Szanowna Bruxo, potrąciłaś sprawę, która porusza mną corocznie, zwłaszcza w okresie od 1 stycznia do 31 grudnia. Wydaje mi się sensowne - żeby mój tekst o tym samym pomieścić nie gdzie indziej, tylko pod Twoim, bo przekaz się wzmocni, ale jak uznasz że powinienem z nim zmiatać gdzieś do swojego wątku, to powiedz.
PIES PRZYJACIELEM OD PRZODU
Serdeczne dzień dobry wszystkim miłośnikom psa. Pies jest kochany. Pies - jak zapewne znakomitej większości z państwa wiadomo - posiada z przodu zakochane w swoim panu oczy i najśliczniejszą mordę na świecie. Pysk zawiera niejeden ząb, na który pies silnie potrzebuje coś wrzucić. Pan oczywiście wie o tej namiętności psa, i z przyjemnością przynosi mu różności do schrupania. Pies je schrupuje natychmiast, co świadczy o tym że pan dobrze pojmuje, co należy psu przynieść. Pies nagradza pana pełnym sugestywności mlaskaniem, rozbryzgiwaniem, czasem też wylizaniem miski do czysta. Pan jest szczęśliwy że ma przyjaciela, który nie zmienia o nim zdania.
Pies wyszukuje sobie najprzyjemniejsze miejsce w mieszkaniu i udaje się spać. Płyną leniwe godziny, pies pochrapuje błogo, ale nieprawdę by uznawać, gdyby przyjąć że w tym momencie mitręży czas. Tyle że o tym - później. Tymczasem drzemka dobiega końca i pies oznajmia panu swemu że ta efektowna obroża wysadzana fidrygałami nie zginęła, tylko wisi o - tutaj, blisko drzwi wyjściowych. Pan nieczuły a cwany w tej sytuacji ani by drgnął, ale pies pana wybrał sobie przebiegle takiego, który jednak nie wytrzyma i poruszy ręką, albo nogą. I natychmiast przegrywa! Bo reguły są takie że oznacza to wyjście na spacer. Reguły były ustalane już dawno, przez lobby psów, rzecz jasna. Teraz, to pan może sobie udawać zdrów że nie wie, o co chodzi, ale nie z psem te numery: skakanie panu na uda, nawet na pierś, kiedy pan mniejszy, poparte szczekaniem - że pies się niebywale cieszy, iż pan także akurat chce pospacerować - ostatecznie wyjaśniają porządek najbliższych czynności.
Na parterze pies wyszarpuje pana z windy za pomocą smyczy. Wybiegają przed dom i skręcają w stronę drzew, albo żywopłotu żeby sprawdzić, kto już był na spacerze. Wzorem poprzedników zaznaczają strategiczne miejsca i to - pies bierze na siebie, bo jest w tym o wiele bieglejszy. Spacer jest przyjemny dla obu. Odwiedzają zwyczajem uświęcone miejsca. Jeden pokazuje drugiemu, jak odszukiwać interesujące ślady moczu w trawie; drugi uczy pierwszego, która suczka jest warta grzechu ze względu na gust w doborze pani. Obaj mają odrębne gusty, które jednak z czasem zbliżają się coraz bardziej. Jest obiecująco.
Aż przychodzi moment, pełen relaksu zabarwionego zmysłowością, kiedy pies przystaje, robi wybałuszone oczy, zbliża tylne zawieszenie do przedniego i z tyłu zaczyna mu się wydostawać klocek, albo "obwarzanek" jedzenia. Tu powróćmy do momentu w którym pies chrapał w domu. Mówiłem że nawet wtedy nie tracił on czasu. I rzeczywiście, gdyż to, co schrupał, a teraz uczciwie wypuszcza, podczas snu cały czas było przerabiane wewnątrz psa i zyskało niebagatelną wartość dodaną. Obecnie posiada intensywny zapach i właściwości klejące, więc bardzo dobrze rozsmarowuje się na spodnich powierzchniach butów. Świetnie widać ten walor na płytkach chodnikowych, kiedy napotykamy brązowe ślady podeszew, ciągnące się na odcinku 5 - 15 metrów. Ktoś, kto wycierał but o chodnik, przekona się w domu że jeszcze wielka ilość substancji trzyma się pod butem, a własności zapachowe zachowane są właściwie bez strat. Buty tak naznaczone będą wydzielać woń, jak tylko długo chcemy, chyba że ktoś wyszoruje je szczotką z użyciem mydła. Wycieraczka pod drzwiami i chodnik w przedpokoju przechowają dla nas drobiny tych zdobyczy nawet do Wielkiego Święta, przy którym urządzi się generalne pranie w mieszkaniu. Efekt nieobecności okolicznych psów w naszym domu utrzyma się aż do następnego owocnego spaceru.
Drogi właścicielu psa, bardzo chcemy ci powiedzieć, jak jesteśmy ci radzi za to że każdemu z nas też dajesz coś od swojego przyjaciela. Że bierzesz na siebie napełnianie go przez otwór z przodu, byśmy wszyscy mogli znosić sobie do domów psi wytwór, który jemu wychodzi tyłem. Narażasz się na kary administracyjne i pozostałe represje przewidziane za niezbieranie odchodów po swoich psach w miejscach publicznych, a jednak robisz to nam!
Jazzski 2006
(takie postscriptum - z innego felietonu)
Kupa utrzymuje się na powierzchni miasta przez parę miesięcy, a przybywa jej kilka ton dziennie. Slalomujemy pomiędzy tymi produktami psiego podogonia, starając się nie wdepnąć. W dni mokre jeszcze może nas ostrzec woń substancji. W czasie suchym rzecz wietrzeje i rozsypuje się w proch, który potem wdychamy z powietrzem. Tak sprawy poukładał w mieście jego mieszkaniec (homo sapiens) że ten gatunek odpadów aromatycznych powierza się spłukującym siłom natury.
Kupa jest w Polaku. Nawet wtedy, kiedy myśli że nie, bo w toalecie już był. Współcześnie Wyspiański napisałby tak:
PANNA MŁODA
I cóz za tako nauka?
Polska - ! - ?
POETA
A to Kupa, właśnie.