Na skutek przypadkowego i trudnego w sumie do zrozumienia zbiegu korporacyjnych okoliczności jadę do Mandżurii. Postaram się uważać na zaskrońce. Celem jest miasto Wuhu - na tamtejsze warunki mała mieścina, nawet lotniska nie ma a co to jest w chińskiej skali 3.5 miliona mieszkańców...
A to zazdroszczę Waćpanu. Koniecznie rób notatki, jesteśmy głodni wrażeń. Mam nadzieję, że zwrócisz szczególną uwagę nie tylko na zaskrońce, ale przede wszystkim bobry. Jednak najważniejsze, żebyś dokumentował wszelkie pozostałości po wojnie rosyjsko-japońskiej. Okopy, konserwy, hełmy... Może mają jakieś muzeum?
Co zaś do kredy, to przypomnieliście mi, że niejaki Gozno już we wczesnej kredzie karmił kredą pterodaktyle, a przede wszystkim zajmował się hodowlą kokolitów - glonów – które (zwłaszcza w późnej kredzie) występowały masowo. Do dzisiaj ich szczątki są jednym z głównych składników kredy piszącej. W ten sposób Gonzo sam, bez pomocy jakiegokolwiek państwa, czy rządu położył podwaliny pod szkolnictwo i Dzień Komisji Edukacji Narodowej. Innymi słowy rozpoczął nie tylko baby boom, ale i boom edukacyjny.
Co ciekawe, przy okazji dowiedziałem się, że jednym z okresów wczesnej kredy był... koniak (89,8 ± 0,3 – 86,3 ± 0,5 mln lat temu). Wskazana w nawiasach nieścisłość datowania wynika z tego, że w tej chwili Gonzo nie pamięta już dziennej daty, w której po raz pierwszy destylat okazał się prawdziwym koniakiem, prawdopodobnie zresztą (co potwierdzają rozmowy z dowolnym Ormianinem)armeńskim.