Ale współczuję Bruxie bachoringu. Chyba, że sobie bandę wychowała. W środę miałem na wycieczce w pracy klasę 2 szkoły podstawowej. Gardła do dzisiaj nie czuję...
A co piliście?
Ja nic. Ale obracałem się sporo w oparach absurdu.. Wrrróć! Ciekłego azotu. Pojechałem trochę z zakresem temperatury na warsztatach od -196°C do jakiś 1200°C.
Ale to co dzieciaki przyniosły w ramach "małej przekąski", to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Spoglądałem tylko z niepokojem, kiedy wyciągną kebaba. Na czym piec byśmy przecież mieli, a i kuchnia molekularna byłaby możliwa do wykonania...