Chciałam powiedzieć, że był i tort, i barszczyk i tatar, i nawet flaszka samogonu... Tańce, hulanki swawole, bardzo zacne weselisko.
Po trzeciej zaciągłam kuloodpornego już wtedy Grzegorza na spanie, świadoma, że trzeba, żeby woźnica wypoczął przed jazdą...
Tymczasem o świcie zerwał się ze skowronkami i zaczął mi czynić nieprzyzwoite propozycje spaceru nad rzekę. Nieprzyzwoite, bo o nieprzyzwoitej godzinie... szóstej
To, że jeszcze żyje, zawdzięcza zapewne wyłącznie faktowi, że byłam zbyt rozespana. Ale com powiedziała to nie będę cytować