Ale przynajmniej łupieżu na żołądku się pozbyłeś?
Tymczasem, życie dogoniło mnie wczoraj w autobusie miejskim (druga strefa).
Jak to bywa, dwie psiapsiółki opowiadały sobie historię z życia wziętą, przy okazji wtajemniczając cały autobus włącznie z kierowcą w szczegóły, jak się okazało - bardzo intymne, życia (a nawet - pożycia) trzeciej koleżanki. Historia, ot, jakich wiele, z happy endem, bo przybędzie nam obywatel, tylko ojca będzie trudno ustalić, ale to już trudno... Czy będą chrzciny, to się nie dowiedziałam, ale będzie baby shower, przy czym najstosowniejszym prezentem dla przyszłej mamusi będzie pluszaczek, gdyż ma ona lat dwanaście... Ale ja nie o tym, to mną nie "wszczonsło".
Za to do tej pory rozkminiam co innego. Otóż kiedy jedna z psiapsiół wyjawiła wiek szczęsliwej mamusi, druga w zadumie westchnęła: No tak, ja w jej wieku to byłam o cztery lata starsza...
Może mi to ktoś bardziej mamtematycznie zorientowany jakoś przystępnie rozrysować?
I czy ja chcę wracać do tej mojej roboty?...