Przerażająca Tfurczość Własna > Rodzina Rodzinie, czyli nasze własne odcinki

Odcinek nr 24, czyli Dziadek Dwudziesty Czwarty

(1/3) > >>

Baader:
...przeleżał się u mnie jak zwykle (niestety), ale oto jest:


=========================


Dziadek Jacek: No i właśnie dlatego o nim tak często mówie.

Maryla: Przecież ojciec nic nie mówi, a mówi że mówi. To chyba Alhammer albo skleroza przez ojca przemawia.

Dziadek Jacek: Żaden Alhammer nie mówi, ale ja mówię często o kapralu Jedziniaku, że Jedziniak wielkim Polakiem był i jest zresztą nadal.

Panna Inga: A ja  gdzieś  to już słyszałam z tym, że to było trochę inaczej, bo podobno "Mickiewicz wielkim poeta był" ale on już nie żyje.

Dziadek Jacek: Ja tam żadnego Mickiewicza nie znam osobiście.  Miczurina znalem  osobiście bo był pucybutem u Iwana Aleksandrowicza Rezunowa, a żadnego Mickiewicza sobie nie przypominam.

Maryla: Co nas obchodzi jakiś Miczurin czy kapral Jedziniak gdy mamy aktualnie większe problemy.

Dziadek Jacek: No właśnie i tu jest cały  problem.  Wy nigdy nie macie  czasu ani  nawet zielonego pojęcia o tym, że właśnie teraz ocieracie się o wielkich ludzi, którzy tworzą  wasza historię i znajdą  kiedyś miejsce w podręcznikach waszych wnuków.

Maryla: O! wypraszam sobie takie najprawdopodobniej insynuacje. Ja jestem osobą oczytaną, systematycznie czytuję GW  i oglądam TVN a wiec wiem co mam myśleć na każdy temat. Nie będzie mi tu ojciec ubliżał.

Dziadek Jacek: No tak, ale tam się mówi  po to aby mówić, a nie po to aby coś mądrego powiedzieć. Ja  po prostu chciałem powiedzieć, ty garkotłuku patentowany, że naokoło nas żyli i żyją prawdziwi bohaterzy, a tylko my nie chcemy tego przyznać a zaczynamy o tym mówić dopiero wtedy gdy ich już nie ma pośród nas.

Maryla: Czy mam najprawdopodobniej  przez to rozumieć,  że takim skromnym bohaterem był w 1905 roku kapral Jedziniak?

Dziadek Jacek: A żebyś wiedziała, że tak właśnie jest.

Panna Inga: To ciekawe panie dziadku Jacku, ale ja tez o tym nigdzie nie czytałam choć mam szerokie zainteresowania. Nawet Parzocha nie pisał o żadnym Kapralu Jedziniaku w swym wiekopomnym dziele pod tytułem "Śmierć czeka w barakowozie".

Dziadek Jacek: Odezwała się druga intelektualistka, jakiś tam Parzocha, jakaś tam "Śmierć w parowozie". Naprawdę nie wstyd wam opowiadać takie bzdury? Dlaczego nie sięgacie do prawdziwych źródeł wiedzy? Dlaczego nie czerpiecie wiedzy historycznej z moich wspomnień?

Maryla: To już naprawdę gruba przesada. Wszyscy znamy na pamięć te idiotycznie głupie opowieści o roku 1905 i o kapralu Jedziniaku i mamy już ich serdecznie dość. W końcu ile razy można słuchać tego jak to kapral Jedziniak spotkał gejszę w męskim wychodku albo walczył na wielbłądzie trzygarbnym ze wściekłym tygrysem usuryjskim  wyjadającym w kuchni polowej pyzy z mięsem przygotowane na bankiet z okazji koronacji cara Mikołaja II .

Panna Inga: Opowieść jak kapral Jedziniak gasił  wybuch namiętności Sebka Sewastopolskiego do gejszy Garbata Gerbera w zamtuzie Jaspisowa Nora tez słyszeliśmy już ze 30 razy.

Dziadek Jacek: No może się czasami powtarzam, bo staram się uwydatnić wesołe, rozrywkowe  epizody wojennego  życia kaprala Jedziniaka  i nie ukazuje poważnych  stron jego działalności

Panna Inga: Czy to znaczy że wy w Port Artur robiliście cokolwiek innego jak upijanie się, chodzenie po knajpach i awanturowanie się po ulicach i bajzlach ?

Dziadek Jacek: To chyba oczywiste że Kapral Jedziniak nie zajmował się tylko tym o czym mówi panna Inga. W moich oczach jest on prawdziwym współczesnym bohaterem choć to słowo wyszło już w ciągu ostatnich lat z obiegu i praktycznie wymazano lub zniekształcono jego dawne znaczenie.

