Z jednej strony, dla ludzi wyrzucających książki na śmietnik zapewne jest jakieś specjalnie zarezerwowane miejsce w kręgach piekielnych. A przynajmniej w czyśćcu. Z drugiej strony, sama się kiedyś "uwłaszczyłam" na całym kartonie, odratowanym zresztą z ogólnego kontenera.
Jednakowoż, wolę się uwłaszczać z tej specjalnej półki przy wyjściu z biblioteki. Sam proces uwłaszczania przyjemniejszy i mniej zachodu z wietrzeniem i odwilgacaniem papieru...
"Brunatna seria", ile to może mieć znaczeń...