Z powodu tego, że Stefana wywieziona daleko, nie pozostało mu nic innego tylko pójść spać. Relaksował w łóżku takim co go w telewizorze pokazują. Gdy już się zrelaksował, to dalej znajdował się daleko od biblioteki, a więc pozostawało mi oglądanie telewizora.
Miał do wyboru – oglądać telewizor lub telewizję. Obie ewentualności było mało kuszące, ale w końcu zdecydował się na telewizję, a konkretnie Janosika, który miał wykupić wioskę od kontrybucji nałożonej przez dziedzica.
W tym odcinku było wszystko – zdrada, romans, zagadka kryminalna, celebryci… Kto nie oglądał niech żałuje.
Końcem końców przyjechało srebrne Mitsubishi i zabrało Stefan oraz innych laureatów do centrum (kulturalnego) Gniewina, by odbyć miało się to, co miało się odbyć.
W międzyczasie (lub jak kto woli w kuluarach) dokonywano zapoznania, prezentacji oraz degustacji. Choć nie, degustacja nastąpiła po. W przed zdążył nasz nowy, niezarejstrowany kolega Maciej G, z którym Stefan (jak przystało na rasowego dachowca) zwąchał się w oka mgnieniu.
Sama gala satyry została opisana gdzie indziej, błędem organizatorów było wypchnięcie Stefana na scenę, przez co nawet ci nieliczni goście którzy liczyli na poczęstunek w panice opuścili bardzo miłą salę kinowo-widowiskową. Widać myśleli że puścili Piękną i Bestię, lecz zapomnieli pięknej.
Po części oficjalnej nastąpiła dużo ciekawsza część nieoficjalna, o której być może napiszę.
Cdn?