Mela, przypomniałaś mi toast, który wzniosłem podczas ostatniej mazurskiej nocy imprezowej. Wśród naszego grona ok. jedenastu chłopa (bo już raczej nie chłopców), był kolega, który niedawno wrócił z Dominikany i ze względu na jego chorobę, jubilat przesunął spotkanie o tydzień. To bardzo miłe zachowanie i wszyscy rozumieliśmy taką społeczną postawę. Chcąc zachować się zgodnie z linią współczucia dla rekonwalescenta, wygłosiłem toast: „Za kolegę, który dokonał osiągnięcia na miarę Kolumba”. Widząc zdziwienie w oczach „towarzystwa”, dodałem: „Bo Kolumb przywiózł do Europy syfilis w 1493 r., a nasz kolega w 2024!” Nie muszę chyba dodawać, że kolega-rekonwalescent spał przez weekend w pokoju sam?