy telefon?
-
Wibracje? Ale i tak Jurand odebrał w ślepo?
-
I teraz zastanawiam się, czy to jest misunderstendyja?
(https://img.joemonster.org/mg/albums/112023/main_18wodziryj_potrzebny~1.jpg)
-
Takich co na imprezie brali za ryj to się u nas kiedyś nazywało wykidajło.
-
A może idąc za prezentowanym przykładem, wykidyjła?
-
Czasami wryjdyjła.
-
Napis w lokalnym Lewiatanie:
PROMOCJA NIEMIASZKI
Yyyy? Nie: jednak Michaszki.
-
A co to michaszki?
-
U was nie ma?
Cukieraski. Orzechowa chałwa w czekoladzie. Mnie smakuje.
Czasami się nazywają Michałki, chyba od firmy zależy?
-
Aaa, cukierki Michałki, to znam.
-
Ja znam Hanki, ale smakują jak Michałki :)
-
A Marylka o tym wie?
-
A może Marylka zna Michałki co smakują jak Hanki? Byłby wówczas remis.
-
A Marylka o tym wie?
Wie, też czasami się złakomi ;D
-
Czasami się nazywają Michałki, chyba od firmy zależy?
Jest zdaje się tak, że Michałki są silnie obwarowaną prawnie nazwą produktu a te inne trochę się podczepiają, niczym ryba przyssawka do rekina. Podnawka. Jakoś tak.
-
Ciekawe, jakie cukierki upodabniają się do Michałków na Maderze? Tony? Mam nadzieję, że teraz, po spektakularnym zwycięstwie z hotelowym LG wychodzisz czasem na zewnątrz?
-
Michałki na maderze, to jest myśl.
Ale może bardziej wieczorem.
-
Bilboard zauważony ze sznelcugu w okolicach dworca w Bochni:
OPTYK
ILUZJONISTA
A nie, jednak nie. Trochę gałęzie i przewody zasłaniały. W rzeczywistości był to:
OPTYK
OPTYMETRYSTA
-
I od razu w nawiązaniu do starego jak świat dowcipu, jak taki optyk iluzjonista "mchem chołupy optyka"? Może nawet łatwiej niż zwykły optyk?
A jeszcze była
BALLADA ĆWICZEBNA NA TEMPO I DYKCJĘ WZÓR 0815/66
Jeden optyk mieszkał z synem
A ten syn był synoptykiem
I ten syn miał konkubinę
Ożenioną z pewnym prykiem.
Pryk okazem był sceptyka
Jak po cichu mawiał optyk,
A pryk mawiał do optyka
Że sceptykiem jest synoptyk.
Raz objadłszy się papryką
Poszedł w miasto syn z patykiem
I zerwawszy z synoptyką
Zajął się wyłącznie prykiem.
Wtedy dwaj posterunkowi
Przyskrzynili syna za to
I donieśli optykowi:
- Syn synoptyk tkwi za kratą!
Biedny optyk chcąc być z synkiem
Nie rozmyślał ani szczypty,
Tylko jął się skradać rynkiem
By z muzeum ukraść tryptyk.
Lecz gdy tryptyk kładł do kosza
I czas tracił przy tryptyku,
Nagle słyszy glos kustosza:
- Tryptyk kradniesz, ty optyku???
Prokurator rozgryzł problem
Bez sięgania do detali:
Złapał skobel i tym skoblem
Zamknął wszystkich w dużej sali.
Siedzi optyk razem z prykiem,
Konkubina i synoptyk,
Oraz kustosz wraz z tryptykiem
Tym, co go chciał ukraść optyk.
Wprawdzie kupy się nie trzyma
przedstawiona tutaj fikcja
I pointy wcale nima,
Ale za to
Jak bogato
Się przedstawia nasza dykcja*!
* albo misunderstendia?
-
No to trzy-cztery...
-
A Poniedzielski jaki młody i może - trudno w to uwierzyć - z optymizmem na twarzy?
-
Znajomi postanowili się ukulturalnić i będąc w Londynie poszli na operę Benedykt XVI. Dopiero na miejscu zorientowali się, że nie Benedykt XVI, tylko Ryszard III, ale jak stwierdzili, na szczęście także Szekspira.
-
Jadąc autem ujrzałem na banerze/wyświetlaczu nad ulicą "JEDZ OSTROZNIE" - o co im chodziło? Że w czasie jazdy mam jeść ostrożnie?
-
Może tu chodziło o różnego rodzaju Mc Drive`y?
-
Jadąc autem ujrzałem na banerze/wyświetlaczu nad ulicą "JEDZ OSTROZNIE" - o co im chodziło? Że w czasie jazdy mam jeść ostrożnie?
Żeby ci się chińska zupka przy zmianie biegów na kolana nie wylała?
-
Znajomi postanowili się ukulturalnić i będąc w Londynie poszli na operę Benedykt XVI. Dopiero na miejscu zorientowali się, że nie Benedykt XVI, tylko Ryszard III, ale jak stwierdzili, na szczęście także Szekspira.
Na szczęście nie był to ten no... Upiór Dzienny w Operze!
