Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1074836 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #720 dnia: 22 Lipca 2009, 12:00:56 »
Zakużona Planeta, czyli dział recenzji specjalnych Fahrenheita.
http://www.fahrenheit.net.pl/archiwum/f56/29.html
Ten konkretny kwiatek z oślej łączki jest tak piękny, że aż oczu oderwać nie można  >:D
Długie to, co prawda, jak noc grudniowa na północnych rubieżach, za to wciąga niczym ośmiornica powiewająca mackami w bezdennej głąbi ruchomych piasków... o, pardon, zaraziłam się stylem  ;)
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline szczutek

  • Kompanijny kolaborant bez klasy; As szkodnictwa
  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 2281
  • słoiki dżemu truskawkowego +140/-459
  • Nie zrozumiałem pytania
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #721 dnia: 22 Lipca 2009, 12:42:29 »
Już za same "Wsie przycupnięte" autor ma gwarantowany bezpłatny etat na Szczutku Wieczornym.

edit: a tak w temacie, to mi się też zdarzyło kiedyś pisać coś podobnego (przy całej jednakże sympatii dla ofiary redakcji "F", moje opowiadanie było lepsze) kiedy miało się swoje 16 lat... Wiek durny, chmurny...
« Ostatnia zmiana: 22 Lipca 2009, 12:59:39 wysłana przez szczutek »
Węgiel to antracyt. Antracyt to ty. Skriabin zjadł karabin, a ciotka ma wszy.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #722 dnia: 23 Lipca 2009, 13:21:26 »
Super jest to opowiadanie, mnie powaliło "Nie bójcie się, to nie zaraza. Mam tak od zawsze..., że kaszlę jak horda dupczonych indianek". To trzeba umieć wymyślić!!

A swoją drogą... Jeśli ktoś grywał lub grywa w RPG to na 100% ma zgromadzoną (w pamięci lub nie tylko) kolekcję zbliżonych, rzuconych przypadkowo przez graczy tekstów. Cytowanie ich nie ma w większości przypadków sensu, bo kto nie brał udziału nie poczuje ogólnego klimatu. Niemniej jednak pamiętam taki dialog:

- A jak oni właściwie robią te eliksiry?
- Normalnie, jak eliksiry. Z części  zwierząt. A konkretnie w tym wypadku z wiewiórek.
- No ale jak?
- Oj dajże spokój. Rżną te wiewióry a potem robią eliksir!
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #723 dnia: 23 Lipca 2009, 13:38:56 »
Aahhh... Klimaty RPGowe  ;D

Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline szczutek

  • Kompanijny kolaborant bez klasy; As szkodnictwa
  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 2281
  • słoiki dżemu truskawkowego +140/-459
  • Nie zrozumiałem pytania
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #724 dnia: 23 Lipca 2009, 14:23:54 »
"Trzej najemni zabijacy owinęli się w koce i szybko zasnęli, to potrafili wybornie."

Wciąż nadziwić się kunsztowi Mistrza nie mogę. A ja żadnej sesyji RPG, mili państwo, nie zaliczyłem, proszę sobie wyobrazić - łoiło się co najwyżej w tazosy, takie krążki z paczek po chrupkach.
Węgiel to antracyt. Antracyt to ty. Skriabin zjadł karabin, a ciotka ma wszy.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #725 dnia: 23 Lipca 2009, 14:43:35 »
Z tego miejsca (to jest, z fotela przy biurku) chciałabym serdecznie podziękować anonimowemu wynalazcy Tazosów.
Jaki spokój jest na przerwach, kiedy najgorsze zakapiory siedzą w kucki w kółeczkach i w skupieniu prztykają tymi plastikowymi krążkami... Niestety, moda na Tazosy jest okresowa, na szczęście wraca regularnie.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51637
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #726 dnia: 23 Lipca 2009, 16:34:45 »
Rety, a ja nawet nie wiem, co to te tazosy. Czy na ich rzecz młodzież zarzuciła tak powszechne niegdyś czytanie książek przy paleniu papierosów w ubikacjach?
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #727 dnia: 23 Lipca 2009, 17:10:18 »
Też nie wiem co to tazos. Luka pokoleniowa czy co...

Dotykamy tu problemu roznych szkolnych mód, subkultur oraz lansu. Gdzie te czasy gdy występowaly takie szkolne gatunki jak "depesze", "pancury", "skiny", "dyskomani" i postacie z pogranicza? Ciekawe czy to jeszcze istnieje?
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #728 dnia: 23 Lipca 2009, 19:08:10 »
Ponieważ kolejny rok siedzę w podstawówce, jak pan Sułek jedyny, luki pokoleniowe mnie omijają. Łukiem. Ale jedynie w wąskim przedziale wiekowym. Już w toalecie gimnazjalnej niechybnie bym się zgubiła.

