Ale nikt się nie lituje nad tym biednym człowiekiem, który "odpadł", bo księżom nie "opadł"... Każdy tylko zachwyca się ich dużym poziomem "ogierskości" i stężeniem we krwi środków na potencję. A gdzie kandydaci lewicy pochylający się nad ciężkim brzemieniem, żeby nie powiedzieć "nabrzmiałym", jaki musi dźwigać lud pracujący miast i wsi?