Deklaracje-szmacje. Pamiętam jak pacholęciem jeszcze będąc wujek zadeklarował, że przyjęcie (I komunia) jego syna odbędzie się bez alkoholu. A był to czas, gdy imprezy tego typu wyprawiano w domach i proboszcz miał robić lotne kontrole przestrzegania deklaracji. Jak ja wtedy nie mogłem zrozumieć dlaczego wszyscy rzucili się do mnie gdy chciałem się napić oranżady z butelki stojącej na stole...