Czarny Kot? Czy to nie jest aby o tym samym czarnym Kocie, którego ciagle widzę na forum i czuję się przez niego jakby zamurowany? Dobrze, że ma dwoje oczu i nie posiada odcisku szubienicy.
Tyle, że to był kot maści czarnej, a nie maści behemot, jak na przykład u Bułhakowa. Czarność behemocia jest chyba jeszcze doskonalsza od hebanowej (hebaniej).
Czarnym kotem był, o czym przypominam, nawet Zembaty i to chyba aż siedem razy.
A i Beksiński lubił się upodabniać do czarnego kota - z wyglądu i upodobań nocnych przynajmniej.
Para-frazując (parafrazując, bo parka lepiej się chowa) tytuł wątku, można postawić pytanie: "ile jest czarnych kotów"? Ja przytaczam mojego ulubionego (oprócz wiadomego) by Okudżawa
Na podwórku, tuż za bramą,
czarnej sieni czarny wlot.
W sieni dzień i noc tak samo
rezyduje Czarny Kot.
Uśmiechając się pod wąsem
czai się w ciemnościach, łotr.
Drą się koty wniebogłosy,
ale milczy Czarny Kot.
Myszy dawno już nie łowi,
stroszy wąs i śmieje się –
łapie wszystkich nas za słowo
i kiełbasę naszą żre.
Ani żąda, ani prosi,
kryje w ślepiach żółty blask.
Każdy sam mu coś wynosi
jeszcze mu się kłania w pas.
Nie zamiauczy ani razu,
ale z sieni - ani rusz;
o framugę ostrzy pazur,
jakbyś miał na gardle nóż!
Stąd też wszyscy przygnębieni,
wszystko w domu - byle jak...
Światło by założyć w sieni...
Ale jakoś chętnych brak!