Rodzina Poszepszyńskich - fanklub im. Kaprala Jedziniaka
Przerażająca Tfurczość Własna => Podforumeczko Stefana Bolcmana - Re-reaktywacja => Wątek zaczęty przez: Stefan w 03 Stycznia 2014, 12:44:54
-
Jakub Wędrowycz z Wojsławic wygrał rozgrywany w fińskim Soumi konkurs rzutu paczkomatem.
- Nie lubię dziadostwa, a to żółte badziewie bardzo mnie denerwowało. Wysłałem więc paczkomat z Krasnegostawu paczkomatem do Soumi – wyjaśnił Wędrowycz norweskiemu dziennikowi VG, który objął medialny patronat nad imprezą.
Główną nagrodą, ufundowaną przez Browary Lubelskie była skrzynka Perły Mocnej, którą Wędrowycz sprzedał z zyskiem na lokalnym rynku, by za uzyskane pieniądze nabyć tuzin truskawkowych pryt w miejscowym sklepie sieci GS.
Co prawda norwescy astmatycy oprotestowali wynik konkursu, ale obłożeni przez ZAIKS (dyć tak im w płucach gra) opłatami licencyjnymi zrezygnowali z pozwu i skupili się na walce o przetrwanie.
-
Podobno to nieprawda, że śniegu nie dostarczono na czas. On cały czas czeka w paczkomatach, tylko trzeba się osobiście pofatygować po odbiór.
-
Trzeba jeszcze ustalić kod do drzwi.
-
Podobno Stefan dostał, po znajomości. Ale nie pójdzie, bo mu się nie chce... odśnieżać.
-
Ja wiem, że czepianie się InPostu to już nie jest kopanie się z koniem, to jest kopanie leżącego... Ale taka rozmowa mnie się na drutach skomponowała:
Halo! Halo, Somsiadko! Jak się Somsiadka do magla wybiera, to by wzieła za powrotem moje pranie, co?
Nie wybiera? Jak to nie wybiera?!? Że nie czeba? To już chyba ja lepiej wiem, czy Somsiadce czeba, czy nie czeba... No jak skąd wiem? No przecie u mnie na wycieraczce wasze awizo leżało w zeszłom środe, nie?
No jak, jakie awizo? Normalnie, do magla. No Gienia spode piątki, jak we wtorek moje poszewki zaniesła, to mówi, że wasze powiastke ze sądu widziała, no zara obok teściowej prześcieradeł leżało...
Że co? Że co urwał? Komu urwał? E tam, jeszcze mnie ten magiel niczego nie urwał, nawet troczków od kaleson...
Halo? Halo?!? No i poleciała. A przecie ta rozprawa wedle tego ichniego rozwodu to dopiero za dwa tygodnie ma być, tak Gienia mówiła...
I pewnie poszewek zapomni, no. No nic, do Józwiaków mam jeszcze awizo, komornik im się kłania, w maglu Gienia powiastke widziała...
-
A owszem, zabawy z Inpostem co niemiara. Jedyne wyjście dla przesyłek sądowych to paczkomaty.
-
To jest temat samograj, strach otworzyć lodówkę, bo a nuż...
(http://asset-b.soup.io/asset/6681/9459_b818.png)
-
Ten dług w monopolowym trzeba będzie spłacić.
-
Ja wiem, że czepianie się InPostu to już nie jest kopanie się z koniem, to jest kopanie leżącego...
W kwestii formalnej - co inpost mam wspólnego z polską grupą pocztową?
Bo w kiblu byłem i nie wiem?
-
Tyle, co twój (?) kibel do twojego (?) mieszkania?
(Sprawdzić, czy nie w komórce na podwórku).
-
To jest temat samograj, strach otworzyć lodówkę, bo a nuż...
(http://asset-b.soup.io/asset/6681/9459_b818.png)
Ciekawe, czy przy wejściu sprawdzaja trzeźwość klienta, pardon, petenta?
W Olsztynie jest punkt odbioru pod adresem, jak podaje awizo, "Dworcowa 35". A że pod tym adresem jest spożywczy, fryzjer, pizzeria i inne punkty usługowe, to klienci robią fajny tour zanim odbiora przesyłkę ;)
Osiedlowi prześmiewcy, mając na celu usprawnienie działania punktu InPost Dworcowa 35, proponują przenieść go do pobliskiej Pizzerii Ravioli Street. Atutem jest to, że jest ona czynna od poniedziałku do soboty, w niedziele i święta do póżnych godzin nocnych. Skoro oferują pizzę na telefon, można by dodatkowo wprowadzić przesyłkę sądową na telefon. Po uzyskaniu zawiadomienia, że przesyłka jest do odebrania w pizerii, posłaniec pizz dostarczył by ją do klienta? - kończy swój list czytelnik
I przy okazji pizzę 8)
-
To Inpost to to samo co PGP?
Nie wiedziałem...
To może pójdę do kibla.
-
Wziąłeś ze sobą ipada? To zamiast zadawać retoryczne pytania - pogooglaj: http://www.pgpsa.pl/wp-content/uploads/2013/12/2013-12-19-InPost-i-PGP-razem-dla-sądownictwa1.pdf
-
Nie będę, wystarczy że mnie kol. B. oświeca permanentie ;D
Edit
Prawo działa wstecz?
Dyskusja o paczkomatach była datowana przet grudniem...
Co ma peirnik do wiatraka?
-
To co wariat do piekarnika... :P
-
Taki strasznie stary kawałek znalazłam walający się po internecie:
PROFESOR A. DOŃDA
[...]Gurunduwaju to państwo trzykrotnie większe od Lamblii. Szybkiemu uprzemysłowieniu towarzyszyła, jak to bywa w Afryce, nieodłączna korupcja. Mechanizm jej przestał już prawie działać, gdyśmy przybyli do Gurunduwaju. (...) nawet mnie, (...) przynoszono listy i paczki do domu, jeszcze nie otwarte, rzecz w Gurunduwaju niezwykła, normalnie bowiem obywatel pragnący otrzymać przesyłkę od kogoś zamieszkałego dalej musi się po nią pofatygować osobiście, chyba że podlega przywilejom rodzinnym. Nieraz widziałem, jak listonosze, opuszczając rankiem urząd z wypchanymi torbami, prosto do rzeki wywalali stosy listów powierzonych skrzynkom bez niezbędnej protekcji. Co do paczek, urzędnicy zabawiali się w grę hazardową polegającą na zgadywaniu zawartości paczki. Kto odgadł trafnie, wybierał sobie z paczki, co chciał na pamiątkę.[...]
