... A tak swoją drogą, do czego to doszło, że człowiek ogląda stadion w takim Lokeren i... go nie zazdrości? ...
musimy się jakoś mordować w tym luksusie.
Kiedyś, biedni ludzie musieli się zabijać (mordować) w ekstremalnych warunkach. Wspomnę choćby pogoń po górskich szczytach za niejakim Otzim w Austrii. Zresztą na dźwięk tego imienia Gonzo do dzisiaj nabiera wody w usta. W tym celu nosi zawsze ze sobą buteleczkę mineralnej.
Co ciekawe, Gonzo nie tyle obawia się śledztwa w tej sprawie, co faktu, że jak wyczytał, po badaniach genetycznych naukowcy stwierdzili, że linia pokrewieństwa Otziego w Europie wygasła, uznaje się jednak, że wśród żyjących w izolacji populacji Sardynii i Korsyki, żyją na pewno jacyś jego potomkowie. Tylko tego mi brakuje mruknął kiedyś zdenerwowany Gonzo. Krewni Otziego akurat tam, gdzie do dziś żywa jest tradycji vendetty.
Oczywiście, istnieje możliwość uniknięcia zemsty rodowej poprzez ożenek z krewną Otziego, ale tu jest jeszcze gorzej, bo ta akurat część populacji, zwłaszcza żeńskiej do najpiękniejszych nie należała. Do tego cierpi na nietolerancje laktozy, czego Gonzo nigdy nie wybacza.