A to akurat już mogłam sprawdzić. Po prawie roku dostaliśmy resztę kasy za złomka. Nie wiem, czy starczyłoby na akumulator. To może lepiej od razu przepić?
Wracając do nowoczesnej poczty, to mają bardzo konserwatywne zasady, nawet bardziej, niż skostniała konkurencja. Sympatyczny pan starszy przy przekazywaniu przekazu poprosił o dokumenty (co zrozumiałe) i sprawdził, czy adres się zgadza. W dokumentach znaczy.
Widzicie ten moment? Ja, pan doręczyciel z sumiastym siwym wąsem, przekaz, dokumenty z adresem i drzwi. Też z adresem. I tu drobny zonk, bo adres na przekazie jest ten co na drzwiach, ale w dokumentach Dufałka. No i konsterna, bo niby adres się na awizo zgadza z adresem na drzwiach, nazwisko zgadza z dokumentem, morda w dokumencie z mordą w drzwiach, ale zasady są zasady. A pieniądz jest pieniądz. Szczęśliwie szkoła mi kiedyś wydała inny dokument, na którym zgadzała się i morda, i nazwisko, i adres. Bo inaczej to wyciągałabym tę kasę z martwych, zimnych rąk pana doręczyciela - naprawdę wyglądał jakby był na skraju zawału.
Morał - jak kiedyś gdzieś w podróży utkniecie bez kasy i kart kredytowych to niech was rodzina niie ratuje InPostem. Bo sczeźniecie w imię wyższych zasad, howgh.
Żeby nie było, na PP też kiedyś usłyszałam, że podwójne nazwisko to jest fanaberia, a w ogóle to żona powinna mieszkać przy mężu. Ale kiedyś. I nie we własnych drzwiach.