Tak to jest, jak sie wprowadza nowoczesne usługi pocztowe w zacofanym kraju, w którym nie uświadczysz ni kiosku, ni warzywniaka, ni magla... S:)
-
A już myślałem, że napiszesz, że paczkomaty rozwiązałyby ten problem?
-
Osiedlowi prześmiewcy, mając na celu usprawnienie działania punktu InPost Dworcowa 35, proponują przenieść go do pobliskiej Pizzerii Ravioli Street. Atutem jest to, że jest ona czynna od poniedziałku do soboty, w niedziele i święta do póżnych godzin nocnych. Skoro oferują pizzę na telefon, można by dodatkowo wprowadzić przesyłkę sądową na telefon. Po uzyskaniu zawiadomienia, że przesyłka jest do odebrania w pizerii, posłaniec pizz dostarczył by ją do klienta? - kończy swój list czytelnik
I przy okazji pizzę 8)
Pomysł niegupi ale mam lepszy. W istocie swojej jest on tak genialnie prosty, że aż dziwne, że nikt na to nie wpadł. InPost powinien ubić dil z Kościołem i powierzyć transfer paczek lokalnym proboszczom. System taki miałby wiele zalet; wcale nie wszystkie poniżej wymieniam z właściwą sobie tą no... aronią:
* Punkt odbioru jest jeden i raczej trudno go pomylić.
* Operator punktu i tak wszystko o wszystkich wie, a jednocześnie wykazuje się sporą dyskrecją wobec ewentualnych postronnych.
* Plebania jako miejsce odbioru przesyłek nie wodzi, trzymając się terminologii, na pokuszenie niczym jakaś pizzeria (nieumiarkowanie w jedzeniu) czy monopolowy (wiadomo co). Przeciwnie - już widzę skruszoną minę odbiorcy pisma o alimentach słyszącego wyrzut: "panie Kowalski no i po co panu to było" :P
Pytanie tylko czy sami proboszczowie byliby specjalnie radzi obciążeniu nową funkcją... Ale to akurat mały problem, sprawę załatwia prosty żołnierski rozkaz, trzask prask i po wszystkim! Właściwie to każda organizacja mundurowa by się nadawała; wybierając policję można by kilku funkcjonariuszy zmusić do odwiedzenia dzielnic, w których ostatni mundurowy jakiego tam widziano to był niesłuszny milicjant w 1988...
-
Świetny pomysł! I przeciez Kościół nie robiłby tego za darmo - Sądy zapłacą :D Odbiór przesyłek - po mszy :)
Komisariaty też by się nadały, choć to już chyba mniej dostępne miejsce...
-
Świetny pomysł! I przeciez Kościół nie robiłby tego za darmo - Sądy zapłacą :D Odbiór przesyłek - po mszy :)
Otóż to odbiór przesyłki tylko pod warunkiem uczestnictwa we mszy i przedstawienia świadectwa chrztu.
-
I tak dobrze, że nie zgonu ::)
-
Dostałem mail'a:
Witaj ponownie!
Potwierdzamy, że w dniu 31-07-2014 zarejestrowano odebranie Twojej paczki o nr 60201513862389353135246.
Mamy szczerą nadzieję, że było wygodnie odwrócić cały proces, kiedy to paczka czeka na Ciebie, a nie Ty na poczcie lub na kuriera!
Ze słońcem twarzą w twarz.
Ze słońcem twarzą w twarz,
Zespół Paczkomaty InPost
PS. Odwiedź nasz fanpage na Facebook'u facebook.com/paczkomaty. Zawsze w piątki nakręcamy weekend ulubionymi piosenkami. Możesz nam coś polecić?
Czyja to sprawka, bo ja nic nie wysyłałem, Stefan??? >:D
-
Co Stefan, co Stefan, mam teraz romans z PP...
-
Amor omnia vincit ::)
-
Ja sobie wypraszam takie amory z inpostem!
-
Nie żebym się cieszyła z nieszczęścia Bluesmanniaka, ale...
Znając filozofię tej firmy, what could possibly go wrong?
Ciekawe, jak to się rozwinie?
0:v:0
-
Zaraz tam nieszczęścia... jaja jakieś ktoś sobie robi, albo to ten upał pomieszał komuś, bo przecież:
Ze słońcem twarzą w twarz!
PS. a właśnie zajrzałem do skrzynki pocztowej i... jest awizo na paczkę, ale sygnowane do odbioru na PP w Gietrzwałdzie!? No tak, a za oknem 32,3 (a było już nawet 34,7!), to sporo tłumaczy...
-
Ty notuj, notuj te zaskakujące zwroty akcji! Napiszemy scenariusz sensacyjnego serialu "Tajemnicza przesyłka" ;D
-
Co Stefan, co Stefan, mam teraz romans z PP...
To wyjaśnia te ciągłe Twoje wyjazdy do Krosna.
-
A jak to wygląda z perspektywy paczki?
http://www.dpreview.com/articles/6931040778/hidden-camera-captures-packages-journey-from-shipment-to-delivery
-
Tak szybko migało na tym filmie, że żadnego paczkomatu nie zauważyłem :(
-
Biedna paczka... Jak sobie pomyślę, że musi tak sama siedzieć w tym klaustrofobicznym paczkomacie...
-
Tu była traktowana humanitarnie, bezpaczkomattowo.
-
Można i tak...
