Słuchajcie, stare nornice mandżurskie.
Jakoś nikt tego nie zauważył, więc pozwolę sobie spostrzec, że w tym roku wypada 110 rocznica wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej (niezapomnianego roku 1904) i z tej okazji proponuję ekstra jubileuszowy wakacyjny zlot na pomorzu (może być Trójmiasto, ale najwygodniej byłaby to Rumia, moje miasto (sory, że robię tak wszystko pod siebie, ale sami chcieliście zobaczyć, gdzie jeżdżę do kibla). Najlepiej wakacje, bo w normalne dni to mam szkołę i w ogóle. Nie obiecuję co prawda, że będę akurat w domu, bo często jeżdżę na rehabilitację w różne zakątki Polski, ale jakby przyszło co do czego to dwa podstawowe pytania:
1. Jak wyglądają takie zloty?
2. Ile macie lat?
Tylko odpowiadać szczerze, bo odpowiedzi są niezbędne, żeby tata mnie puścił.