Autor Wątek: Suchar may 1999 - Eksperci  (Przeczytany 2473 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Stefan

  • Gość
Suchar may 1999 - Eksperci
« dnia: 14 Grudnia 2012, 12:51:34 »
Okiem laiczki
Eksperci

            Powszechnym jest sąd, a nawet mniemanie, że ekspertem to nie każdy może zostać. I jest to mniemanie słuszne! Ekspertem może zostać tylko ta jednostka, która jest nieskażona jakąkolwiek  wiedzą, umiejętnością czy predyspozycją. Im więcej (tj. mniej) mają na swoim koncie minusów (tj. plusów) tym lepiej.
            Nasuwa się pytanie - co to jest ekspert? W uzyskaniu odpowiedzi na to pytanie może pomóc krótka notatka, jaką znalazłam przeglądając kiedyś nasze rodzime dzienniki. A oto i ona: “Będzie kryzys. Ekonomiści i bankierzy międzynarodowi przybyli do Waszyngtonu na wiosenną sesję MFW i BŚ przewidują, że kryzys finansowy, podobny do tego, który przetoczył się w poprzednich miesiącach przez kraje Azji, powtórzy się, choć nie wiadomo kiedy i gdzie”. Notatka jest jak najbardziej autentyczna, nazwy dziennika z litości nie wymienię. Delfijska Pytia pozieleniałyby jednak chyba z zazdrości.
            Ekspertem jest więc (jak wspomniałam)  jednostka nie tknięta podejrzeniem o jakąkolwiek myśl. Chodzi tu oczywiście o tzw. czystość spojrzenia, nie wpadanie w rutynę, nie myślenie schematami i nieszablonowe działanie.
            Nasuwa się kolejne pytanie - jak działa ekspert? Otóż ekspert działa na zasadzie burzy mózgów. Tzn. ekspert burzy mózgi jego potencjalnych słuchaczy swoimi wypowiedziami. Burza mózgów ma także związek z tym, że mózg eksperta jest wymienny, tak jak dysk twardy w komputerze. Na każdą okazję (czytaj wypowiedź), ekspert może wymienić sobie mózg. Czasami się jednak przeciw temu burzy.
            Kolejnym pytaniem, jakie przychodzi na myśl jest: Po co jest ekspert i czy jest potrzebny? Odpowiedź jest jedna - ekspert jest potrzebny po to, żeby był. Na etacie - rzecz jasna. Ostatecznie może być na umowę-zlecenie. Trudno sobie przecież wyobrazić wszelkie gremia bez doradców, ekspertów czy specjalistów. Jeden prezydent ma ich około kopy (dla  przypomnienia - kopa to jest pięć tuzinów) od jednej dziedziny, a każdy doradca (ekspert) ma prawo do swojego eksperta. A premier, ministrowie, posłowie, sołtysowie... listę można by wydłużać w nieskończoność.
            Nic więc dziwnego, że popyt na ekspertów jest duży. Ale nie ma obawy - podaż też rośnie. Na każdego polityka przypada 13 i pół eksperta, a popyt ciągle rośnie. Wydawać się może, że prawa ekonomii nie mają tu zastosowania. I słusznie, bo i zresztą po co? 
            Także wszelkie instytuty badania opinii, laboratoria, koncerny chemiczne (itp.) zgłaszają szerokie zapotrzebowania na ekspertów, a w szczególności na ekspertów niezależnych (choć nie bardzo wiadomo od czego), na których powołują się usiłując wmówić nam, jacy to my jesteśmy nieszczęśliwi, pokazując mam dla porównania obraz szczęśliwego eksperta. Zaiste - z obrazem szczęśliwego eksperta przegra nawet widok roześmianego bobasa, zachwalającego pieluszki. Tym obrazem epatują (tak, epatują!) nas, w celu bezinteresownego (no, prawie) uszczęśliwienia nas swoimi bezkonkurencyjnymi (a jakże) produktami. Zakładają (i słusznie), że nikt się nie oprze widokowi szczęśliwego eksperta.
            Na ekspertów powołują się także media - prasa, telewizja, radio i konkursy audiotele. Trudno sobie wyobrazić jakąkolwiek dyskusję ekonomiczną, polityczną, sportową czy inną bez udziału ekspertów - społecznych czy zawodowych. Trudno sobie wyobrazić polityka, który nie powołuje się na eksperta. Jeżeli polityk nie powołuje się eksperta, to oznacza, że nic nie mówi. Szczególnie działacze PSL lubią podpierać się opiniami ekspertów, i wcale nie robi im różnicy, że rok wcześniej opinia tego samego eksperta na ten sam temat była całkowicie odmienna (czytaj zgodna z ówczesną linią partii). Przecież wiadomo, że tylko krowa nie zmienia poglądów, a jak wiadomo, krowa bliska jest PSL-owi.
            Zostawmy jednak ten temat na bok i zastanówmy się - jak dzielimy ekspertów? Ekspertów dzielimy na niezależnych. Niezależnych od niewiadomo kogo, od wiadomo kogo, od wszystkiego i od niczego. Innym podziałem jest podział na prasowych, radiowych, telewizyjnych i ogólnych. Można ich dzielić także na zawodowych i dorywczych, społecznych i z awansu... Nie ma jednoznacznych kryteriów, wg których można by generalnie sklasyfikować ekspertów. Jedno jest jednak pewne - są niezależni.
            Nasuwają się ostatnie pytania -skąd biorą się eksperci i czy jest to uleczalne? Dlaczego jednego dnia człowiek jest normalny, a drugiego staje się ekspertem? Otóż jest to kolejna niezgłębiona tajemnica natury, nad którą naukowcy pracują dzień i w nocy usiłując ją zgłębić. Niestety - rokowania są nikłe. Trwają intensywne prace nad serum które pozwoliłoby wrócić ekspertowi na łono natury, acz zakończenia prac badawczych nie przewidziano w tym wieku. W związku z tym - przynajmniej do końca wieku będziemy musieli pogodzić się z wszechobecnością ekspertów w naszym życiu.
            Przeżylim komary, przeżyjemy ekspertów. Czego i Państwu życzy:
Hanka Fidingerowa

