Książka nad wyraz ciekawa. Przypominam, bo chyba już kiedyś o tym pisałem, że gdzieś wyczytałem, iż w Polsce nie można na własny rachunek pędzić bimbru od czasów powstania styczniowego. Carat chciał w ten sposób uderzyć w finanse szlachty, która - co jasne - rozpijała chłopstwo, pędząc wódę na potęgę.
Krótko mówiąc, a chatko mówić, do tej pory nie odzyskaliśmy do końca niepodległości, skoro zakazy zaborcy święcą triumfy.
W takiej Chorawacji na przykład, w każdym dobrym domu jest dobra śliwowica. Ma to jeszcze ten pozytyw, że do złych domów po prostu się nie zagląda, chyba, że mają dobrą śliwowicę. I komu to przeszkadza? Akcyzie?