A nic właśnie! Nie mówimy o reinkarnacji kotów tylko o tym, że maj one siedem "żyć", no, powiedzmy istnień, bo "żyć" źle się w niektórych regionach Polski kojarzy. Jest to więc model rzeczywiście bliższy gry komputerowej. Dopiero po wykorzytaniu ostatniego kociego istnienia, czy to będzie siódme, czy dziewiąte, możemy rozważać kwestię reinkarnacji. Reinkarnacja w omawianym doświadczeniu zupełnie nas jednak nie interesuje, gdyż, jak powszechnie wiadomo, następuje ona w zupełnie innym układzie czaso-rzestrzennym. Innymi słowy nowe wcielenie może mieć miejsce wiele lat po śmierci i w zupełnie innej lokalizacji.
Pozostaje kontynuacja eksperymentu w pierwotnej formie z kotem w trumnie i konserwą. Kota i to nawet w odpowiednim stanie fizycznym i z odpowiednim zapleczem wiekowym ma Stefek, pozostaje do roztrzygnięcia kwestia konserwy. Ze względu na trudności logistyczno-obyczajowe proponuję zwykłą konserwę, niech będzie mielonka. Pozwoli nam to obejśc problemy natury moralnej, a jedocześnie, znacznie mniejsza wartość odżwcza mielonki pozwoli na przyśpieszenie zakończenia eksperymentu.
Czy cmentarz musi być publiczny, czy wystarczy dół w dowolnym miejscu? Ma to bowiem wpływ na koszty eksperymentu...