Baader, ciekawe, czy u Stefka możliwe byłoby takie bezkonfliktowe rozładowanie konfliktowej sytuacji?
Urzędnikowi zaś należą się wyjaśnienia, że nasz nieodżałowanej pamięci Stefek w czasach przedpaczkomatowych wymieniał kilku listonoszy w roku obrotowym (choć samobójstwa były mimo wszystko wyjątkiem) i ponoć podobnie idzie mu z paczkomatami.
Gdybym go znała, to by mi się łezka w oku zakręciła.
Wspominany po tylu latach - pewnie niezły gagatek był z niego.
U mnie w promieniu 300 metrów są wszystkie paczkomaty - wróc - automaty paczkowe wszystkich firm.
O sobie korzystam, to z tego, to z tego, to z tego, ale te ch... z inpostu zawsze (no dobra, czasami) wywiozą mi paczkę na pierdziszewo.
Jak mam czas, to czekam. Niech przyniosą pod dom.
Ale wysyłanie paczek jak jak najbardziej teges.
Szczególnie przed szóstą rano.
Uwielbiam.