Inne utwory satyryczne > Inne

Bestiariusz słowiański

(1/21) > >>

Bruxa:
Jak już się chwaliłam gdzie indziej, książkę nabyłam. Śliczną, z obrazkami. Na okładce było coś, co przypominało żywcem (perłą?) Stefana, więc nie mogłam nie kupić. I słusznie zrobiłam, bo jak tylko zaczęłam czytać zaczęła mi się ona kojarzyć...


DOBROCHOCzY

to leśny demon zamieszkujący niegdyś niedostępne bory i puszcze Podlasia. Choć do ludzi odnosił się raczej nieufnie, uważano go za sprawiedliwego sędziego. Nigdy nie skrzywdził niewinnego człowieka, a czasem nawet pomagał w miarę potrzeby, za to dla napotkanych złoczyńców bywal bezlitosny i bezwzględny. No chyba, źe ci akurat przebłagali go odpowiednimi darami, na przykład kromką chleba i szczyptą soli. Nie podważało to autorytetu, jaki dobrochoczy miał wśród gminu; jak widać pojęcie sprawiedliwości było wówczas bardzo pojemne i już przed wiekami znalazło się w nim miejsce na łapówki...


Dalej piszą, źe dobrochoczy wysoki jest jak drzewo. Czy gra w koszykówkę i nosi głowę w ręku, nie podano.

Ale kromka chleba z solą? Tak bez dźemu?


Ciąg dalszy nastąpi, to nie jest jedyny wpis, który mi się skojarzył...  S:)

Fasiol:

--- Cytat: Bruxa w 10 Lutego 2012, 18:26:50 ---... DOBROCHOCzY...

....Dalej piszą, źe dobrochoczy wysoki jest jak drzewo. Czy gra w koszykówkę i nosi głowę w ręku, nie podano....

--- Koniec cytatu ---

A o mnie nic tam nie ma?  ???

Bruxa:
Cierpliwości, cierpliwości... ;D

Cezarian:
O! Widziałem ją, znaczy książkę, dzisiaj, przeglądałem, miętosiłem, ale w końcu się nie zdecydowałem uważając, że trochę treści za mało, a za dużo obrazków, choć po prawdzie pięknych, nie tylko dlatego, że przypominają Stefana lub Fasiola (moją skromną osobę pominę).

Bruxa:
Nie ilość, a jakość ;D

Co do Stefana...

CHOCHLIK

to psotny duszek zamieszkujący komory, spiżarnie i lamusy. Uwielbiał płatać ludziom przeróżne psikusy i figle oraz wyżerać zapasy. Był bardzo podobny do zwykłego kota, dlatego nieraz zdarzało się, źe rozzłoszczona gospodyni zdzieliła buszującego po domu chochlika mokrą szmatą po grzbiecie. Wtedy rozgniewany duszek wpadał w szał: przewracał kosze, tłukł naczynia i strącał z półek jedzenie. Lepiej więc było go nie drażnić i traktować z szacunkiem, nawet jeśli do złudzenia przypominał złośliwego, kapryśnego i żarłocznego kocura.

Nie jest podane, czy po wyżarciu gospodarzom zapasów wypijał  też ich piwo i czy do porannej śmietanki życzył sobie kawy.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej