Piszę po sobie, no trudno...
Może i lepiej, ze od razu nie było tych biletów, bo to co się działo z miejscami na koncercie... Już dawno nie byłam na imprezie, na którą miejsca sprzedano podwójnie. A niektóre nawet potrójnie. Tłum się kłębił dziki, ludzie na schodach siedzieli, większość chętnych na tak zwane wejściówki odeszło z kwitkiem spod drzwi. Dobrze, ze chociaż Jarka wpuścili
Koncert zaczął Tolek Muracki, potem już był Jarek. Co i jak śpiewał i jak wyglądał będzie można zaraz sprawdzić u dziadka.
Ponieważ nie chcę się narażać to nie napiszę, że wkrótce w Białołęce będzie Daukszewicz...