-
Niedługo nowoczesny system, oparty na technologii satelitarnej, zlikwiduje ten niepotrzebny łańcuszek. Nadawca zapakuje przesyłkę w solidną, najlepiej nieprzemakalną paczkę, umieści w zaufanym, nierzucającym się w oczy miejscu (aby uniknąć przypadkowego podjęcia) i przekaże odbiorcy koordynaty GPS za pomocą specjalnej strony internetowej. Odbiorca uda się na wskazane miejsce i dla potwierdzenia odbioru zostawi wpis w logbooku i na stronie przesyłki...
Oh wait... Ta usługa już istnieje. Nazywa się geocaching ;D
-
Skoro nieprzemakalne opakowanie, to może już niedługo wykorzysta się kanalizację do przesyłania? S:)
-
A, tu się powyzłośliwiam. W skrzynce znalazłam świstek z logo InPost, domniemywam, że awizo. Oprócz tego, że nowoczesna poczta odsyła mnie na płatną infolinię w sprawie powtórnego doręczenia przesyłki, to łaskawie udostępnia inną opcję:
Informujemy, że przekaz można odebrać w Punkcie Obsługi nr:......... przy ulicy: ul. Bolesława Prusa 45 w godzinach (etc., etc.).
Bolesława Prusa, tak? W Piastowie? W Pruszkowie? W Warszawie? Może w Mielcu? Nie wiem. Po numerze punktu obsługi też raczej nie dojdę. Może trzeba kropki policzyć? S:)
Nowoczesna Poczta, istotnie.
-
A co - nie ma w Piastowie Prusa? ;)
Zaraz, zaraz, a w jakiej skrzynce znalazłaś, w keszowej?!
-
W keszowej to ostatnio znalazłam bilet na wukadkę. Niestety, ulgowy.
Nawet jeżeli w Piastowie jest Prusa, to raczej nie 45.
Edit: Sprawdziłam. najbliższy adres Prusa 45 jest we Wrocławiu... wroć, w Pruszkowie. Jakieś siedem kilometrów od węzła Konotopa. Ale pewności, że to tam, nie ma.
Na pocztę (nienowoczesną) mam trzysta metrów.
Postęp, cholera.
-
Spokojnie. Nie od razu pocztę zbudowano. Poza tym na pewno nic ważnego w przesyłce nie było.
-
A to akurat już mogłam sprawdzić. Po prawie roku dostaliśmy resztę kasy za złomka. Nie wiem, czy starczyłoby na akumulator. To może lepiej od razu przepić?
Wracając do nowoczesnej poczty, to mają bardzo konserwatywne zasady, nawet bardziej, niż skostniała konkurencja. Sympatyczny pan starszy przy przekazywaniu przekazu poprosił o dokumenty (co zrozumiałe) i sprawdził, czy adres się zgadza. W dokumentach znaczy.
Widzicie ten moment? Ja, pan doręczyciel z sumiastym siwym wąsem, przekaz, dokumenty z adresem i drzwi. Też z adresem. I tu drobny zonk, bo adres na przekazie jest ten co na drzwiach, ale w dokumentach Dufałka. No i konsterna, bo niby adres się na awizo zgadza z adresem na drzwiach, nazwisko zgadza z dokumentem, morda w dokumencie z mordą w drzwiach, ale zasady są zasady. A pieniądz jest pieniądz. Szczęśliwie szkoła mi kiedyś wydała inny dokument, na którym zgadzała się i morda, i nazwisko, i adres. Bo inaczej to wyciągałabym tę kasę z martwych, zimnych rąk pana doręczyciela - naprawdę wyglądał jakby był na skraju zawału.
Morał - jak kiedyś gdzieś w podróży utkniecie bez kasy i kart kredytowych to niech was rodzina niie ratuje InPostem. Bo sczeźniecie w imię wyższych zasad, howgh.
Żeby nie było, na PP też kiedyś usłyszałam, że podwójne nazwisko to jest fanaberia, a w ogóle to żona powinna mieszkać przy mężu. Ale kiedyś. I nie we własnych drzwiach.
-
Ciekawe przeżycia, tylko wszędzie te spory rodzinne.
-
Dostałem, znowu, maila (in post!), że jest paczka do odebrania, a żadnej paczki nie zamawiałem?!
Aha, mail miał załącznik, bardzo niebezpieczny...
-
To może tej paczki też lepiej nie odbierać?
-
Mail spaliłem i zapobiegawczo już zapomniałem, że go dostałem ;)
PS.. z ostatniej chwili!
Dostaliśmy oficjalne info od czynników rządowych:
Szanowni Państwo,
na podstawie danych uzyskanych z Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe (CERT) informujemy o trwających kampaniach tzw. phishingowych, związanych z wiadomościami e-mail wysyłanymi do instytucji i firm.
Przedmiotowe wiadomości wykorzystują wizerunek firm zaufania publicznego oraz instytucji, m.in.:
firm z branży systemów rezerwacyjnych,
operatorów telekomunikacyjnych,
firm kurierskich,
polskich banków.
-
O. Mam nadzieję, że pan starszy to był rzeczywisty doręczyciel, a nie phishing :o
-
A nie wiadomo, czy pan już po wszystkim nie zrobił Wam "phishiu" gdzieś w kącie...
-
O. Mam nadzieję, że pan starszy to był rzeczywisty doręczyciel, a nie phishing :o
A sprawdziłaś jego bazę wirusów? Ebola na przykład, podobno szybko niszczy twardy dysk.
-
W tym wątku nie pisano od 120 dni, chociaż paczkomaty dostarczają nam rozrywki niemal na co dzień - vide trup w szafie Bluesmanniaka.
Dzisiaj ja zostałam wyróżniona, bo dostałam pismo sądowe. A w zasadzie na razie awizo, od Sami Wiecie Kogo. Z pobazgranego i pokreślonego karteluszka wynika, że pismo pozostawiono w placówce pocztowej / urzędzie gminy* (niepotrzebne skreślić). Skreślić chyba oba, bo przystemplowano, że mam się kopnąć na Lwowską do (sklep .przem.). Nie mam bladego pojęcia, o jaki (sklep .przem.) chodzi, ale z mojego bladego pojęcia o geografii Piastowa wynika, że to mniej więcej po drugiej stronie miasta. No może nie jest to San Francisco, ale jednak.
