Dobrze, że na siku nie trzeba z tymi głodomorami wychodzić.
Za to ja zaraz na spacer z kotem, a w zasaaaadzie do kota. I bynajmniej nie wirtualnie Kota 7.
Cat-sitting mamy na głowie, regularnie jesteśmy zatrudniani przez znajomą jako ci co mają pewne doświadczenie w opiece nad kocimi emerytkami.
Tylko co, jak my zatoki, a pańcia palmy?
Na szczęście, jak już mówiłam, przeszło mi na Grzegorza, więc dzisiaj moja kolej.