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 54448
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Suchar may 1999 - Eksperci
« Odpowiedź #1 dnia: 14 Grudnia 2012, 13:26:40 »
Droga Hanko (czy Twoje nazwisko jest polskie?), Twoje prorocze słowa znalazły powtwierdzenia w innych słowach, słowach niezależnego autorytetu eksperckiego:

Wywiad z niekwestionowanym autorytetem.

W dniach 20-22 czerwca odbył się na Górze Ślęży zjazd autorytetów moralnych oraz niezależnych ekspertów. Rozmawiamy z uczestnikiem zjazdu, niekwestionowanym autorytetem, panem Autorytarnym:

Redakcja: Witamy pana, jaki cel przyświecał zjazdowi?
Pan Autorytarny: nawiązaniu współpracy pomiędzy środowiskami ekspertów i autorytetów oraz inicjatywie uznania tych zawodów, za tzw. „wolne”. Proponujemy wprowadzenie studiów i egzaminów na aplikacje o profilu autorytetu moralnego oraz niezależnego eksperta oraz utworzenie samorządów „eksperckich” i „autoryteckich”.
R.: Z tego, co wiemy, przez kilka lat pracował Pan jako niezależny ekspert, co się zmieniło?
Pan Autorytarny: Niestety nie mam moralnych predyspozycji do pełnienia funkcji eksperta, głownie dlatego, że postępuję w życiu z charakterystyczną dla dzieci w wieku przedszkolnym moralnością przedkonwencjonalną. Cechuje ją kierowanie się w życiu „chceniem” i orientacją naiwnie egoistyczną, czyli mówiąc w skrócie moralnością tzw. „Kalego”. Poza tym nie jestem niezależny, gdyż siedzę w kieszeni kilku opiniotwórczych środków przekazu.
R.: Te okoliczności spowodowały, że został Pan autorytetem moralnym?
Pan Autorytarny: Tak.  W pracy autorytetu moralnego ograniczenia, o których mówiłem nie mają znaczenia. Liczą się głównie nieformalne układy, które mam zapewnione, pochodzenie (mam rodziców medalistów) oraz ubiór - trzyczęściowy garnitur, teczka i krawat.
R.: I to wszystko?
Pan Autorytarny: W tym zawodzie najważniejsze jest poczucie moralnej wyższości, bądź nawet najwyższości nad społeczeństwem. Między nami dodam, parafrazując filozofa, że jako autorytet bardzo lubię towarzystwo pięknych kobiet, wszystko jedno, wykształconych lub nie.
R: Jaki jest Pana stosunek do religii?
Pan Autorytarny: Jestem chrześcijańskim ateistą, bo taka postawa najpełniej wyraża ideę ekumenizmu, czyli jednego, wspólnego Kościoła. Poza tym mogę wszystkie religie traktować tak samo, co jest warunkiem niezależności
R: Czym Pan się aktualnie zajmuje?
Pan Autorytarny: Wychodząc ze stwierdzenia, że „Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie” badam rolę antyperspirantów w kreowaniu liderów społecznych w warunkach społeczeństwa otwartego, czyli znajdującego się na otwartej przestrzeni. Badania są zaawansowane, w tej chwili przeprowadzamy już doświadczenia filozoficzne na zwierzętach. W wolnych chwilach pracuję nad sposobami redukcji czasu i przestrzeni, co dałoby kolosalne oszczędności. Proszę sobie wyobrazić minutę, która ma tylko trzydzieści sekund, metr, który ma tylko 50 cm, albo kilowatogodzinę, która ma o połowę mniej watosekund!
R.: Wyobrażam sobie bez trudu i na wszelki wypadek życzę powodzenia w badaniach.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 40195
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Suchar may 1999 - Eksperci
« Odpowiedź #2 dnia: 14 Grudnia 2012, 13:40:35 »
Oj tam, oj tam, strasznie zawiłe teorie na temat etiologii eksperta koledzy wprowadzacie.
Ekspert się bierze z łapanki.
Nie dalej jak wczoraj zadzwoniła do mnie jedna Pani, z polecenia drugiej Pani, żebym się wypowiedziała na temat Boxing Day w Irlandii. W Irlandii byłam raz, a i to na Patryka, a  nie na Szczepana, ale zadziałałam zgodnie z podstawowym algorytmem eksperckim: nie wiem, ale się wypowiem.
To już wiecie, skąd Polskie Radio Czwórka bierze ekspertów ::)


Edit: a w ogóle to wszystko wina Pedadoga, jeszcze półtora roku temu spuściłabym Panią z Sitkiem na bambus... Z powodu tremy, oczywiście.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Stefan

  • Gość
Odp: Suchar may 1999 - Eksperci
« Odpowiedź #3 dnia: 14 Grudnia 2012, 15:01:57 »
Pan Autorytarny zapomniał dodać, że lubi towarzystwo pięknych kobiet, wszystko jedno jakiej płci.