No cóż, przekład z tych wiernych, a nie pięknych.
Ale i tak pewnie nie jest aż tak źle, jak z "rewolucyjnym" wiernym przekładem Kubusia Puchatka (Fredzia Phi-phi, tak dla ostrzeżenia podaję). Jak jestem wychowana w ekstremalnym wręcz kulcie dla książki i nawet wbijając swój ekslibris robię to z drżącymi rękami (bo to jednak naruszenie integralności tomu, a zresztą po książkach się nie maże), tak tą pozycję miałam ochotę przebić osinowym kołkiem, zaorać i posypać solą
A przypisy już rozgryzłeś?