-
Znajomi postanowili się ukulturalnić i będąc w Londynie poszli na operę Benedykt XVI. Dopiero na miejscu zorientowali się, że nie Benedykt XVI, tylko Ryszard III, ale jak stwierdzili, na szczęście także Szekspira.
Na szczęście nie był to ten no... Upiór Dzienny w Operze!
W operze Notre Dame!
-
Sam nie wiem, jak to wytłumaczyć? Nieporozumienie językowe, czy patodeweloperka? Ciekawe, jakie są teraz minimalne wymogi powierzchniowe dla zamków obronnych wielomieszkaniowych?
Strony oświadczają, że niniejsze porozumienie (dalej określane jako: „Porozumienie) jest zawierane w związku z planowaną przez Dewelopera inwestycją budowlaną w postaci budowy zamku mieszkalnego wielorodzinnego z wieżami, podgrodziem i fosą z lokalami usługowymi, salą biesiadną i tortur, podziemnymi lochami, stajnią i garażem wraz z zagospodarowaniem terenu, fosy, czterema ścianami oporowymi i doziemną instalacją kanalizacji deszczowej.
-
doziemną instalacją kanalizacji deszczowej.
A to już tzw dansekerów nie buduje się? Wot progress!!
-
Niestety, wygląda na to, że przez tą kanalizację deszczową zamek wielomieszkoniowo-wielorodzinny będzie łatwiejszy do zdobycia.
-
Chyba tutaj, aż strach zadawać dalsze pytania AI, choćby języczek u wagi?
(https://img.joemonster.org/i/upload/2024/03/611-nasz-jezyk-taki-piekny.jpg)
-
Każdy język. I to jest piękne!
-
AI nie jest inteligentna - i tyle w temacie.
-
Znajomi postanowili się ukulturalnić i będąc w Londynie poszli na operę Benedykt XVI. Dopiero na miejscu zorientowali się, że nie Benedykt XVI, tylko Ryszard III, ale jak stwierdzili, na szczęście także Szekspira.
Jak to się stało że przeoczyłem ten wpis? Faktycznie wiedza o klasycznych dziełach jest u nas (sądzę po sobie) niska. Mam np małe pojęcie o wszystkich wymienionych w piosense "Z archiwum polskiego jazzu":
By zadowolić audytorium, to potrzebna jest wiedza nie byle jaka
Kiedy Mozart napisał "Wesele Figara", a Mahler "Wygnanie Praptaka"
-
Wesele Figara to utwór jazzowy? Ja się nie znam, ale może Tony, któremu - zakładam - przez blues bliżej jazzu, coś nam powie?
-
Nie znam Figara, w ogóle dawno na weselu nie byłem...
-
Coś jest na rzeczy, ostatnio jakby w sztafecie, czy idziemy na wesele, czy na pogrzeb, na czoło wysuwają się pogrzeby?
-
Kolacja, odczytuję leżące trochę bokiem opakowanie kabanosów. No jak byk:
KABANOSY Z MYSZKĄ
O to coś w sam raz dla Pani Kici.... Eeee nie:
KABANOSY Z SZYNKĄ
-
A może istnieje coś takiego, jak szynka z myszki?
-
Jak mogły być ozorki z pawi?
-
A skrzydełka nietoperzy? W sosie własnym.
-
Czytam raz po raz i nie jestem pewien, czy to jest pomyłka.
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_71110/fc50e696bb57a6b85435afcc36418bd5.jpg)
-
Tabliczka w pobliżu trzwi w krakowskim autobusie miejskim:
NIE OPIERD@L$Ć SIĘ (i niżej czubek łysinki współpasażera)
No dobra wyszedłem 10 minut przed czasem z pracy ale żeby tak brutalnie.... Eeee do licha:
NIE OPIERAĆ SIĘ
O DRZWI
-
Jedno i drugie tak zwane freudowskie przejęzyczenie (he, he, przejęzyczenie...), tymczasem...
-
Czy napis "Zachowaj odstęp" dotyczy obu płci, czy tylko damskiej lub męskiej?
-
Na pewno dotyczy kierowców, bo to na MOPie było.
A to dobra zasada w rozmaitych okolicznościach, podobno:
-
Dożywianie.
"W zakładach pracy szczególnie cenimy sobie dofinansowanie dożywiania osiłków."
Mela, a w szkołach?
-
A w szkołach osiołków.
Dziecko niedokarmione gorzej się uczy, to akurat fakt naukowy.
-
Ponoć nie ma lepszego pracownika od lenia zagrożonego karą śmierci. A jak z uczniami?
-
Smutne w sumie i - wiem - nie najlepiej świadczy o moim nastawieniu do młódzi. Zadeszczony przystanek na Rondzie Barei (sic - mamy takie w Krakowie). Plakacik werbunkowy do przedszkola:
Przedszkole WESOŁE MATOŁY zaprasza! Zapisy od....
Drugi rzut oka:
WESOŁE MAŁOLATY
No hmmmm....
-
Jedno i drugie pachnie mi dziadersko. Znaczy nie ty, tylko ten, co chciał być młodzieżowcem i taką nazwę wybrał...
-
Być może Wesołe Matoły brzmi nawet bardziej młodzieżowo i jest zgodne z linią programową MEN?
-
Wręcz idealnie ją podsumowuje.