Kumpel zastosował w zeszłym roku takąż taktykę. Na wycieczkę w dzikie i niebezpieczne okolice zabrał był pudełko (25 szt) baterii AA do aparatu fot.
Taak - zagadnienie transportu energi w odpowiednich wiadrach na takie wyjazdy jest bardzo interesujące. Rok temu na wyjazd do Rumunii wziąłem zmodyfikowaną rosyjską latarkę ręczną, która służyła zarówno jako źródło światła, jak i ładowarka telefonów. Oczywiście można było sobie pozwolić tylko na SMSy i to często wysyłane we dwójkę (druga osoba ładowała). Ale za to jak nam to wyćwiczyło mięśnie dłoni!
No i podziw w miejscach publicznych wzbudzało. Często używaliśmy tego do wykurzenia kogoś częstującego nas dymem papierosowym
.
Tegoroczny wyjazd do Skandynawii był większym wyzwaniem bo w grę wchodziło również ładowanie akumulatorów do aparatu. Zakupiłem więc odpowiednią ilość "Lamp ogrodowych słonecznych" i zmontowałem panel. Było prawie dobrze choć parę dni pochmurnych + wzięte przez pomyłkę z domu rozładowane akumulatorki dały mi popalić - kradłem słońce gdzie się dało również wzbudzając pewne zainteresowanie (choć u przyjaznych naturze Skandynawów połączone z uznaniem). Oczywiście wziąłem też zmodyfikowaną ładowarkę do telefonu pozwalającą na ładowanie telefonu z gniazdka (bz), akumulatorków z gniazdka i telefonu z akumulatorków. Szkoda, że dopiero po jakichś 10 dniach zauważyłem, że pewien typ wagonów, którymi sporo jeździłem ma gniazdka, tyle, że niepozorne i to pod sufitem, niewidoczne zatem spod ronda kapelusza. Później to już wyszedłem na prostą ale niestety pod koniec wysiadłem z pociągu, tzw "gumowego nosa" zapominając o wyjęciu z sufitu ładowarki z dyndającym pakietem akumulatorków i wysyłając tym samym cały zestaw do Kopenhagi. Mam nadzieję, że sobie to w porę wyciągnęli bo inaczej panie - trzask prask i po wszystkim.
Trwają prace nad pociągową prądnicą wiatrową bazującą na wentylatorze komputerowym. Próby z odkurzaczem wychodzą pomyślnie