Grzegorz stwierdził, że mu brzmi fałszywie, i że mała zmiana robi dużą różnicę. Myślałam, że mu chodzi o "dobrą zmianę", ale nie. Podobno to o alikwotach było.
Ale to on jest konserwator po konserwatorium.
Potem mi tłumaczył na polski, że to w zasadzie nic nieprzyzwoitego, chociaż to mało przyzwoite, jak wokal śpiewa w innej tonacji niż jedzie podkład, bo na to to sobie może pozwolić jedynie stary Stuhr, kiedy udowadnia, że śpiewać każdy może.
Jak dla mnie to jest nienastrojona katarynka. Ale mnie słoń na ucho nadepnął i się nie znam.
A paru głosów mi brakuje.
No i te aluzje do karpia w ruinie? Że ostatnio podupadł?
Za to teraz to jest nasz karp, i my tym karpiem...