Ponieważ od dłuższego czasu korzystam wraz ze znajomymi z usług pewnego punktu pierwszej pomocy pieczywnej, gromadzi się coraz więcej opowieści związanych zarówno z przesympatycznymi sprzedawczyniami chleba, jak też z klientami. Pomyślałem więc, żeby rozpocząć watek chlebowy, bo przecież
panem et circenses. Dzisiaj, jak to się wszystko zaczęło.
Dialog piekarniany.
Powodowany koniecznością dokonania większych zakupów chleba, dla siebie oraz koledze, udałem się do zaprzyjaźnionego sklepu z pieczywem. Tam przywitała mnie nowa ekspedientka, pani sympatyczna, acz wyglądającą nieco zakalcowato. Zastępowała jedną ze stale pracujących w sklepie koleżanek. Podchodzę więc i proszę:
- Trzy chleby pasterskie i dwa staropolskie.
- O! Mam! Mam tyle! Jaki klient, a po co panu aż tyle?
- Wie pani, kolega prosił, żeby mu kupić więcej, bo ma taką małą uroczystość - rocznicę ślubu.
- Naprawdę? To bardzo miłe! Chlebki pokroić?
- Bardzo proszę.
Zaczyna kroić pierwszy pasterski na krajalnicy.
- Ja wiem, czy tak fajnie – mówię - Wie pani, on obchodzi rocznicę ślubu z byłą żoną.
- Co pan mówi? Z byłą? Jak to z byłą!!!?
Nieco już drżącymi rękami kroi drugi bochenek.
- A bo on niczego kobiecie nie potrafi odmówić.
- Naprawdę? Jakie to miłe!
- Nie bardzo, wie pani, bo jego aktualna żona nie lubi, jak on obchodzi ze swoją byłą rocznicę ślubu. Nie dość, że sytuacja delikatnie mówiąc niezręczna, to jeszcze musi brać w tym udział.
Tu moja rozmówczyni musiała powtórzyć ułożenie bochenka w krajalnicy.
- Obecna żona? Na rocznicy byłej zony? Pan mnie chyba wkręca? Aaa! Taaaak, dobre, bardzo dobre, muszę to komuś opowiedzieć.
- Zaraz tam wkręca. Obecna żona znakomicie wiedziała, co się święci, bo kolega był już wcześniej trzykrotnie żonaty i obchodzi rocznice ślubu wszystkich swoich byłych i to razem ze swoją obecną.
- Niemożliwe!? Ręce jej całe drżą, pewnie z ciekawości.
- Coś jeszcze pokroić?
- Tak, dwa opakowania pączków serowych. Jak to niemożliwe, żeby jeszcze z tymi trzema kolega miał ślub w tym samym dniu roku, ale gdzie tam. Wie pani, chłopak był młody, głupi, nawet o tak ważnym aspekcie jak data nie pomyślał i to przy żadnym z czterech ślubów!
Tu pani sięga ręką po opakowanie wzmiankowanych pączków i dopiero w tej chwili się orientuje:
- Ale pan mnie wkręcił, pączki bym pokroiła! Jak to przy żadnym z czterech?
- Jak to dlaczego? Przecież kolega obchodzi także rocznicę ślubu z aktualną żoną i wszystkie trzy byłe oczywiście zaprasza… Dlatego musi pamiętać aż cztery daty ślubów, pani sobie wyobraża!?
Nerwowo wbija zakupy na kasę…
- Ale proszę mi powiedzieć, skoro ten pana kolega ma trzy byłe żony i
, jedną aktualną, to dlaczego pan kupuje mu chleb?
- Widzi pani i tu trafiła pani na mój dramatyczny epizod w życiu kolegi. Otóż moja obecna żona to jedna z byłych żon mojego kolegi. Dwie reklamówki poproszę i do widzenia.
- Eeeee, do widzenia.