Jeszcze żyjemy... Chociaż z pewnym niepokojem odkrywam fakt, że pomału zaczynam należeć do najstarszego pokolenia tego pięknego kraju. Wczoraj byłem na pogrzebie kolegi Taty. Z kolegą znam się od podstawówki (straszne, minęło 40 lat...), wiele lat przesiedzieliśmy w jednej ławce. Jego Tatę pamiętam po prostu jako Tatę kolegi, chociaż u niego w domu zawsze było jakoś inaczej. Wtedy dowodził pułkiem w Bydgoszczy, potem już bywał rzadziej w domu, bo dowodził jednostką poza Bydgoszczą. Myślałem, że obecna władza potraktuje Go jak kolejnego "wychowanka sojuszu polsko-radzieckiego", tym bardziej jeszcze, że drugą generalską gwiazdkę dostał od Wałęsy. Nic z tego. Wszystko odbyło z honorami, a kiedy pożegnała Go nisko przelatująca eskadra Su-22 to i mnie się łezka w oku zakręciła. I jeszcze plus dla prezydenta Bydgoszczy, który nie rwał się do mikrofonu, żeby zaistnieć przy okazji wyborów. Na takim pogrzebie jeszcze nie byłem i pewnie nie będę. Teraz już kolej na moje pokolenie...
Starzeję się, bierze mnie na wspominki i dygresje. Wybaczcie...