Maryla: Co tez ojciec opowiada za brednie. Prawdziwi bohaterowie nadal istnieją i są wśród nas. Co tu daleko szukać:  w serialu "M jak Miłość" czy " W Tańcu z Gwiazdami " ciągle ich widzimy i podziwia ich cala Polska. Co tu dużo gadać,  Doda tez jest wszystkim znana.

Dziadek Jacek: Trzymajcie mnie, bo pęknę ze śmiechu. Taniec z Gwiazdami i Doda!. Jak wy możecie porównywać kaprala Jedziniaka do jakiejś tam Dody?

Maryla: Nie widzę powodu do wyśmiewania się z Dody.  Znają i podziwiają jej wyczyny miliony telewidzów a kto oprócz wąskiego grona  wielbicieli Rodziny Poszepszynskich słyszał o wyczynach jakiegoś tam Jedziniaka?

Panna Inga: No właśnie, kto wie o nim cokolwiek ciekawego? Prawie nikt.

Dziadek Jacek: A czy to moja wina, że nikt nie nagłaśnia roli tego bohatera na nasza historię w  programach TV. Takie programy popularno historyczne powinny być nadawane od rana do wieczora.

Panna Inga:  Francuzi są dumni z Napoleona,  Anglicy z Nelsona,  Rosjanie z Suworowa a my.......

Maryla: My za to do dziś wstydzimy się za Piłsudskiego i jego uczynki!

Dziadek Jacek: No właśnie.  Wszyscy oni przelewali krew swych ziomków jak i wrogów w imię imperialnych podbojów i dlatego są narodowymi bohaterami tych państw. Zupełnie inaczej jest z Jedziniakiem. On jako drugi w naszej historii po Ignacym  Paderewskim  wywalczył wolna Polskę nie przelewając  nawet kropli naszej krwi. Osiągnął to czego nie dokonały nasze powstania narodowowyzwoleńcze okupione setkami tysięcy ofiar i sybirskimi  zsyłkami inteligencji. Doprowadził do ruiny gospodarczej naszego wroga i do degeneracji  moralnej i fizycznej całego pokolenia naszych ciemiężycieli. Dokonał tego cudzymi rekami i za cudze pieniądze nie uszczerbiajac naszej narodowej kasy nawet o przyslowiowy zlamany grosz.

Panna Inga: Tu już grubo pan dziadek Jacek przesadził. Nie było w naszej historii takiego człowieka, bo bym o tym przynajmniej coś słyszała. Nie przypominam sobie tez takich wydarzeń.

Dziadek Jacek: właśnie dlatego o tym mówię. Kapral Jedziniak pod przybranym nazwiskiem Brzozowski wciągnął cara Mikołaja II w wojnę z Japończykami. Nasza niezwyciężona armia chciała opanować Port Artur ale za  rada kaprala Jedziniaka  Japończyków dozbrojono w nowoczesne,  miniaturowe kusze przeciwlotnicze, co praktycznie zdziesiątkowało całą armię naszego miłościwie panującego Mikołaja II. Długoletnie walki zniszczyły i zdegenerowały 10 roczników żołnierzy, którzy po skończonych walkach zanieśli  nowo nabyte umiejętności do swych domów  i rodzin. Wojna kosztowała miliardy  rubli w zlocie i nie pozwoliła na normalne funkcjonowanie państwa Padły resztki niedofinansowanej gospodarki a kolonie zaczęły się wyzwalać. W taki oto sposób powstała nasza wolność, a zawdzięczamy to w ogromnej mierze skromnemu, mało komu znanemu kapralowi Jedziniakowi, który zawsze nawet na obcej ziemi walczył i walczy o interesy swojej ojczyzny, ba całej Europy Środkowej.

Panna Inga: Jakaś dziwna ta opowieść i mało romantyczna. Słyszałam, że wolność można wywalczyć  skacząc przez mur stoczni, ale żeby za pomocą kusz? Kuszy to podobno używał Wilhelm Tell, ale to było gdzieś w Europie i strzelał on do jabłek.

Dziadek Jacek: No właśnie, romantyzmu wszędzie szukamy bo " Mickiewicz wielkim poeta był". Pomyślmy wszyscy w zadumie nad tym co się wokół nas dzieje. A może trzeba wzorować się na kapralu Jedziniaku i jemu wystawić pomnik jeszcze za jego życia? Czy zawsze naszym bohaterem musi być człowiek, który już  od nas odszedł na zawsze?

Leon74:
Wersja uwuwuwiona:
http://www.poszepszynscy.info/tfurczosc/tom24.html

szczutek:
A ostatnio ładnie nam w odcinki obrodziło :)

Cezarian:
Mocno filozoficzny ten odcinek. Czyżby dziadek Jacek wszedł w wiek dojrzały? A może to wydarzenia ostatnich miesięcy go tak nastroiły? Tylu teraz bohaterów.

Stefan:
jutro

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej