Moje tłumaczenie tekstu (miałem parę zagwozdek, szczególnie przy "...international NAVTEX data feeds are piped into bridges..." Czy ja jestem taki nietechniczny, czy to jakiś idiom, o którym nawet słowniki oxfordzkie nie słyszały? Bruxa, pomożecie?):
Batożąc morze po zwolnieniu z prognozy pogody dla rybaków w BBCCzy istnieje w jakimkolwiek języku coś, co mogłoby równać się poezji prognozy pogody dla rybaków i żeglarzy? Śmiem wątpić. Na estetyczny efekt tejże składają się trzy zasadnicze czynniki: po pierwsze, jesteś nim ty. Wstajesz, otoczony przez zasłonę ciemności, blisko 48 minut po północy, wydarzenia poprzedniego dnia nie zaprzątają już twojej uwagi, a do snu kołysany jesteś przez dopadającą cię sentymentalność utworu
"Sailing By", mistrzowskiego dzieła skomponowanego prez Ronalda Binge, kompozytora wielu zapomnianych klasyków kojarzonych ze szkołą
Mantovaniego.
Wtedy pojawia się głos spikera (o którym parę słów więcej poniżej), a właściwie rzecz ujmując, głos samego Boga, Boga wszechmogącego, niezmąconego i nieomylnego w swoich sądach, tak innego od wszystkich oszalałych greckich bóstw urządzających niekończące się sprzeczki na szczycie wzgórza Olimp. Jest to głos czystej wiedzy, precyzyjny, spokojny, świadomy tego co było i będzie, wielkoduszny, a nawet kochający i zatroskany o to, by uchronić cię od całego zła i niegodziwości tego świata.
Trzecim elementem jest samo morze - rządzona przez brutalną siłę, władającą swymi włościami bezwzględnymi w swej naturze sztormami, niezmierzona połać, której to analiza może być prowadzona jedynie z wysokości, z których to jakoby z nieokiełznanych ciemności przyzywano do ciebie całe zastępy światów, a ty spoczywasz wyobrażając sobie horror badaczy: "Rockall, Hebrydy. Huragan o sile 8, wiejący w kierunku południowo-zachodnim, wzrastający do 10 w skali Beauforta, następnie nawracający od strony południowej, 9 stopni przechodzący do 11. Deszcz, wzrastający na sile, przejściowo słabnący." Potrzebujesz tylko choć jeden raz być nocną porą w okolicach morskiego portu, by zrozumieć zdumiewający realizm tych prostych słów, które opisują, jak cała otaczająca ciebie okolica zmienia się z w przemoczoną kupę odpaków będących świadectwem kruchości minionego ładu, którego zbolałe okrzyki tym mocniej budzą niewypowiedzianą potrzebę odnalezienia bezpiecznej i cichej przystani. "Faeroes, południowa-wschodnia Islandia. Wiatr, wiejący z północy, 7, przechodzący w silny huragan, 9, później okazjonalne sztormowe podmuchy, 10. Duże opady śniegu." To jest właśnie poezją: bezkres i niekontrolowana potęga opisane w spokoju ducha.
Dla wykonania dziennego planu piękna do stworzenia nic nie jest istotniejsze, niż Bóg, który wszystkim administruje. A nikt w tym dziele w przeciągu ostatnich lat nie był bardziej perfekcyjny niż Peter Jefferson, człowiek o głosie o doskonałej modulacji, niemal równego temu posiadanemu przez niezastąpioną Charlotte Green - nie za niski i nie za wysoki, czysty bez chociażby najmniejszego wysiłku, rozumiejący, że uroda chwili zależy właśnie na opanowaniu i braku oznak jakichkolwiek wątpliwości.
Ale teraz wybiła ostatnia godzina, jako, że BBC postanowiło wyrzucić go "by dać możliwości dla młodszych pracowników stacji". Tutaj akurat roli ma nie grać fakt, że Peter Jefferson miesiąc temu wymamrotał na radiowej antenie słowo "kurwa", co był uczynił w afekcie spowodowanym pomyłką przy fragmencie odczytywanej wtedy prognozy. Wszystko ma być związane z napływem świeżej krwi i "zmianami organizacyjnymi". Czy oni cokolwiek rozumieją? Obecnie niemal żaden szanujący się wilk morski nie polega na nadawanej na falach radiowych prognozie dla rybaków i żeglarzy przy sprawdzaniu, jakich warunków atmosferycznych w danym czasie należy się spodziewać. Istnieją serwisy oparte na przesyłaniu wiadomości tekstowych, INMARSAT, SafetyNET, lub też kanały danych NAVTEX, które są tranferowane do mostków kapitańskich ze stacji satelitarnych z aktualizowanymi w czasie rzeczywistym zdjęciami satelitarnymi. Współcześnie, tego typu prognoza, domyślnie adresowana do ludzi morza, jest słuchana niemal wyłącznie przez tych, którzy otuleni w ciepłą pościel swego domostwa śnią o dalekich przygodach. I jak dla nas, innowacje nie są wcale potrzebne. Domagamy się, by Charlotte Green i Peter Jefferson mogli kontynuować swoją pracę aż końca ich życiowej drogi. Bo Bóg nie nie zwykł przemawiać ustami świeżaków.