A imaginuj sobie waszmość, że bez. Na sali sama młodzież w naszym wieku, najprawdopodobniej wszyscy przyszli posłuchać, nikt nie chrupał. I wszyscy (prawie) zostali na napisy końcowe. Bo po co wychodzić, kiedy można posłuchać "Don't stop me now"...
Swoją drogą, czekając potem w hallu dokonałam wiekopomnego odkrycia. Skoro bilety sprawdzają tylko na wejściu głównym, a w wejściu do sali już nie, to raz wszedłszy można w zasadzie zostać do ostatniego seansu.
Oczywiście przyjmując robocze założenie, że będzie co oglądać...