Dużo hałasu o nic?
Ale... Ja jestem chomik. Nie, nie ten Chomik, chociaż wzrost podobny. Ja jestem chomik książkowy, jak dostanę książkę w łapkę, to nie wypuszczam. Owszem, chętnie biorę udział w tak zwanym "uwalnianiu książek". Znaczy - jak widzę, że ktoś uwalnia, to zaraz przytulam. W drugą stronę zrobiłam tylko raz. Nabyłam któreś z dzieł "literackich" Klaksona z kosza na Targach Książki w Pekinie. Za pińć zeta. Wsiadłam na Śródmieściu do SKMki i zaczęłam czytać. W Piastowie wysiadłam, a "dzieło" uwolniłam żeby sobie pojechało dalej.
Tak żałosnego jojczenia starego zgreda nie spodziewałam się po gościu pozującym na ultra męskiego maczo. Znaczy - jeżeli tak wygląda wnętrze "prawdziwego mężczyzny", to ja podziękuję i zostanę przy przeciętniejszych egzemplarzach.
Tym bardziej mam wrażenie, że pajacowaniem i bufonadą coś sobie nasz kochany Kazio kompensuje...