Reszta od wczoraj pałętała się gdzieś po Augustowie. Było grzybobranie (prawdziwki!), było ognisko, kartofelki, długie Polaków rozmowy. Dzisiaj rejs statkiem, dokarmianie mintajem kota, a potem jeszcze raz grzyby! Wszystko w domu nimi pachnie, kanie już po schabowym (bez keczupu!), jeden rydzyk uczynił wiosnę podniebienia, reszta: kurki, kołpaczki, podgrzybki, koźlaki i czerownogłówce zgodnie usmażone raczą zmysły smakowe i zapachowe (jak ktoś ma). Takie weekendy to ja lubię!