A ja trochę inaczej o wieściach związanych z powrotem pana Wolskiego. I to abstrahując zupełnie od jego przeszłych i obecnych poglądów i przynależności.
Krótkie formy (serialowe) z 60-tki, których był autorem lub współautorem uwielbiam i cenię do dziś. Centralna Kuźnia Młodych, Kulisy srebrnego ekranu, SR Kowalskich, Piraci, tudzież krótkie opowiadania to było to. Za to Matriarchat, Świnkę, Laboratorium nr 8 mogłem posłuchać ale to ze względu na wspaniałe aktorstwo, nie na treść (stąd niechęć do Alterlandów, Agentów itp). Nie lubię u niego przewidywalności (wiadomo, że zwykle stara się wyczerpać wszystkie kombinacje w fabule - do upadłego) oraz "fantastycznego podejścia do fantastyki". Dla mnie sci-fi musi mieć trochę tego "sci". OK, wymyślajmy nową fizykę ale się jej później konsekwentnie trzymajmy.
Natomiast jeśli chodzi o ostatnią działalność "doeteryczną" to poziom pana nadredaktora zjechał strasznie. I chodzi mi o poziom artystyczny, nie poglądy. ZSYP był nieróżnorodny w formie, a do tego miejscami dosyć niesmaczny, a szopki - szkoda gadać - rym jasnogórski, a kukiełki takie, że musiały identyfikatory nosić.
Opole 2007 - piękne okładki, a w środku... słabizna i ZSYPowa monotonia formy.
Starczy tego marudzenia. Niech MW pokaże co tam ma ale mam nadzieję, że nie będzie to kosztem aktualnego, i tak okrojonego, pasma rozrywkowego.