Pocztę mam na osiedlu, koło sklepu, po drodze do dentysty. Na upartego po drodze do (sklep .przem.) na Lwowskiej znalazłoby się jeszcze parę placówek Sami Wiecie Kogo, sądząc z zarejestrowanych kątem oka nalepek na kioskach.
No ale mamy postęp, prywatyzację i chyba nawet elektryfikację.
Nie omieszkam zdać relacji z dalszych postępów w walce o lepsze pocztowe jutro.
Ale to jutro.
Na razie mi na Lwowską nie po drodze, zresztą, skąd mam wiedzieć, do której czynny jest (sklep . przem.)?
-
Zapowiedź brzmi ciekawie, tylko, czy nie zawiera lokowania produktu Sami Wiecie Którego? ;)
-
Agencja Turystyczna InPost - wycieczki po blizszej i dalszej okolicy. Z nami zwiedzisz miejsca, w które sam byś się nigdy nie zapuścił!
-
Z nami zwiedzisz miejsca, w które sam byś się nigdy nie zapuścił!
Czyli, pasuje jak ulał do zdjęć Krakowa, które zamieścił Baader?
-
Tylko weź pod uwagę, że mogą być kolejki, jak pod mauzoleum...
-
No to przynajmniej będzie łatwiej określić, który to (sklep .przem.) ::)
Zajrzałam w google maps, pod tym adresem jest mniej więcej jak w jednym z postów na początku tego wątku - parę sklepów, ciucholand, kafejka i dentysta. No powiem wam, że Poczta Polska takiego wachlarza usług nie oferuje. Co najwyżej znicze i kolorowanki dla dzieci można kupić.
-
Poczta Polska takiego wachlarza usług nie oferuje. Co najwyżej znicze i kolorowanki dla dzieci można kupić.
I dlatego przegrała przetarg?
-
Zrealizowałam awizo w instytucji pod jakże przystającym do powagi Temidy szyldem 1001 DROBIAZGÓW. Powiastka leżała sobie grzecznie między żabkami do firanek a wihajstrami do nie wiadomo czego. I między tymi żabkami a wihajstrami musiałam się legitymować jakiemuś wąsatemu panu Zenku.
No to jaja jakieś kurna są.
Nie wspominając już o tym, że pismo awizowane wczoraj (10 czerwca) nadane zostało w Poznaniu pierwszego. Ktoś się chce założyć, że przeszłabym ten dystans na piechotę w podobnym czasie? O ile nie musiałabym zahaczać o Sortownię Główną w Jeżewie.
Temu sądu, co powiastkę wysłał, mam dostarczyć oryginały dokumentów przed rozprawą, mającą się odbyć za tydzień. Ciekawe jak, bo chyba jednak nie InPostem?
-
I po co ci to było? Z sądem nie ma żartów...
-
Tak? Akuratnie w tym wypadku sąd sobie jaja robi z pogrzebu, dość dosłownie zresztą.
-
No to podasz sąd do sądu?
-
Owszem, zamierzam. Choć to bez sensu, zapewne.
-
Owszem, zamierzam. Choć to bez sensu, zapewne.
Do sądu!
I tu popieram Cię (z bardzo koniunkturalnych/* powodów) :)
Ale akurat w paczkomatach jest wolność wyboru.
/*nie wiem co oznacza to słowo (ani jak się pi... jest napisane)
-
Wolność wyboru? Zwłaszcza na Allegro ::)
-
De gustibus...
1. Nie ma musu kupować na Allegro.
2. Nie ma musu korzystać z paczkomatów.
3. Jest mus korzystać z inpostu sądowo - i to jest chujnia. Ale chujnia dlatego, że ich usługi są chujowe, a nie to, że to inpost. Mnie poczta niejednorktonie okradła. I nie mam żalu do małżonki ;D ;)
A poza tym - pisz zpan to zażalenie i nie bądź pan rura... :D
-
Zgadzam się x 3.
-
Usługi są chujowe, bo to InPost.
Amen.
No nikt mi chyba nie powie, że krasnoludki im do awizo szczają.
-
Sądem się nie przejmuj. Na wezwaniu jest napisane coś w stylu, że w ciągu... dni masz coś tam złożyć. To masz prawo wysłać to ostatniego dnia, najwyżej nie dojdzie na rozprawę. Chyba, że zależy Ci , żeby doszło na czas.
-
Nie. Napisane jest explicite, że ma dojść przed rozprawą. I tak, zależy mi. Bo jest szansa, że jak mi w końcu uwierzą, że nie sfałszowałam pewnego odpisu aktu zgonu, to się w końcu odexplicitują.
-
Weź te dwa granaty ze świątecznego ubrania...
-
Sprawiedliwość musi być po naszej stronie, wiem, wiem.
-
Sprawiedliwość musi być po naszej stronie, wiem, wiem.
Tylko na bramkach do wykrywania metali uważaj z granatami. Najlepiej na bezczelnego - bierzesz togę adwokacka lub radcowską, mijasz bramki głośno pozdrawiając ochronę.
-
A są togi w wersji mini?
-
Tak zwana mała czarna. :D
-
A są togi w wersji mini?
Ba, chodzi Ci o całokształt, czy tylko o dół?
-
No przecież nie pytam o rozmiar S?
-
Mini? Toż granaty będą wystawać...
-
Należy wstawić je w odpowiednie miejsce i przekonywać, że jest się przedstawicielem wieloliterkowego ruchu, teraz aktualnie będąc w wersji trans...
-
Należy wstawić je w odpowiednie miejsce i przekonywać, że jest się przedstawicielem wieloliterkowego ruchu, teraz aktualnie będąc w wersji trans...
Podczas wojny nie do pomyślenia. Nigdy nie wygralibyśmy w ten sposób okupacji.
