Za chyba pierwszej fali popularności tazosów (ok. 1995-1999), której "ofiarą" miałem mieć przyjemność być, szczególną popularnością cieszyły się te z nadrukami nawiązującymi do Mortal Kombat. Szczególną estymą cieszyły się te grube. Natomiast stosunkowo najmniej poważanymi były te ze Star Wars - właśnie te z wypustkami; niżej były już chyba tylko tekturowe, choć, o ile sobie przypominam, to przynajmniej na początku one były głównie takie.
A pierwszą modą na tego typu pierdółki, jaką pamiętam, to były "karteczki", znaczy się, różnego rodzaju kartki z małych notesików, jeśli mię pamięć nie myli. Każdy w przedszkolu miał ozdobny klaser, gdzie zbierało się takowe. Eh...