Panowie, może mi wmówicie, że czipsów nie jadacie? Tazo to ten plastikowy krążek, którym udławiliście się ostatnio oglądając mecz Wisełki. Wyglądać to mogło tak:



... ale raczej przedstawiało coś pokemonopodobnego. A w zasadzie mogło przedstawiać cokolwiek, z tym, że nadal obowiązuje zasada "zbierz je wszystkie". Służy do grania, ale reguły tej zabawy pozostają dla mnie niejasne. Tyle wiem, że wali się swoim tazo w kupkę innych tazo, a potem je zabieramy, albo nam zabierają. Albo zupełnie inaczej. Mnie wystarczy wiedzieć, że banda orangutanów nie będzie łazić po ścianach/lampach/swoich głowach, tylko będą prztykać w tazo. I jest git  ;D

Następnym razem należy wyjąć z torby przed spożyciem i wręczyć pierwszemu napotkanemu dziesięciolatkowi. Jest duża szansa, że osiusia się z radości. Jeszcze większa, że zabierze wam również czipsy.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline szczutek

  • Kompanijny kolaborant bez klasy; As szkodnictwa
  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 2281
  • słoiki dżemu truskawkowego +140/-459
  • Nie zrozumiałem pytania
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #729 dnia: 23 Lipca 2009, 20:09:57 »
Za chyba pierwszej fali popularności tazosów (ok. 1995-1999), której "ofiarą" miałem mieć przyjemność być, szczególną popularnością cieszyły się te z nadrukami nawiązującymi do Mortal Kombat. Szczególną estymą cieszyły się te grube. Natomiast stosunkowo najmniej poważanymi były te ze Star Wars - właśnie te z wypustkami; niżej były już chyba tylko tekturowe, choć, o ile sobie przypominam, to przynajmniej na początku one były głównie takie.

A pierwszą modą na tego typu pierdółki, jaką pamiętam, to były "karteczki", znaczy się, różnego rodzaju kartki z małych notesików, jeśli mię pamięć nie myli. Każdy w przedszkolu miał ozdobny klaser, gdzie zbierało się takowe. Eh...
Węgiel to antracyt. Antracyt to ty. Skriabin zjadł karabin, a ciotka ma wszy.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38327
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #730 dnia: 23 Lipca 2009, 22:32:04 »
Ale świat idzie do przodu i teraz mamy na topie trading cards. Do przodu na dwa sposoby - raz, że są znacząco droższe, dwa... No cóż, mnie Magic: The Gathering dopadło po studiach, znajomych z następnego pokolenia w liceum, a teraz to już trzecioklasiści rżną w coś podobnego. Postęp. I elektryfikacja, najprawdopodobniej.

http://www.wizards.com/magic/tcg/newtomagic.aspx

I nadal obowiązuje zasada "zbierz je wszystkie"  ;D Genialny chłyt matetindowy.
« Ostatnia zmiana: 23 Lipca 2009, 22:48:58 wysłana przez Bruxa »
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline 666

  • Łeb-Majster
  • Młodszy Techniczny Telewizyjny
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • ***
  • Wiadomości: 4910
  • słoiki dżemu truskawkowego +667/-666
  • Płeć: Mężczyzna
    • 4915610
    • Maciej Zembaty - strona nieoficjalna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #731 dnia: 23 Lipca 2009, 23:15:00 »
Wisła Wisła Wisełka!!!
nie graj ze mną...

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51637
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #732 dnia: 23 Lipca 2009, 23:16:59 »
Ze wstydem, co niniejszym sobie uzsławiam, stwierdzam, że nie jadam chipsów (czasami podciągnę żonie) i o tazos dowiedziałem  od Was, dzisiaj. Zaś wstępny opis tej gry uświadamia mi, że to przecież jedynie tzw. symultana słynnej w naszych czasach, a prawdziwej gry w monetę (tylko bez przejęzyczeń proszę). To dopiero były nerwy, co tam tazos... Przecież ten, który wygrał w monetę mógłby (gdyby wówczas były) kupić tyle tazos, na ile miałby kartek i monet. A na rynku, to nawet  kartek.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3839
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #733 dnia: 24 Lipca 2009, 00:08:46 »
I nadal obowiązuje zasada "zbierz je wszystkie"  ;D Genialny chłyt matetindowy.

Pewnie że taka zasada obowiązuje, a jaka ma obowiązywać skoro jest mowa o gatheringu? Nie grałem w to (w ogóle RPGracze na karciarzy patrzyli wilkiem a już gdy ktoś się wyrwał "czy to RPG to taka gra komputerowa?" to milczenie druzyny mogło posłużyć do zakotwiczenia lotniskowca). Miałem jednak zawsze ochotę zagrać w to:

http://www.mrocznyraj.pl/sklep/index.php?main_page=index&cPath=10

Występowały tam ciekawe postacie np niejaki Alakhai Przebiegły, którego figurka zwykle była na topie sprzedaży wysyłkowej, aż w czasopiśmie "Magia i Miecz" skwitowano to słowami: oj Alakhai, że wam się jeszcze chce...

(edit)

Jeszcze mała charakterystyka RPG. Mała acz... zadziwiająco trafna. Tym którzy nie grali ku nauce, a tym co grali / grają - o sobie czytamy, panowie bracia :)

http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/RPG

I może jeszcze nieco tej no... taksonomii

http://www.gildia.pl/rpg/humor/systematyka
« Ostatnia zmiana: 24 Lipca 2009, 00:18:16 wysłana przez Baader »
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline 666

  • Łeb-Majster
  • Młodszy Techniczny Telewizyjny
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • ***
  • Wiadomości: 4910
  • słoiki dżemu truskawkowego +667/-666
  • Płeć: Mężczyzna
    • 4915610
    • Maciej Zembaty - strona nieoficjalna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #734 dnia: 24 Lipca 2009, 01:11:48 »
Nie chcę nic mówić, ale w podstawówce grało się w Pokemony.
nie graj ze mną...