-
No i całe szczęście, że mini wymyślono dopiero po wojnie!
-
Należy wstawić je w odpowiednie miejsce i przekonywać, że jest się przedstawicielem wieloliterkowego ruchu, teraz aktualnie będąc w wersji trans...
Podczas wojny nie do pomyślenia. Nigdy nie wygralibyśmy w ten sposób okupacji.
A wygraliśmy?
-
Mini? Toż granaty będą wystawać...
Chyba tobie. Ja włożę w dekolt.
-
Należy wstawić je w odpowiednie miejsce i przekonywać, że jest się przedstawicielem wieloliterkowego ruchu, teraz aktualnie będąc w wersji trans...
Podczas wojny nie do pomyślenia. Nigdy nie wygralibyśmy w ten sposób okupacji.
A wygraliśmy?
Chyba nie, bo po wojnie , przynajmniej do 53-56 jeszcze trwała. A może trwała, bo tak dobrze z nią wychodziła walka?
Mini? Toż granaty będą wystawać...
Chyba tobie. Ja włożę w dekolt.
Zawsze jest taka opcja!
-
A jak spróbują sprawdzać oskarżę o molestowanie, o.
-
A jak spróbują sprawdzać oskarżę o molestowanie, o.
Masz rację, teraz Niemcy nie daliby rady prawie 6 lat wytrzymać z tą okupacją.
-
Fasiooool... Kiedy znów się wybieracie do paczkomatu?
Żebyś był przygotowany na rozszerzenie usługi...
"Drogie InPost,
odebrawszy w ciągu ostatnich paru dni kilka przesyłek z Waszego paczkomatu, czuję się uprawniony do podzielenia się pewnym podejrzeniem. Otóż – ja wiem, że to śmiała hipoteza, ale jednak ją zaryzykuję – przycisk „Zaczynamy” nie działa. Się popsuł i robi coś zupełnie innego, niż powinien.
Domyślając się, do czego w normalnych warunkach powinien służyć paczkomat, zakładam, że wciśnięcie przycisku „Zaczynamy” powinno wyświetlić planszę, na której ja wprowadzę kilka tajemniczych cyferek, ewentualnie pomacham telefonem z QR-kodem przed kamerką, za co paczkomat zrewanżuje mi się wydaniem mojej paczki. Dobrze się domyślam, prawda?
Tymczasem ten Wasz paczkomat zachowuje się inaczej – zachowuje się jak Polsat. Po wciśnięciu „Zaczynamy”, zdjęcie, które wyświetlało się do tej pory na ekranie, zaczyna się ruszać i okazuje się pierwszą klatką filmu. Konkretnie: reklamy. Reklamy, której nie da się pominąć, chociażbym nie wiem, jak bardzo naparzał w przycisk „Zaczynamy”, przekonany, że dotykowy ekran szwankuje i najwyraźniej nie reaguje.
A naparzałem, naprawdę naparzałem. Tego, że dotykowy ekran wcale nie szwankuje, wcale nie działa z tradycyjnym dla Was opóźnieniem, tylko działa tak, jak go zaprogramowaliście, domyśliłem się gdzieś tak w okolicach trzeciej odbieranej paczki. Mimo to, zniecierpliwiony, wciąż wciskałem „Zaczynamy”. Wciskałem, bo byłem zniecierpliwiony. I poirytowany
Gdyby nie to, że uroiliście sobie że jesteście Solorzem-Żakiem, być może nie stałbym do paczkomatu w kolejce. Albo stałbym w niej krócej.
Powiem coś w sekrecie, drogie InPost: nie jesteście Polsatem. Zapłaciłem Wam za możliwość odbioru paczki gotówką, a nie oglądaniem reklam.
Drogie T-Mobile,
(zwracam się do Was, bo to właśnie Wasza reklama wyświetla się na ekranie paczkomatu) – jeśli zapłaciliście za tę reklamę więcej, niż za worek ziemniaków, to przykro mi o tym mówić, ale przepłaciliście. Naprawdę. Nie wiem, kiedy zorientowałem się, że to Wasza reklama – chyba przy drugim kontakcie. Ale mimo że widziałem ją jeszcze kilka razy, to kompletnie nie wiem, czego dotyczyła, tak byłem zaaferowany zaparzaniem w „Zaczynamy”. Nawet wtedy, kiedy wiedziałem, że to nic nie da, skupiałem całą uwagę na tym przycisku, kompletnie ignorując to, co się dzieje na pozostałej powierzchni ekranu.
I coś Wam powiem: kiedy zorientowałem się, w czy rzecz, zacząłem z zainteresowanie przyglądać się innym osobom odbierającym paczki.
Wszystkie, jak jeden mąż, tłukły w przycisk „Zaczynamy”, dopóki reklama nie przestała się wyświetlać.
Jestem niemal pewien, że żadna – podobnie jak ja – nie miała bladego pojęcia, co Wy tam w ogóle reklamowaliście. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że większość nie zauważyła, że to byliście Wy.
Dlatego, jeśli chcecie, żeby ta reklama miła jakiś sens, dajcie więcej różowego. Dajcie ją całą różową, od początku do końca. Przekaz odczyta co prawda jedna osoba na tysiąc, ale przynajmniej większość będzie wiedziała, że to Wasza reklama.
I wtedy będzie ona warta dwa, a może nawet trzy worki ziemniaków."
https://www.facebook.com/maltreting/posts/10154902973756637
-
Byłem wczoraj, naparzać nie musiałem. Prawdopodobnie będę też we wtorek, może na wszelki wypadek wezmę młotek.
-
O to to to!
-
A mnie też reklamy nie ma... Może to przez to że my to prowincja?
-
Lubię, jak można odświeżyć wątek, w którym nie pisało się od 120. Teraz wiadomo, dlaczego nikt nie pisał - wszystkie wiadomości były wysyłane via paczkomaty.
(https://img.joemonster.org/images/vad/img_48740/80f733b9bda94d207bfb35c6d6154a3d.jpg)
A odnosząc się do zdjęcia, to także konie zostały, ciekawe, czy te same?
-
Jeśli to kurierskie i pracowały w InPoście, to z głodu zdechły.
-
Jeśli to kurierskie i pracowały w InPoście, to z głodu zdechły.
A może ekolodzy znowu nie mają racji i konie nadają się do ciągania furmanek i bryczek?
-
A do samozatrudnienia?
-
A do samozatrudnienia?
Może i tak, ale raczej jednorazowo, w rzeźni?
-
Tymczasem na froncie paczkomatowo-keszerskim...
-
Jasna cholera! Nie mogłaś wcześniej zamieścić? Zakupiłem do pocztówek na święta (znaczy imprezę zimową, czy jak to teraz każą mówić).
-
Wyobraź sobie na co narażasz kuriera.
-
Wyobraź sobie na co narażasz kuriera.
Na to, że ktoś wyciągnie paczkę razem z paczkomatem?
-
Do tej informacji o niekupowaniu nie powinno być jeszcze ceny, w jakiej nie kupować? Na przykład: nie kupujcie w dowolnej cenie?
-
Wyobraź sobie na co narażasz kuriera.
Na to, że ktoś wyciągnie paczkę razem z paczkomatem?
Że kuriera wciągnie do paczkomatu.
-
Tego nie wciągnęło: https://www.haloursynow.pl/artykuly/paczki-w-krzakach-i-na-chodniku-przy-metrze-ursynow-kurier-inpostu-zwolniony,13732.htm
EdiT: Najlepsze są komentarze na fejsie...
Bo on taki biedny, przepracowany, a wam to się w d... poprzewracało, że chcecie mieć przesyłkę dostarczoną bezpiecznie na miejsce...
-
Kurierom to się poprzewracało...
-
U mnie Alin paczki odbiera, jemu kurier się nie odważy na murku zostawić.
-
W ogóle z furgonetki nie wychodzi?
-
Już dawno się poprzewracało.
-
Tymczasem, ja zasadniczo nadal generalnie nie polecam paczkomatów...
-
Czyżby anonimowy wpis Stefana z Mielca?
Może miał niewłaściwą aplikację?
A co do prądu, to dobrze, że osoba niepowołana nie może odebrać przesyłki.
-
W tym wątku nie pisano od 120 dni.
W tym czasie wojny kibicowskie przeniosły się na inny poziom.
Przepraszam za drastyczny materiał zdjęciowy. Na wojnie jak na wojnie.
-
Zgroza! Nie znam tych drużyn, choć po grafice i zaangażowaniu grafik widać, że to ekstraklasa.
-
Mnie ostatnio paczkomat znerwił: chciałem odebrać a tu... zepsuty! No trudno, zgłosiłem nawet gdzie trzeba, podziękowali ale czy i kiedy naprawili to już ani be ani me. No i termin odbioru paczki minął, cofnęli do. nadawcy, nie przedłużyli terminu ani o minutkę!
Paczuszkę odebrałem, po ponownym nadaniu, tydzień później...
-
Aż strach pomyśleć, jak Stefek skrzyczałby za coś takiego swojego listonosza... S:)
-
No właśnie. Na paczkomat to nawet nakrzyczeć nie można. Postępująca dehumanizacja.
Możnaby jedynie jakimś graffiti się wyrazić...
-
No właśnie. Na paczkomat to nawet nakrzyczeć nie można. Postępująca dehumanizacja.
Możnaby jedynie jakimś graffiti się wyrazić...
Nie zrozumiałaś mnie. Można nakrzyczeć na paczkomat w osobie listonosza? Co z tego, że inna firma? Stefek by potrafił.
-
Ale skąd Tony weźmie listonosza?
Poza tym, jak listonosz usłyszy, co Tony myśli o paczkomacie, i weźmie to do siebie, to może być niewesoło.
-
Jak to skąd Tony weźmie listonosza? Proste, wysyła do siebie z firmy list polecony, przynosi go listonosz i wtedy...
-
Paczkomat z zasady wyklucza listonosza! No chyba, że sąsiad...
-
Ale nie wyklucza opierniczenia listonosza.
-
Ale co, to na pocztę latać, żeby listonosza opierniczać?
-
Pewnie Cezarian ma pocztę za rogiem to cwaniakuje ;)
-
Niedaleko to fakt, ale swojego listonosza nigdy tam nie widziałem. Pewnie ładuje paczkomaty.
-
A lubię mój paczkomat.
-
Jak się zepsuje to pogadamy...
-
Jak się zepsuje to pogadamy...
To wyzdrowieje. Pewnie szybciej niż listonosz. ;D
-
Paczkomat przysłał mi odpowiedź na reklamację - wystąpił błąd operacyjny! Dobrze, że to nie było na sali operacyjnej...
-
Widzisz jaki fajny paczkomat.
-
Głąb a nie paczkomat!
-
O, to zupełnie jak w tej historii!
Wpisałeś się do książki życzeń i zażaleń.
I ci odpisali.
A tę odpowiedź to listonosz przyniósł, czy trzeba było po nią do paczkomatu?
-
Paczkomat przysłał mi odpowiedź na reklamację - wystąpił błąd operacyjny! Dobrze, że to nie było na sali operacyjnej...
No dobrze, ale skąd listonosz na sali operacyjnej? Tak, wiem...
-
Co wy z tym listonoszem? W tej historii listonosz nie występuje!
Paczkomat odpowiedź mailem przysłał...
-
Mówiłam, dehumanizacja.
Ale skoro paczkomat na skargi odpisuje, choćby mailem, to teraz możesz rozwinąć skrzydła i poskarżyć na cokolwiek. I dostaniesz uspokajającego maila, że to tylko błąd operacyjny.
To nic nie zmieni, ale przynajmniej może poczujesz się lepiej...
-
Mówiłam, dehumanizacja.
Ale skoro paczkomat na skargi odpisuje, choćby mailem, to teraz możesz rozwinąć skrzydła i poskarżyć na cokolwiek. I dostaniesz uspokajającego maila, że to tylko błąd operacyjny.
Czyli jak z listonoszem? Ile musiało się zmienić, żeby nic nie uległo zmianie?
Ponieważ Tony zapytuwuje, już wyjaśniam, co z tym listonoszem. To było tak: żona (aktualna) Stefka zamówiła coś przez internet, ale zepsuł się paczkomat i Stefek nie mógł odebrać przesyłki. Dostał więc opr od małżonki i wówczas on opierniczył listonosza, na którego zresztą specjalnie poczekał. Na pytanie, dlaczego ochranił listonosza, Stefek odpowiedział: a co miałem zrobić?
-
Paczkomat przysłał mi odpowiedź na reklamację - wystąpił błąd operacyjny! Dobrze, że to nie było na sali operacyjnej...
Cóż. Tłumacząc na polski: "mamy cię drogi kliencie centralnie bo i co nam możesz zrobić"? Często to widać przy różnych wyciekach, przeciekach i podciekach danych. "Oj wyciekło. Tak nam przykro. Dołozymy wszelkich. Doradzamy sprawdzanie bo ktoś mógł wziąć kredyt. Mamy nadzieję że mimo wizyty pana komornika dalsza współpraca".
-
No niestety, tym bardziej, że w reklamacji nie zgłosiłem żadnych roszczeń, więc uznali że jestem klient nieawanturujący się ;)
-
No niestety, tym bardziej, że w reklamacji nie zgłosiłem żadnych roszczeń, więc uznali że jestem klient nieawanturujący się ;)
Tak to jest, jak pisze się reklamację w krawacie.
-
Tymaczasem, w tym wątku nie pisano od 120 dni.
A sezon paczkowy się zbliża...
-
Chyba można. Po pierwsze w czerwcu jadąc w Bieszczady udało nam się odebrać paczkę w Sanoku. Po drugie poniższe zdjęcia z Francji, gdzie paczkomaty zaczęto wprowadzać potwierdzają, że jest grono osób, które szuka swojej przesyłki.
(https://i1.jbzd.com.pl/contents/2023/10/normal/4ptPGpptVPJwpSgT47kiFDYHqapyfrNN.jpg)
-
Zauważyliście jaki ostatnimi czasy wysyp tych paczkomatów? Te firmy na I są już na niemal każdym rogu. Już parę lat temu na rogu ul. Kamiennej i Al. 29 Listopada, na stacji benzynowej przyuważyłem rzadki paczkomat - jak się wydaje - LOTu. Już ma innego operatora o czym dalej.
Potem ku pewnemu zdziwieniu zacząłem w tzw terenie zauważać zielone (maskowanie?) paczkomaty Allllegro. Ba, w Krakau to jest nawet jeden na wypasie, zacnej roboty:
https://gazetakrakowska.pl/krakow-automat-allegro-do-odbioru-paczek-na-kazimierzu-jak-drewniane-dzielo-sztuki-ale-czy-legalne/ar/c1-17916487
No ale idźmy dalej. W Tarnowie pojawił się pierwszy wykryty przeze mnie paczkomat Aliexpresu. Czerwony mały i ogólnie niepozorny ale zakładam, że to taki zwiadowca. Będzie ich więcej.
Potem pojawiły się, "nowoczesne w formie narodowe w treści" paczkomaty Orlenu (ten wcześniej wspomniany, ze stacji benzynowej też teraz gra w tych barwach).
No i wreszcie na koniec dość słabawe blaszaki DPD. Nie ma w ogóle ekranu, wszystko aplikacja panie, aplikacja.
Prowadzi to wszystko do dość kuriozalnych sytuacji jak np Paczkomat City na ulicy Pawia... to znaczy Pawiej. Na Street View jeszcze tego nie ma ale jest tam chyba ze cztery maszyny blisko siebie:
https://www.google.com/maps/@50.0675662,19.94516,3a,75y,250.92h,90.71t/data=!3m6!1e1!3m4!1sMojutAHUhxE6rEHkpoPX3Q!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu
Nawet pobliska Pączkarnia w sumie tak trochę koresponduje nazwą :)
-
Cóś kolejki do pączkarni nie widać. Kosztowałeś?
-
Cóś kolejki do pączkarni nie widać. Kosztowałeś?
Jakoś nie. W tamtej okolicy bardzo dobre pączki są w nieodległym przejściu podziemnym, nie trzeba wędrować nielegalnie przez ulicę i nazad.
-
W Olsztynie też mamy takie centra paczkomatowe - można się pogubić!
-
"Kochajcie się mamo i tato". Tyleż oryginalne co bezsensowne, zwłaszcza, jeżeli postawimy pytanie: Kto jest twoim tatusiem?
-
Paczkomat tatusiem???
-
Nie mamusią?
-
Tymczasem, sezon na paczkomaty się rozkręca...
Tym razem dość nieoczywisty biznes plan.
-
Nędza? Czyli jeszcze mniej miejsca na paczki i jeszcze mniej czasu na ich odebranie?
-
Tymczasem, psa na dwór nie wygonisz (prawda, Fasiol?), a Grzegorz poszedł... S:)
-
Moja paczka ma być jutro...
-
Tymczasem, psa na dwór nie wygonisz (prawda, Fasiol?), a Grzegorz poszedł... S:)
Wrócił?
-
Wrócił.
Ale po Bluesmanniaka paczkę leciał nie będzie.
-
Tonego paczkę to PKP Cargo pod drzwi przywiezie po znajomości.
-
Ciekawe, czy dostawca do paczkomatu jest ze Stefkiem pokłócony? Przypomniało mi się, że listonosz był...
-
A ze paczkomatem to miałem przygodę, o.
Ale najpierw tło: będąc niemłodym już urzędnikiem uznałem, że trza zmodernizować garderobę. No nie ma opcji, no chodzić w strojach pamiętających liceum i studia nie wypada - już może nie z powodu wieku niezgodnego ze stylem studencko-licealnym czy też zmianą mody, co z faktem że żadne dżinsy piętnastu lat nie służą. A przynajmniej nie powinny.
Na drugi łogiń (na pierwszy poszły spodnie, elegancko nawet wyszło, liczba nogawek idealnie dopasowana do posiadanych nóg) poszły buty. Drogą kupna nabyłem na stronie popularnej platformy e-obuwniczej butów par cztery, sztuk osiem ("bo promocja" no i korzystam z faktu, że niedawno podwyżkę dostałem, a kieszeniowy wąż nie zorientował się jak ją wydaję). No i nastał ten dzień (a prawie nastał drugi, bo to 23:20 była jak SMS mi wandal na komórce na węgiel napisał) że przyszedł drogą elektroniczną kod do roztwarcia paczkomatu przy ulicy Waryńskiego w mieście Warszawie.
To żem się dnia kolejnego po pracy i oporządzeniu psa zebrał, ubrał (w stare spodnie, nowych szkoda, muszą być zachowane w dobrym stanie do kompletu z majtkami na egzamin do ZSZ-tu) i żem poszedł. Numer telefonu a jakże, za drugim razem sobie przypomniałem. A i kod już za trzecim podałem dobry! I się drzwiczki uchylili, więc dokonałem zabrania paczki, zamknięcia drzwiczek i pójścia do domu
Już w połowie drogi paczka wydała mi się jakaś dziwnie niedopasowana rozmiarowo do ilości zamówionego towaru. No bo cztery pary butów to byłaby paka co się zowie, a tu małe to takie. Nie mogąc zdzierżyć niepewności na ulicy Oleandrów żem dyskretnie paczkę naddarł i ku mojemu zadowoleniu okazało się, że są dwa pudła na buty, czyli połowa zamówienia. Uznałem więc, że najpewniej albo nie zauważyłem drugiej paczki, albo inny diabeł, ale z dwojga złego mieć własną, choć błędną paczkę, a nie błędnie zawładnąć paczką cudzą, choćby i błąd był niezawiniony.
Po dotarciu do domu koło godziny dziewiętnastej jąłem głowić się co z fantem paczki niekompletnej zrobić. No i tak się głowiłem, wczytywałem w maile zastanawiałem aż znowu wybiła godzina duchów, czyli 23:20 i przyszła fala SMS-ów, z których wynikło że osiem butów w czterech parach podzielono dla równego rachunku na trzy paczki w dwóch dostawach. Dzień wcześniej była jednopaczkowa czterobutowa dostawa numer jeden, dnia kolejnego była dwupaczkowa dwuparowa dostawa numer dwa.
Obecnie siedzę sobie w nowych butach przed laptopem i rodzina w komplecie.
-
Ale nie wiem, czy chociaż zapakowali pary do pary?
-
A to nietrudno. To cztery identyczne pary. Praktyczność tego pomysłu jest taka, że dekompletacja jednej pary może pozwolić na skompletowanie z inną zdekompletowaną parą, o ile dekompletacje były symetryczne, tj. z jednej pary wypadł nam but lewy, a z drugiej prawy.
-
Genialne w swojej prostocie.
Tylko czy równie genialnym torem szła światła myśl nadawcy i czy spakowano to, co zamówiłeś.
I czy nie pomyśleli, że jesteś pajęczakiem.
A w ogóle to jestem nieco zawiedziona, że nie zapakowano po 3/4 pary w każdej przesyłce.
-
To musiała jakaś AI te paczki wysyłać ;)
-
Tak to bywa. Paczki w paczkomacie są takie troche w stanie nieoznaczonym. Dopiero po wklepaniu kodu się niejako materializują. Nie wiem czy wspominałem jak przekazałem wszystkie "klucze i guziki" Małżonce a ta po czasie raportuje:
- OK mam obie paczki.
Skrzynka biegów w mózgu przerzuca nieco jeszcze otępiały umysł na wysokie obroty: aaale jak to dwie? Toż przed chwilą dopiero druga zmieniła stan na "przekazana kurierowi"? Odpowiedź:
- No dwie były w skrytce.
Osobno zapakowali dwa buty pancerne znane jako glany (nadal uzywam w mniej zobowiązujących sytuacjach nieco z sentymentu do "good old punk days") czy co? Niby bez sensu ale czy blaszka w kopercie sprzed lat to niby miała sens? Zaraz ustalimy:
- Czy one są jednakowe?
- E nie, jedna mała druga duża i ciężka jak (...). A w ogóle to co takiego ciężkiego.....
Hmm. Buty osobno sznurówki osobno?
- Dobra. OK. To chwilowo nieważne. Sprawdź jeszcze....
- Właśnie, moment ta druga jest w ogóle na kogoś obcego.
Cóż. Po prostu pan "szurnął" do jednej skrytki dwie paczki.... Co ciekawe usało się to odkręcić w 5 minut: jeden telefon z wyjaśnieniem, otwarta zdalnie skrytka i prośba o wrzut tamże.
-
No i jak tu nie lubić paczkomatów.
-
AI, automaty a i tak wszystko zależy od człowieka...
-
@Bruxa: a może i pomyślał, od pająków i innych roztoczy jeszcze nikt mnie nie wyzywał.
-
Baader, ciekawe, czy u Stefka możliwe byłoby takie bezkonfliktowe rozładowanie konfliktowej sytuacji?
Urzędnikowi zaś należą się wyjaśnienia, że nasz nieodżałowanej pamięci Stefek w czasach przedpaczkomatowych wymieniał kilku listonoszy w roku obrotowym (choć samobójstwa były mimo wszystko wyjątkiem) i ponoć podobnie idzie mu z paczkomatami.
Edit, proszę, jak znalazł. Co my wiemy o problemach z paczkomatami?
(https://img.joemonster.org/mg/albums/052024/main_09niefrasobliwo_kt_ra_zmieni_a_komu_ycie.jpg)
-
Rozumiem, że to jeszcze nie był ten etap, żeby na randkę iść bez majtek?
-
I może szybciej miałaby męża?