A grzyby? Grzyby są?
Tramwaj tramwajem, ale od pętli mi urwało.
Znaczy - ja mieszkam na zadupiu, ale wygodnie, bo przy pętli autobusu podmiejskiego.
Miasto moje podmiejskie w zeszłym roku zamknęło ulicę, którą autobusy jeździły do pętli w ramach remontu przedwyborczego. Bo wcześniej przez cztery lata nie kiwnąwszy palcem doprowadziło ją do takiego stanu, że może jedynie Łunochod mógłby ją pokonać w miarę komfortowo (bo o Curiosity to bym się już obawiała). No i nawet wyremontowało, machnąwszy przy okazji siłownię na świeżym powietrzu i rząd zupełnie niepotrzebnych słupków-patriotów wzdłuż jezdni - czyli na bogato. Ale.
Został się jeden odcinek ulicy, i to nie na końcu, a od strony miasta.
No i obecna ekipa postanowiła zaskarbić sobie łaski społeczne remontując go w wakacje. Jakieś sto metrów ma im zająć dwa miesiące, pogratulować. Dobra, niech se robią, ja i tak za chwilę wyjeżdżam. Tylko mógłby ktoś w ratuszu jednak zrobić research i sprawdzić, że już od paru lat wakacje nie zaczynają się zaraz po 20 czerwca, jak to ongiś bywało, tylko w ostatni piątek miesiąca?
Od razu widać, że w ratuszu (ha, ha, taki dżołk, my mamy urząd miejski w baraczku) dzieci w wieku szkolnym nikt nie posiada, same leśne dziadki siedzą.
Nie ubliżając Bluesmanniakowi
A to się zdziwią, jak ich za tydzień szkoły na rozdanie świadectw zaproszą...