Rodzina Poszepszyńskich > Piosenki
Ulubiona piosenka Zembatego
Stefan:
Proponuję głosowanie na ulubioną piosenkę Zembatego (sensu sctricte, o Boże co ja piszę)
Moimi faworytami są bezapelacyjnie:
Imogena oraz
Wujek Staszek
666:
To ja wybieram "W prosektorium".
Podobny temat założyłem zresztą na starym forum...
Bruxa:
Nebraska - najbardziej Cohenowa piosenka Zembatego, bardziej trzyma klimat niż niektóre tłumaczenia...
A klimat jest mi bliski - ja też z natury nie wierzę tym z lewej, z prawej i ze środka ;D
Stefan:
--- Cytat: Bruxa w 17 Lipca 2007, 07:51:10 ---Nebraska - najbardziej Cohenowa piosenka Zembatego, bardziej trzyma klimat niż niektóre tłumaczenia...
A klimat jest mi bliski - ja też z natury nie wierzę tym z lewej, z prawej i ze środka ;D
--- Koniec cytatu ---
widać że wakacje - Bruxo! co prawda nie wiem co znaczy sens stricte, ale proszę się tego trzymać!
żaden Cohen (oszust podatkowy), Zembaty-Zembaty!
Czyli klimaty piosenek z trumienek (i to w wykonaniu basem)
Bruxa:
--- Cytat: Stefan w 17 Lipca 2007, 08:06:53 ---
żaden Cohen (oszust podatkowy), Zembaty-Zembaty!
--- Koniec cytatu ---
To Nebraska ma coś wspólnego z Cohenem, prócz ogólnego klimatu? No masz, człowiek się całe życie uczy ;) ;D
Wierzę w Ciebie jak w serce i w nerki - to nie jest makabreska?
Z drugiej strony - mój osobisty namber tu okupują ex aequo Piosenka polityczna i Onuce. Zadowolony?
Edit: A z makabresek sensu stricte (jakkolwiek go zdefiniujemy) to oczywiście Imogena, ale nie chciałam się powtarzać. No i oczywiście "Jak dobrze mi w pozycji tej ho-ry-zon-tal-nej..." czyli Ostatnia posługa.
Na wszelkich pogrzebach przypomina mi się zawsze anegdota opisana przez Zembatego w Makabrze i Współczuciu...
Było tak:
Zdałem sobie sprawę, że wpadłem, łagodnie mówiąc, na pomysł kontrowersyjny. Ludwik Klekow, w przeciwieństwie do mnie, zrozumiał to natychmiast.
- Musisz to zaśpiewać w Opolu - powiedział autorytatywnie - ale oczywiście pod innym tytułem.
Nie zrozumiałem.
- Komisja kwalifikacyjna nie przepuści Marsza żałobnego Chopina i Zembatego.
Dalej nie rozumiałem.
- Chopin jest świętością, której nikomu nie wolno profanować! - zdenerwował się dyr. Klekow.
- To mam tego nie śpiewać?
- Ty chyba niczego nie rozumiesz.
- Chyba tak - przyznałem.
- Zaśpiewasz to pod innym tytułem. Wymyśl coś!
Zastanowiłem się przez chwilę.
- Może Ostatnia posługa? - zaproponowałem.
- Chociażby. Zgłosimy to tak: Ostatnia posługa - tekst Maciej Zembaty, muzyka...
- Fryderyk Chopin - przypomniałem.
- Jaki Chopin!? - zdenerwował się jeszcze bardziej mój dyrektor. - Muzyka: ludowa. Lu-do-wa!!!
Zrobiłem jak radził.
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej