Piontek to nie wiem, ale akurat sobie czytam (dla odmiany po Wiechu) "Skarb w garncu. Antologia humoru ludowego Słowian Zachodnich".
Z terenu Czech zachowało się sporo anegdot z udziałem Cesarza Pana.
Podobno jak wizytował jedno miasteczko, to kiedy zapytał o wnioski i prośby, to rajcy z przejęcia rzekli, że pod tak światłym monarchą niczego im więcej nie trzeba. Dopiero po wyjeździe gościa przypomnieli sobie, że mieli poprosić o przywilej jarmarku w czwartek. Posłali za Jaśnie Panem gońca, a kiedy ten dogonił orszak i został postawiony przed Najjaśniejszym Obliczem, wykrztusił tylko, że miasto uniżenie prosi, żeby im wolno było mieć czwartek.
Cesarz Pan łaskawie zezwolił.
Za monarchii wszystko było prostsze!