To wystarczy mu struny głosowe przeciąć.
Wiatrówką.
A z tymi kogutami to rzeczywiście ciekawe, bo mieliśmy identyczne doświadczenia w stolicy Polinezji, Papetee i to w hotelu w ścisłym centrum. Daje to oczywiście pewne wyobrażenie i o centrum i o jego ścisłości. Tyle, że mi, wychowanym od dziecka na wakacjach przy torach kolejowych w Augustowie, takie drobnostki, jak piejący o 4 rano kogut nie są w stanie przeszkodzić w smacznym śnie. Podobnie, jak nie rozumiem, jak cudze chrapanie może przeszkadzać w śnie. Nie ma takiego chrapania.
Tak, wiem, panie mają z reguły inne podejście do tematu, ale to tylko kwestia psychiki.