Dzisiaj pogadanka jak ulał pasująca do tematu wątku. Przepraszam za nieco naukowy wstęp, wiem, że mamy w Rodzinie prawdziwych specjalistów od belferyzmu, ale - jak mi się wydaje - rzecz jest ciekawa i warta nagłośnienia.
Wspólny chromosom Y.
Jak wiadomo, u człowieka występują 22 pary chromosomów autosomalnych (nie związanych z dziedziczeniem płci) i jedna para chromosomów płci XY i XX. Te ostanie decydują, czy rodzimy się chłopcem, czy dziewczynką (choć są na tym świecie wcale liczni idioci, którzy twierdzą, że płeć jest konstruktem psychicznym). Przekazywany z ojca na syna chromosom Y praktycznie nie ulega zmianom. Niewielkie mutacje pozwalają nam prześledzić wędrówkę ludzkości od wspólnego męskiego potomka. Zespół National Geografic i IBM badały od 2005 r migracje homo sapiens, które wykazały, że aktualnie WSZYSCY ludzie na ziemi pochodzą od jednego przodka z jednego miejsca – sprzed 60 tys. lat z okolic obecnej Angoli. Ba, ale dlaczego akurat wtedy? Przecież pierwsi przedstawiciele naczelnych pojawili się w Afryce… 23 mln lat temu, a wspólny, bezpośredni przodek ludzkości rodzi się dopiero 58 tys. Lat przed Chrystusem. Dlaczego, dlaczego mimo tak ogromnie długiego czasu ewolucji naczelnych tylko jeden człowiek dał genetyczny i biologiczny początek wszystkim żyjącym przedstawicielom homo sapiens? O jego istnieniu świadczy mutacja na chromosomie Y, którą każdy mężczyzna ma od 60 tys. lat.
Tego nie wiemy i prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy.
Czyżby?
Nosiciel tego chromosomu i tej mutacji, Gonzo, przyznaje, że by w tym czasie w Namibii i Angoli, bo chciał obejrzeć słynne wraki na wybrzeżu szkieletów. Frustracja wywołana faktem, że przybył „nieco” za wcześnie i niczego nie zobaczył, musiała znaleźć swoje ujście i, na szczęście dla ludzkości, znalazła. „I tak wytrzymałem prawie 23 mln lat, co jest dobrym wynikiem” twierdzi nasz bohater, „niech ktoś wykręci lepszy”. A z tego wyjazdu do Angoli ma jeszcze gdzieś zdjęcia na glinianych tabliczkach, które musi w końcu zdygitalizować.