No cóż, przegrana jest wpisana w filozofię sportu. Dobrze, że chociaż Rumunki wygrały.
A co do nie najlepszych wiadomości:
Byłem na Gwiezdnych Wojnach. Stefek nie idź, chyba, że chcesz obejrzeć - fakt bardzo efektownie - jak pewna nastolatka rozumie, że to co brała za problemy organizmu związane z dojrzewaniem, w rzeczywistości jest przypływem Mocy. Oczywiście Moc przypłynęła nagle i w najbardziej odpowiednim momencie, tak aby mogła pokonać w walce na miecze rycerza Ciemnej Strony. Mieczem, który w zasadzie trzymała pierwszy raz w ręku. Równie świetnie radził sobie tym sprzętem były szturmowiec, biały charakter, choć ciemny na twarzy. Zaś rycerz - następca Vadera ma na sobie maskę zbliżoną do tej od Lorda, choć jak ją zdejmuje, to nie wiadomo po co.
Najciekawsze jest jednak to, że moim zdaniem tytuł odcinka, to nie powinno być żadne "Przebudzenie mocy", ale "Nowa Nowa Nadzieja". Zaczyna się od tego, jak siły Zła goniąc za robotem, w którego posiadaniu jest pewna mapa, napadają na pewną wioskę i ją wyżynają. Robot oczywista ucieka i znajduje nowych przyjaciół, w tym wzmiankowaną nastolatkę. Następnie przystają do rebeliantów dowodzonych przez niejaką księżniczkę Leilę. A potem już oczywiście muszą rozbić jeszcze potężniejszą gwiazdę śmierci i to kombinowanym atakiem od środka i od zewnątrz. Ze skutkiem wiadomym. Wszystko bardzo ładne, rewelacyjne technicznie i wizerunkowo, tylko dlaczego oni twierdzą, że to część VII, a nie cover IV?
Byłbym jednak niesprawiedliwy, że nie ma nic nowego. Otóż okazuje się, że Luk to tak naprawdę redaktor Jacek Żakowski. Sądząc zaś z otoczenia, w którym się znajduje pracuje obecnie nad wykorzystaniem Mocy do umożliwienia wyjścia Irlandii oraz Irlandi Północnej z grup na Mistrzostwach Europy w piłce kopanej.